JADE’S POV
- Jade? Wsiadaj do środka! – krzyknął Nathan, otwierając drzwi od strony pasażera.
Bez zastanowienia dałam kilka szybkich kroków przed siebie. Ominęłam dwie duże kałuże i już po chwili znalazłam się w środku minivana. Zatrzasnęłam za sobą drzwi auta jednocześnie odgarniając mokre włosy z czoła.
- Co ty tu robisz? – spytałam zerkając w stronę chłopaka.
- Mógłbym spytać ciebie o to samo. – zaśmiał się.
- Ja? Przecież wiesz, że tutaj mieszkam. – zarzuciłam. - No właśnie, nadal nie wiem skąd to wiedziałeś.
- Może kiedyś się dowiesz…
Chłopak zaśmiał się zuchwale i nie spuszczając ze mnie wzroku wytarł łzy z mojego policzka. Jego stosunkowo duża dłoń, zgrabnie odgarnęła resztę wilgotnych włosów z mojego czoła. Starałam się unikać jego spojrzenia. Nie chciałam niepotrzebnych pytań.
- Płakałaś? – spytał delikatnie unosząc mój podbródek.
Brawo Jade, jesteś mistrzem kamuflażu.
- Nie. – odburknęłam idąc w zaparte.
- Co się stało? – nie dawał za wygraną.
- Nic.
- Jade…
W tej chwili nie wytrzymałam. Wszystkie dotychczas ukrywane emocje, które zbierały się we mnie od paru tygodni właśnie teraz postanowiły ujrzeć światło dzienne. Tak wiem. Świetny moment...
- Po co mnie o to pytasz?! Myślisz, że cokolwiek ci powiem? - oburzyłam się. Czułam jak moje usta drżą ze zdenerwowania.
- Właściwie na to liczę. – posłał mi jeden ze swoich aroganckich uśmiechów, co tylko rozdrażniło mnie jeszcze bardziej.
- To są moje sprawy, rozumiesz? I nic ci do tego.
- Ktoś złamał ci serce prawda? – spojrzałam na niego zaskoczona. Czy on jest jakimś pieprzonym jasnowidzem?
- Nie twoja sprawa. – syknęłam.
- Spokojnie Jade…
- Spokojnie? Może mi jeszcze powiesz, że będzie dobrze, co? – krzyknęłam na co chłopak wzruszył ramionami. - Nie musisz. Nie będzie. Poza tym mam to w dupie. Mam w dupie wszystko co powiesz. Bo ty nic tak naprawdę nie wiesz. Nie masz pojęcia co właśnie przeżywam, nie zdajesz sobie sprawy z tego co czuje. Kim ty właściwie jesteś? – krzyknęłam. - Jakimś dupkiem, który nie chce mi nawet powiedzieć skąd wiedział gdzie mieszkam. Nic o tobie nie wiem. Nie wiem nawet dlaczego siedzę teraz z tobą w tym pieprzonym samochodzie!
- Jade…
- Przestań ciągle powtarzać moje imię! Dobrze wiem jak się nazywam, żyje z tym 19 lat.
- A więc masz 19 lat... – zaśmiał się brunet.
- I widzisz? Znów to robisz… znów wiesz o mnie więcej niż ja o tobie.
- Przecież sama mi to powiedziałaś.
- Pieprz się. – odburknęłam odwracając głowę. Przez chwilę obserwowałam spływające po szybie krople deszczu. Nawet pogoda była przeciwko mnie. Wszystko dzisiaj idealnie zgrało się tylko po to, żeby mi dokopać.
- Widocznie ta osoba nie była ciebie warta. – stwierdził po chwili chłopak, próbując złapać mnie za rękę. Wyrwałam swoją dłoń z jego uścisku posyłając mu groźne spojrzenie. Nathan roześmiał się. Wściekła szarpnęłam za klamkę chcąc wyjść z samochodu. – Nie wypuszczę cię stąd w takim stanie. Poza tym pada.