3

2.1K 298 41
                                        

Pierwsze dni mojej pracy z chłopakiem były przyjemne i raczej proste. Powtarzaliśmy materiał, który już powinien umieć, raczej nie rozmawiając na żadne inne tematy. Czasem tylko żartowaliśmy albo wymienialiśmy się uwagami co do pogody, zwłaszcza, że było wyjątkowo deszczowo, na co narzekaliśmy obaj.

Nie pytałem go jednak o nic osobistego, chociaż bardzo kusiło mnie, żeby dowiedzieć się wreszcie, jakiej konkretnie był płci. Czy to możliwe, żeby był alfą, pozbawionym przez chorobę feromonów? Wprawdzie nie słyszałem nigdy o czymś takim, ale bardzo możliwe, że istniały takie przypadki. Nie byłbym bardzo zdziwiony.

Niedługo potem zeszliśmy już z bezpiecznych tematów rozmów. Po wspólnie zjadanych obiadach siadaliśmy razem przy herbacie, a ja opowiadałem mu o świecie. Sam nie znałem go zbyt dobrze - nie podróżowałem poza uczelnią, lecz chłopak i tak był zachwycony. Rzadko miał okazję pytać o każdą drobnostkę, której nie znał.

Po miesiącu nauczania zdążyliśmy się już zaprzyjaźnić. Bardzo go polubiłem, zresztą z wzajemnością. Wiedziałem, że to nie była to końca właściwa relacja pomiędzy uczniem, a nauczycielem, ale wolałem to znacznie bardziej, niż życie w niezgodzie.

Tego dnia skończyliśmy jedno z wyjątkowo skomplikowanych zagadnień matematycznych. Minseok, który wreszcie potrafił rozwiązać bezbłędnie zadania, z radości rzucił książką przez cały pokój, rozśmieszając mnie tym, mimo iż powinienem przywołać go do porządku.

- Przepraszam - oznajmił energicznie, uśmiechając się od ucha do ucha. - To było silniejsze ode mnie.

- Pozwalasz sobie na bardzo wiele - zauważyłem z rozbawieniem, odkładając na bok pióro oraz notes.

- Podobno jestem rozpieszczony - odpowiedział, wzruszając ramionami. - Ale nie dziwię się, że moi rodzice kupują mi wszystko, czego zapragnę w zamian za to, że nie domagam się ich obecności. To wygodne rozwiązanie. Jest dla nich prawie tak, jakby mnie nie było.

Nie odpowiedziałem, słysząc w głosie swojego ucznia ogromną gorycz i rozżalenie. Współczułem mu jeszcze bardziej, o ile było to możliwe - sam nie potrafiłem wyobrazić sobie życia bez wsparcia matki lub dobrych rad ojca.

- W każdym razie - mruknął po chwili Minseok, podnosząc się z krzesła. Poszedł po książkę i wrócił z nią, zerkając na mnie. - Nie chciałem być nieuprzejmy.

- Oh, nie martw się. Chyba należy ci się coś od życia, skoro siedzisz tu zamknięty - powiedziałem, wzruszając ramionami. Byłem okropnym pedagogiem. Rodzice chyba nie powinni dopuszczać mnie do swoich dzieci, siałbym spustoszenie w ich głowach.

- Ah, gdybym tylko nie był chory... - rzucił chłopak, zerkając tęsknie przez okno. Podejrzewałem, że gdyby tylko mógł, to nawet największa ulewa nie powstrzymałaby go przed wyjściem stąd.

- Na co tak właściwie chorujesz? - spytałem spontanicznie, uznając, że była już najwyższa pora na to, abym się tego dowiedział. - Oczywiście o ile możesz mi powiedzieć...

Minseok milczał przez chwilę, aż nagle zerwał się na równe nogi. Wzdrygnąłem się, zaskoczony tym gwałtownym ruchem, ale on tylko podszedł do drzwi, uchylił je, wyjrzał i zamknął z powrotem, przekręcając klucz w zamku. Przeszedł mnie dreszcz. Co to mogła być za choroba, że nie chciał nawet, aby służba przypadkiem usłyszała, jak mi o niej mówił?

- Ufam ci, Jongdae - oznajmił cicho, stając przede mną. Przełknąłem ślinę. To brzmiało jak wstęp do czegoś naprawdę poważnego. - Zauważyłeś pewnie, że nie pachnę jak alfa, prawda?

Skinąłem głową, patrząc na niego z wyczekiwaniem.

- Bo nim nie jestem. Jestem... Uh, to takie krępujące...

Prince // Xiuchen shortOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz