5

1.5K 258 14
                                        

Kolejne dni minęły nam już spokojniej. Faktycznie siadałem w kącie pokoju Minseoka i opowiadałem mu o swoim domu oraz dzieciństwie, a on słuchał mnie z zainteresowaniem, nie ruszając się z łóżka. I chociaż czasem musiałem przerywać, żeby podejść do okna oraz pooddychać świeżym powietrzem, przynajmniej trochę mniej przesyconym feromonami, to i tak radziłem sobie dużo lepiej, niż pierwszego dnia. To znaczy, nadal bardzo chętnie zdjąłbym z niego wszystkie ubrania i pogrążył się w jego ciele, ale było mi już o wiele łatwiej nad tym zapanować.

Służba przez cały ten czas myślała, że był po prostu chory, ale obawialiśmy się, że niedługo domyślą się prawdy. Nawet jeśli tylko część z nich wiedziała o tym, że był omegą, to mogło to wystarczyć. Byliśmy przekonani, że ktoś bardzo szybko wysłałby wtedy list do rodziców Minseoka i ich o tym powiadomił. Nie byłem pewien, co pomyśleliby wtedy o moich długich wizytach u ich syna w czasie trwania jego rui. Zapewne nie uwierzyliby w to, że naprawdę nie robiliśmy nic złego - oczywiście poza tym jednym pocałunkiem. Baliśmy się tego, i to cholernie bardzo.

Gdy ruja Minseoka w końcu dobiegła końca, chłopak był naprawdę wyczerpany. Odzyskał jednak apetyt, więc spotkaliśmy się przy śniadaniu - to znaczy, ja swoje zjadłem u siebie, ale on wciąż jeszcze się posilał, mimo iż jak zwykle wysłał po mnie służącego.

- Czuję się... dziwnie - wyznał chłopak, gdy usiadłem naprzeciwko niego z kubkiem kawy. - Trochę jakby ostatnie dni były tylko snem, ale niestety wiem, że wydarzyły się naprawdę. Nawet czuję, że w moim ciele zaszły zmiany, chociaż wcale ich nie widać.

- Ja również czuję te zmiany - mruknąłem, mając na myśli jego feromony. - Swoją drogą, pachniesz naprawdę... wspaniale. Zupełnie inaczej niż omegi, które znałem.

- Nie wiem, czy to dobrze czy źle - przyznał, zerkając na mnie.

- Czy ja wiem? Raczej dobrze, przynajmniej dla mnie. Bardzo mi się to podoba, chociaż muszę przyznać, że niestety czuję się przez to... pobudzony w twoim towarzystwie. Nawet teraz, gdy twoja ruja minęła i czuć cię o wiele mniej intensywnie.

- Tak już chyba zostanie - mruknął, wzdychając ciężko. - Ale tak sobie myślałem... Wiesz, o tym, co mówiłeś pierwszego dnia. I co w sumie ja mówiłem tobie.

Przełknąłem ślinę i skinąłem głową. Byłem pewien, że chodziło o nasze miłosne wyznania. I wcale nie miałem zamiaru wycofywać się teraz z moich słów - mimo iż byłem wtedy pod silnym wpływem jego feromonów, to po odzyskaniu równowagi umysłowej we własnym pokoju uświadomiłem sobie, że wcale tego nie żałowałem i że była to czysta prawda. Kochałem go, tego nie dało się ukryć. Nawet nasz pocałunek, pomimo swoich okoliczności, wywoływał na mojej twarzy uśmiech. Dokładnie taki, jak w tej chwili.

- I wiesz, ja uważam, że... Po prostu myślałem nad tym sporo i nie sądzę, że... - Minseok jąkał się, nie mogąc dotrzeć do sedna, a ja poczułem, iż moje serce zamarło. Nie sądził, że co? Że mnie naprawdę kochał?

- Tak? - spytałem, gdy przerwał na dłuższą chwilę, wbijając wzrok w stół.

- Nie sądzę, żebym był w stanie tak po prostu opanować swoje uczucia do ciebie - wyszeptał, zerkając na mnie szybko. - Nie wiem, ile z tego to tylko moje hormony i twoje feromony, ale tak bardzo chcę cię dotknąć... i przytulić.

Moje usta opuściło drżące westchnięcie. To było... Bardzo słodkie. Nawet jeśli nie do końca rozsądne.

Serce biło mi jak dzwon, gdy tak po prostu podnosiłem się z miejsca, żeby do niego podejść. On również zerwał się ze swojego krzesła, uśmiechając się szeroko, chociaż w jego oczach widziałem zdumienie.

Porwałem go w objęcia, naprawdę mocno. Nie chciałem już nigdy musieć go puszczać, ale wiedziałem, że to zwyczajnie niemożliwe.

- Jongdae, nie zamknęliśmy drzwi, zaraz może przyjść pokojówka... - wyszeptał Minseok, wbrew swoim obawom przytulając mnie mocno.

- Nie przyjedzie, jeśli jej nie wezwałeś do posprzątania stołu - odpowiedziałem, chowając nos w jego włosach. Od tego niesamowitego zapachu aż zakręciło mi się w głowie.

- W książkach pokojówki zawsze przyłapują kochanków - wyszeptał mi prosto do ucha, sprawiając, że zadrżałem. Potem poczułem jego ciepłe usta na swojej szyi. Przeszedł mnie przyjemny dreszcz, przez który nie mogłem się nie uśmiechnąć.

- W takim razie myślę, że powinniśmy się od siebie odsunąć - mruknąłem, nie robiąc tego jednak.

Chłopak roześmiał się cicho i pierwszy rozluźnił uścisk, robiąc krok do tyłu. Puściłem go, nieco zawstydzony, gdyż znowu okazał się rozsądniejszy ode mnie.

- Myślę, że nikt się nie zorientuje, jeśli będziemy robić to od czasu do czasu - mruknąłem, kładąc mu dłoń na policzku i delikatnie go gładząc.

- Mam taką nadzieję - odpowiedział, przymykając powieki.

Prince // Xiuchen shortOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz