Obroża

498 79 35
                                    

⛥⛥⛥

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

⛥⛥⛥

Porzuciłem na moment wyjmowanie wszystkich przedmiotów z szafek oraz szuflad i otworzyłem drzwi do pokoju, słysząc uporczywe drapanie. Mała kulka wpadła do środka, wesoło merdając ogonkiem.

Nasz pies nosił imię Precelek i był najbrzydszym zwierzątkiem domowym, jakie można sobie wyobrazić. Wziąłem malucha na ręce i pogłaskałem go po główce. Szalał i lizał mnie po rękach. Brak wrodzonej słodyczy nadrabiał energią i miłością, którą darzył każdego, kto pojawił się w zasięgu jego rozbieganych ślepi. Prosił o pieszczoty piskami i trącał mnie po twarzy mokrym noskiem.

Jin zwykł mawiać, że mały ma w sobie demonka z piekła rodem, a ja nie przeczyłem, bo inaczej nie dało się wyjaśnić tak szalonej ekscytacji.

- Jesteś głodny? – zapytałem czworonoga, nadal merdającego ogonem jak wiatraczkiem - Co za pytanie.. oczywiście, że jesteś. Ja też, chodźmy na dół słodziaku.

Zgasiłem światło i wyszedłem z ciemnego pokoju. Postanowiłem wrócić do tego jutro, z samego rana. Wczorajsza wizyta Jimina dobrze zrobiła mojej kuchni. Lśniła czystością niczym katalogowa wystawa. Ja sam czułem się przynależny do tego sztucznego krajobrazu.

Sięgnąłem do jednej z szafek, którą już zawzięcie drapał. Cwaniak dobrze wiedział, co tam znajdzie. Wyjąłem kartonowe pudło psich chrupek i wsypałem sporą porcję do blaszanej miski. Następnie sam zajrzałem do lodówki i odetchnąłem z ulgą widząc spaghetti przyniesione przez niezawodnego Jimina. Przygrzałem jedzenie w mikrofalówce i usiadłem przy wysokim, kuchennym blacie.

Nawet nie mrugnąłem, a Precel wywąchał nowy zapach i zjawił się u moich stóp, żeby wysępić trochę pyszności.

- Nawet na mnie nie patrz. Każdy ma swoje jedzenie.

Pies oczywiście nie pojął ani słowa i dalej wpatrywał się w mój talerz.

- Ty mały szantażysto. Masz, tylko nie skarż Jinowi.

Od razu po otrzymaniu swojego wyłudzonego haraczu, po kuchni rozniosło się mlaskanie. Przynajmniej wypełniało ciszę.

Na szyi psa widniała różowa obroża, ze srebrną zawieszką w kształcie precla.

Wspomnienie trzecie

- Uważasz, że to dobry pomysł? Zwierzę nie jest chyba idealnym wyborem na prezent... a co jeśli mu się nie spodoba?

- Hobi jest taki samotny od kiedy wyprowadził się od siostry, jemu też potrzeba trochę miłości... takiej jak nasza – dziecinnie tłumaczył Jin.

 Siedział mi między kolanami i okrywał nas obu puchatym kocem. Dzień trwał dziś wyjątkowo krótko, jak to zimą. Z długich zasłon zwisały fantazyjne lampy, które Jin dojrzał na promocji tydzień wcześniej i musiał je mieć. Pół dnia próbowaliśmy upiec ciasto z przepisu znalezionego w najbardziej zakurzonych zakamarkach starej cukierni, którą wykupiliśmy na własność. Można było znaleźć tam tyle skarbów, między innymi książki sprzed kilkudziesięciu lat, lekko podniszczona porcelanowa zastawa, czy fiolki z podejrzanymi aromatami do ciast, które na pewno nie nadawały się już do użycia. Jin przesiadywał tam całe dnie i krok po kroku, samodzielnie robił generalny remont. Pozwoliłem na to, bo widziałem jaką przyjemność mu to sprawia. Słuchałem każdego wieczora jak z zapałem opowiada o kolorze ścian, odcieniu drewna z którego powstanie blat, jakości szkła do gablotek i rodzaju kaw jakie będą serwować. Jimin został zatrudniony bez wstępnych rozmów, mimo że cukiernia jeszcze nawet nie powstała, a Hobi stwierdził, że zastanowi się, czy sobie nie dorobić dodatkowej pensji.

Wyśnione życie| NamjinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz