Rozdział 10

532 40 0
                                    

JADE'S POV

    Minęło parę godzin od rozpoczęcia się imprezy. Większość czasu spędziłam w towarzystwie Leigh-Anne, Jesy i Jamie. Pomijając fakt, że nie przepadam za klubami, bawiłam się dość dobrze. Perrie odłączyła się od nas na samym początku. Jej sylwetka parę razy przemknęła mi w tłumie,mimo wszystko dość długa nieobecność dziewczyny w naszym towarzystwie zaczęła mnie niepokoić. 

- Idę poszukać Perrie. - oznajmiłam.

- Coo? Przynieś nam jakieś drinki Jadey. - powiedziała wyraźnie wstawiona Leigh-Anne. Dla świętego spokoju machnęłam ręką.

Przechodziłam, przepychając się między rozgrzanymi ciałami tańczących ludzi w poszukiwaniu przyjaciółki. W klubie panował półmrok. Niemal niemożliwym było dostrzeżenie czegokolwiek. Jedynym oświetleniem były kolorowe lampy,które co jakiś czas migotały, kolorowymi światłami. Poczułam kilka dość odważnych objęć będąc w środku tłumu. Mimo wszystko starałam się nie zwracać na to większej uwagi. Po paru minutach zauważyłam swoją zgubę. Z jednej strony odetchnęłam z ulgą, z drugiej to co zobaczyłam zwaliło mnie z nóg. Kompletnie zalana dziewczyna dawała się obmacywać jakiemuś facetowi. Poczułam potężne uderzenie gorąca, które razem ze złością przepełniało całe moje ciało. Zacisnęłam pięści i dałam kilka kroków przed siebie. Bez wahania szarpnęłam faceta za koszulę tym samym odrywając go od przyjaciółki. 

- Zostaw ją człowieku. - powiedziałam wyraźnie zdenerwowana. Perrie wyglądała jak niczego nie świadome dziecko. Przecież on mógł coś jej zrobić.. - Nie widzisz, że jest pijana? 

- Eej wyluzuj. - odburknął ponownie chcąc pocałować blondynkę.

- Łapy przy sobie dupku! - krzyknęłam odpychając chłopaka. Stanęłam pośrodku nich niemal całkowicie zasłaniając swoim ciałem Perrie. 

- Wychodzimy Perrie. - oznajmiłam.

- Jaaadee.. - mruknęła. - Dam sobie radę. 

- Właśnie widzę. 

- A ty co jej matka? - zaśmiał się brunet. 

- Pytał cie ktoś o zdanie? - syknęłam rzucając groźne spojrzenie chłopakowi. Niewiele powstrzymywało mnie od tego żeby go nie uderzyć. Gnojek doskonale wykorzystywał okazję. Cholera wie co by się stało gdybym nie przyszła.. 

- Wychodzimy stąd. - powiedziałam łapiąc dziewczynę za nadgarstek.

- Chcę się jeszcze napić. - zaprotestowała.

- Nie słyszałaś? Ona chce zostać ze mną. - powiedział bezczelnym tonem mężczyzna.

- Tylko jej dotkniesz, a przysięgam, że pożałujesz. - odburknęłam.

- Spokojnie Jadey... - mruknęła Perrie.

- Wystarczy ci na dzisiaj. Idziemy. - nie czekając na odpowiedź pociągnęłam dziewczynę za sobą. Wyszłyśmy wyjściem ewakuacyjnym na parking. Ciszę jaka panowała przerywały co jakiś czas przejeżdżające samochody. 

- To było cholernie nieodpowiedzialne Perrie... przecież nic nie wiesz o tym facecie! - zarzuciłam, a na twarzy mojej towarzyszki pojawiła się skrucha. Perrie spuściła głowę. Jakiś czas szłyśmy w zupełnej ciszy. Ciągle trzymałam rękę przyjaciółki, której alkohol nie pozwalał swobodnie się poruszać.

- Po co to zrobiłaś? Nie musisz mnie pilnować. - powiedziała po chwili blondynka.

- Ty go w ogóle widziałaś?

- Tak właśnie myślałam, że chodziło o niego.. Naprawdę nie wiedziałam,że on Ci się podoba... - westchnęła z zawodem w głosie.

- Chodziło o ciebie. - powiedziałam niepewnie patrząc jej w oczy. Słysząc te słowa na twarzy blondynki pojawił się uśmiech.

Counter LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz