JADE'S POV
Minęło parę godzin od rozpoczęcia się imprezy. Większość czasu spędziłam w towarzystwie Leigh-Anne, Jesy i Jamie. Pomijając fakt, że nie przepadam za klubami, bawiłam się dość dobrze. Perrie odłączyła się od nas na samym początku. Jej sylwetka parę razy przemknęła mi w tłumie,mimo wszystko dość długa nieobecność dziewczyny w naszym towarzystwie zaczęła mnie niepokoić.
- Idę poszukać Perrie. - oznajmiłam.
- Coo? Przynieś nam jakieś drinki Jadey. - powiedziała wyraźnie wstawiona Leigh-Anne. Dla świętego spokoju machnęłam ręką.
Przechodziłam, przepychając się między rozgrzanymi ciałami tańczących ludzi w poszukiwaniu przyjaciółki. W klubie panował półmrok. Niemal niemożliwym było dostrzeżenie czegokolwiek. Jedynym oświetleniem były kolorowe lampy,które co jakiś czas migotały, kolorowymi światłami. Poczułam kilka dość odważnych objęć będąc w środku tłumu. Mimo wszystko starałam się nie zwracać na to większej uwagi. Po paru minutach zauważyłam swoją zgubę. Z jednej strony odetchnęłam z ulgą, z drugiej to co zobaczyłam zwaliło mnie z nóg. Kompletnie zalana dziewczyna dawała się obmacywać jakiemuś facetowi. Poczułam potężne uderzenie gorąca, które razem ze złością przepełniało całe moje ciało. Zacisnęłam pięści i dałam kilka kroków przed siebie. Bez wahania szarpnęłam faceta za koszulę tym samym odrywając go od przyjaciółki.
- Zostaw ją człowieku. - powiedziałam wyraźnie zdenerwowana. Perrie wyglądała jak niczego nie świadome dziecko. Przecież on mógł coś jej zrobić.. - Nie widzisz, że jest pijana?
- Eej wyluzuj. - odburknął ponownie chcąc pocałować blondynkę.
- Łapy przy sobie dupku! - krzyknęłam odpychając chłopaka. Stanęłam pośrodku nich niemal całkowicie zasłaniając swoim ciałem Perrie.
- Wychodzimy Perrie. - oznajmiłam.
- Jaaadee.. - mruknęła. - Dam sobie radę.
- Właśnie widzę.
- A ty co jej matka? - zaśmiał się brunet.
- Pytał cie ktoś o zdanie? - syknęłam rzucając groźne spojrzenie chłopakowi. Niewiele powstrzymywało mnie od tego żeby go nie uderzyć. Gnojek doskonale wykorzystywał okazję. Cholera wie co by się stało gdybym nie przyszła..
- Wychodzimy stąd. - powiedziałam łapiąc dziewczynę za nadgarstek.
- Chcę się jeszcze napić. - zaprotestowała.
- Nie słyszałaś? Ona chce zostać ze mną. - powiedział bezczelnym tonem mężczyzna.
- Tylko jej dotkniesz, a przysięgam, że pożałujesz. - odburknęłam.
- Spokojnie Jadey... - mruknęła Perrie.
- Wystarczy ci na dzisiaj. Idziemy. - nie czekając na odpowiedź pociągnęłam dziewczynę za sobą. Wyszłyśmy wyjściem ewakuacyjnym na parking. Ciszę jaka panowała przerywały co jakiś czas przejeżdżające samochody.
- To było cholernie nieodpowiedzialne Perrie... przecież nic nie wiesz o tym facecie! - zarzuciłam, a na twarzy mojej towarzyszki pojawiła się skrucha. Perrie spuściła głowę. Jakiś czas szłyśmy w zupełnej ciszy. Ciągle trzymałam rękę przyjaciółki, której alkohol nie pozwalał swobodnie się poruszać.
- Po co to zrobiłaś? Nie musisz mnie pilnować. - powiedziała po chwili blondynka.
- Ty go w ogóle widziałaś?
- Tak właśnie myślałam, że chodziło o niego.. Naprawdę nie wiedziałam,że on Ci się podoba... - westchnęła z zawodem w głosie.
- Chodziło o ciebie. - powiedziałam niepewnie patrząc jej w oczy. Słysząc te słowa na twarzy blondynki pojawił się uśmiech.