Rozdział 4

206 16 7
                                    

Ben rozsiadł się wygodnie na krześle i zaczął popijać kawę. Był z siebie bardzo zadowolony. Co prawda nie wiedział zbytnio dlaczego ale w ogóle mu to nie przeszkadzało. Zerknął na Rey, która siedziała dwa rzędu przed nim. Jej mina była epicka gdy odchodziła. Chętnie poirytowałby ją jeszcze niestety uczelnia skutecznie mu to utrudniała. Wyjął telefon. Zauważył, że ktoś z ich roku wczoraj stworzył  grupę na facebooku. Zaakceptował propozycje dodania zastanawiając się kto wymyślił tak kretyńską nazwę. Hux już zdążł ją wyśmiać mimo, że kac po wczorajszej nocy męczył go nie miłosiernie. Znalazł dziewczynę na liście członków. Nie wiele się zastanawiają dodał ją do znajomych i zaczął przeglądać jej profil. Dowiedział się, że pochodzi z Arizony i podróżowała trochę po Stanach. Nie miała jednak zbyt dużo zdjęć na profilu. Pomyślał chwilę a potem zaczął jej szukać na instagriamie. Znalazł oczywiście jej konto. Ponad 1200 zdjęć. Oprócz fotografii ludzi i miejsc, mnóstwo rysunków i obrazów. Cholernie zdolna była z niej dziewczyna musiała przyznać. Zatrzymał się dłużej na przy jednym z projektów. Przyglądał mu się przez chwilę i odkrył, że nie był to wcale obraz tylko  mozajka z elementami tak miskopijnymi, że na pierwszy rzut oka nie widocznymi. Kolejne zdjęcie, jedno z nowszych ukazywało znajomy mu park. Znajdował się nieopodal jego ulubionej kawiarni Daisy Caffe. Na zdjęciu znajdowała się młoda kobieta trzymająca na rękach swoją córkę. Obie miały płomienno  rude włosy i kolor ten cudownie wspógrał z złoto-czerwonymi liśćmi w tle.
- Panie Solo! - Z zamyślenia wyrwał go głos Holdo. Spojrzał na nią z nad telefonu i zdał sobie sprawę, że wszyscy na niego patrzą. Odchrząknął i schował telefon do kieszeni.
- A więc skoro Pan Solo już do nas dołączył możemy przejść do dzielenia się na grupy. - Zarządziła Holdo. Ben przewrócił oczami. Nie miał ochoty na żadne nowe znajomości miał nadzieję, że Holdo zlituje się i przydzieli mu Hux'a. Po paru minutach i dwóch sparowanych grupach Holdo zwróciła się w jego stronę.
- Panie Solo pewnie nie będzie to dla Pana niespodzianka jak przydzielę Panu opracowanie życiorysu Pańskiego dziadka Anakinia Skywalker. Jako, że zasłynął on jako fotograf przydzielę Panu, pannę Rey. Mam nadzieję, że wasza współpraca będzie owocona.
- Och zapewniam, że będzie. - Odparł natychmiast Ben i spojrzał wymownie na Rey. Dziewczyna patrzyła na niego  z wyrazem twarzy, na którym rozbawienie mieszało się z irytacją.
Po wykładach Ben poszedł do niej. Stała wraz z jakąś azjatką i indianką. Obie patrzyły na niego jakby miał conajmniej o jedną głowę za dużo.
- Słuchaj wolałbym zrobić ten projekt jak najszybciej.
- Tak ja też nie lubię odkładać takich rzeczy na później. Niestety dziś nie mogę, pracuje.
- Naprawdę? Gdzie?
- Nie powiem Ci. - Odparła Rey i spojrzała na niego krzywo.
- Dlaczego? - Udał zranionego.
- Bo na pewno przyjdziesz i będziesz chciał uprzykrzać mi życie! - Zawołała dziewczyna.
- Wiesz Rey nie przesadzaj nie jesteś aż tak ładna żeby latać za tobą po całym mieście. - Dogryzł jej Ben. Ona tylko przewróciła na niego oczami.
- Jutro?
- Może być jutro. Do zobaczenia Rey. -Powiedział i puścił do niej oczko.
- Pa Ben! Mam nadzieję, że coś Cię do jutra zdąży przejechać.
- Nie dam się moja droga nie mam zamiaru pozbawiać Cię mojego towarzystwa. - Powiedział, założył swoje okulary przeciwsłoneczne i wyszedł z budynku. Był umówiony z Hux'em i resztą ekipy w studio nagrań. Pracowali nad swoją pierwszą płytą i szło im całkiem nieźle pomimo tarć jakie często pojawiały się między członkami zespołu. Ben wczoraj skończył pisać nowy utwór i miał pokazać go dziś reszcie. Był ciekawy ich opinii choć w gruncie rzeczy nie obchodziła go ona przesadnie. Wiedział, że jego teksty były zajebiste nikt nie musiał mu tego mówić. Na miejscu zastał nie małe poruszenie.
- Ben Solo! Wszyscy na Ciebie czekaliśmy. - Zawołał Lando, podstarzały, czarnoskóry właściciel klubu muzycznego "W chmurach".
- Witaj Lando. - Odpowiedział chłopak i uścisnał mu dłoń. Hux spojrzał na niego znacząco z za pleców przybysza.
- Jak tam twój ojciec chłopaku. Żyje czy zdziadział już kompletnie?
- Głównie siedzi na kanapie albo pieprzy pokojówki.
- Hahaha czyli jednak trochę ruchu ma. No ale ja nie o tym. Mogę się przysłuchać próbie?
- Lando dla Ciebie wszystko. - Powiedział Ben i dał znać reszcie. Zagrali dla Lando dziesięć swoich najlepszych kawałków. Przysluchiwał się i bacznie ich obserwował. Dla Bena jego opinia była znacząca wiedział, że stary Lando po mimo dawnej przyjaźni z jego ojcem oceni go profesjonalnie i szczerze.
Gdy skończyli Ben otarł swoje spocone czoło i wyszedł z zespołem do Lando.
- A więc Panowie. To było naprawdę dobre. - Powiedział i uśmiechnął się szeroko. - Jestem zachwycony Ben kto by pomyślał, że takie beztalencie jak twój ojciec spłodzi taki głos!
- Cieszę się, że przypadliśmy Ci do gustu Lando.
- To co zagracie u mnie?
- Będzie to dla nas zaszczyt. - Powiedział szczere Ben.
Gdy Lando wyszedł pozwolił chłopaką na małe świętowanie. Wiedział, że zamierzają znowu wybrać się wieczorem do TNT. Rozważył ten pomysł ale uznał, że nie ma ochoty patrzeć znowu na zaćpanego Hux'a całą noc. Pożegnał się z chłopakami i postanowił pojechać do Daisy Caffe. Znał tamtejszego właściciela i miał ochotę pogadać z kimś życzliwym. Gdy tylko wszedł do kawiarni pogratulował sobie podjętej decyzji. Za barem stał nie kto inny ale Rey w firmowej sukience całej w stokrotki. Ona też go zauważyła i mina natychmiast jej zrzedła.
- A więc jednak jestem na tyle ładna żeby ganiać za mną po mieście. - Powiedziała do niego zgryźliwie na powitanie gdy podszedł i usiadł przy barze.
- Tak oczywiście nie mógłbym przegapić widoku Ciebie w taj stylowej stokrotkowej sukience. - Odparował. - Wyglądasz tak słodko.
Rey oczywiście wyłapała złośliwość jego komentarza ale i tak zaczerwieniła się po same cebulki włosów.
- Co podać? - Spytała najwyraźniej uznając, że przejście na relacje zawodowe to w tym wypadku  najlepszy możliwy pomysł.
- Kawę proszę. I ten słynne babeczki szefa, sztuk trzy.
- Kawa czarna, biała, Cafe latte, z syropem, bitą śmietaną?
- Hmm ... - Ben przyjrzał się uważne menu a potem spojrzał na Rey. - Może Pani coś dla mnie skomponuje?
- Tak jest proszę Pana już podaję. - Odparła Rey tak słodkim głosem, że Ben zaczął się poważnie obawiać co doda do tej kawy. Najpierw przygotowała babeczki. Talerzyk posypała różnokolorowymi płatkami kwiatów, położyła na nim babeczki i dodała parę lukrowanych ciasteczek w kształcie stokrotek. Daisy Caffe słynnęło z podawania zamówień w nietuzinkowy sposób a talent Rey idealnie dopełniał te założenie. Potem zaczęła robić kawę. Podeszła do automatu i wsypała świeże, jeszcze nie zmielone ziarna. Nacisneła guzik i poczekała aż wypełni się pojemnik z kawą odpowiednią do parzenia, już zmieloną. Nasypała jej trochę do kolby, ubiła następnie podłączyła w odpowiednie miejsce. Podłożyła szklaneczkę i włączyła maszynę.
Gdy ciemny płyn zbierał się w naczyniu Rey ubiła oraz podgrzała mleko i przygotowała wysoką szklankę. Na jej dno wlała syrop do kawy potem uzupełniła szklankę mlekiem i na sam koniec dolała samą kawę. Dodała jeszcze piankę z mleka, za pomocą syropu namalowała stokrotkę na górze i posypała jakimś proszkiem.
- Proszę bardzo. - Powiedziała i podała mu kawę. - Caffe latte z syropem pomarańczowym, nutką czekolady i odrobiną startego imbiru.
Ben wziął kawę i zdał sobie sprawę, że zapatrzył się w nią jak w obrazek. To było dziwne ale po prostu wyglądała tak delikatnie i pięknie w tej sukience w stokrotki, podczas zwykłej czynności robienia kawy, że aż odebrało mu mowę.
- Dziękuję. - Powiedział lekko zduszonym głosem i wziął łyk napoju. Był przepyszny.
- To najlepsza kawa jaką piłem. - Powiedział szczerze do dziewczyny. To podniosła wzrok z nad szklanki, którą właśnie płukała i uśmiechnęła się delikatnie.
- Mam doświadczenie. Od 4 lat pracuję dorywczo w różnych kawiarniach.

Tajemnica Bena Solo - ReyloOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz