Rozdział I

999 44 3
                                    

   Dzisiejszy dzień wydaje się być wyjątkowy dla wielu czarownic i czarodziejów. Nimfadora wstała wcześniej niż zazwyczaj co było spowodowane stresem towarzyszącym jej od kilku dni. To w końcu dzisiaj zostanie członkiem Zakonu Feniksa. Ubrana w czarne spodnie i niebieską koszule podeszła do dużego lustra przyczepionego Zaklęciem Trwałego Przylepca do drzwiczek starej brązowej szafy. Zamknęła oczy i gdy po chwili je ponownie otworzyła zobaczyła w lustrze, że jej włosy z długich, brązowych zrobiły się krótkie do ramion i różowe. Była to zdecydowanie jej ulubiona fryzura. Wychodząc z pokoju ściągnęła z wieszaka czarny płaszcz i idąc jasnym, bardzo przytulnym korytarzem wyszła z domu narzucając go na siebie.
   TRZASK. Tonks poczuła delikatne szarpnięcie w okolicy pępka i już po chwili stała w holu głównym Ministerstwa Magii.
— Dzień dobry, Kingsley! — Powitała z uśmiechem czarnoskórego mężczyznę.
— Witaj Tonks, jak się trzymasz? — Wszedł za dziewczyną do windy.
— Poziom drugi, Departament Przestrzegania Prawa Czarodziejów — winda ruszyła. — Całkiem nieźle, ale tak się stresuję, że nie potrafię się na niczym skupić — odpowiedziała.
— To potrwa tylko kilka chwil. Nie ma się czym przejmować — winda się zatrzymała i oboje z niej wyszli idąc w stronę Biura Aurorów. — Poczujesz się lepiej, gdy będzie po wszystkim. To do zobaczenia — skręcił w kierunku swojej kabiny.
   Główne Biuro Aurorów mieściło się na końcu korytarza na drugim piętrze. W pomieszczeniu w kilku rzędach były ułożone otwarte kabiny. Każda kabina należała do jednego aurora. Było w niej biurko i kilka szafeczek. Na ścianach kabiny były głównie porozwieszane zdjęcia poszukiwanych czarnoksiężników, a na szafkach leżało mnóstwo papierów.
   Tonks miała w miarę porządek w swojej kabinie. Ścianę miała zapełnioną fotografiami, a oprócz nich nad biurkiem wisiał magiczny zegar. W tym momencie dwie wskazówki były na: 'biuro'. A oprócz tego zegar wskazywał również: 'przerwa' (przez ostatni natłok pracy, nie miewa jej zbyt często), 'dyrektor' (co znaczyło, że jest w gabinecie dyrektora Biura Aurorów, Rufusa Scrimgeoura), 'ministerstwo' (oznacza, że jest poza biurem), 'plener' (praca poza ministerstwem), a gdy wskazywało pusta kratkę oznaczało, że nie ma jej w ministerstwie (jest przed bądź po pracy). Jeśli auror powinien być w pracy, ale jeszcze nieprzybył to dłuższa wskazówka była na pustej kartce, natomiast krótsza na 'biuro'.
   Na biurku miała dwa stosy pergaminów. Jeden z nich to sprawy z czarnomagicznymi przedmiotami, a drugi to głównie zgłoszenia o użyciu czarnej magii. Z prawej strony biurka widoczne były dwa zdjęcia. Na jednym Tonks była ze swoimi rodzicami, natomiast na drugim stała wraz z Szalonookim. Ta fotografia została zrobiona, gdy zdała egzaminy na aurora. A oprócz dwóch ramek stał w małej doniczce kaktus. Nimfadora często zapomniała podlewać swoje roślinki, dlatego tym razem zaopatrzyła się w taką, która nie potrzebuje zbyt wiele uwagi.
   W pierwszej szufladzie czarownica trzymała swoje notatki i pewne drobiazgi, które zabezpieczyła zaklęciem, żeby nikt nie mógł jej otworzyć. W drugiej szufladzie były puste pergaminy, kilka piór i atramentów. Po drugiej stronie biurka, w szufladzie znajdowały się wycinki z Proroka Codziennego i niektóre jego wydania. A w szafce pod biurkiem miała akta wszystkich, którzy byli bądź nadal są zamknięci w Azkabanie. Po prawej stronie od biurka stoją dwie szafeczki. Na jednej z nich leżą karteczki, które używane są do wysyłania wiadomości w Ministerstwie, tworząc z nich samolociki. A na drugiej jeszcze więcej pozapisywanych pergaminów. W środku tych szafek były teczki z przeróżnymi skończonymi już sprawami. Tonks nie zagląda do nich zbyt często przez bałagan jaki tam panuje.
   Usiadła na krześle i wzięła z góry jednego ze stosików pergamin. "Zgłoszenie o użyciu czarnej magii w obecności mugola". Przeczytała całość i wstała zahaczając płaszczem o kartki leżące na biurku, rozsypując je.
— I po raz kolejny odezwała się moja niezdarność — mruknęła sama do siebie układając je za pomocą różdżki na swoje miejsce.
   Przeszła wokół pomieszczenia i zatrzymała się przy pustej kabinie. Spojrzała na zegar: 'plener'.
— Savage wyszedł pięć minut temu. Miał coś do załatwienia na Nokturnie — podszedł do niej wysoki czarodziej o brązowych włosach.
— A ty jesteś zajęty? — Odwróciła się w stronę mężczyzny. — Muszę sprawdzić to zgłoszenie — poruszyła pergaminem w ręce. — Ale się nie rozdwoje.
— Pokaż — wziął od niej kartkę i przeczytał ją. — Ja pójdę to sprawdzić, a ty skontaktuj się z jednym z tych co pracują pod przykrywką w mugolskiej policji. Słyszałem, że ten mugol to zgłosił — uśmiechnął się Aron.
— W porządku — odparła i ruszyła w stronę wyjścia z biura.
— Tonks! — Usłyszała znajomy głos i zatrzymała się obok windy.
— Mam sprawę do załatwienia — powiedziała, gdy podszedł do niej Scrimgeour.
— Nie przejmuj się tym. Aron wziął do pomocy jakiegoś praktykanta — powiedział mężczyzna.
— Rozmawiałeś z nim?
— Mam dla ciebie inną robotę — udawał, że nie usłyszał pytania.
— Mam wystarczająco dużo spraw do załatwienia. Nie potrzebuje dodatkowych — powiedziała z nutką goryczy.
— To już nie moja wina, że odkąd chodzą pogłoski o powrocie Sama Wiesz Kogo to przybyło nam pracy. Coś musi w tym być skoro coraz więcej czarnoksiężników wychodzi z ukrycia, ale nie o to mi chodzi — zmieszał się.
— Więc?
— Zajmij się tym — dał jej do ręki kilka kartek. — I nie namieszaj za bardzo.
— Nie zamierzam — spojrzała na pierwszy pergamin i odwróciła się z powrotem w stronę windy, gdy ta się się otwarła, weszła do niej. — Poziom Szósty, Departament Transportu Magicznego.
   Po chwili wyszła wraz z kilkoma innymi czarodziejami i skierowała się w stronę Głównego Biura Sieci Fiuu.
— Dzień dobry — zwróciła się do kobiety stojącej przy drzwiach.
— Rufus cię wysłał, Złotko? — Kobieta się odwróciła.
— Tak, w sprawie...
— Myślałam już, że nikt od was nie przyjdzie — przerwała starsza czarownica. — Możesz mi mówić Madam Edgecombe — podała jej rękę.
— Po prostu Tonks.
— Więc Tonks mamy tu małe zamieszanie. Pewien mugol zgłosił na pałicję...
— Policję — wtrąciła młoda czarownica.
— O to mi chodziło. Zgłosił, że w jego kominku pojawiła się głowa jakiegoś mężczyzny. Na szczęście ci połicjanci uznali to za głupi dowcip, ale i tak dla bezpieczeństwa wymazano im wspomnienia. No i po sprawdzeniu tego okazało się, że to była głowa poszukiwanego czarnoksiężnika. Dam ci papiery na temat widzianego mężczyzny i proszę zajmij się tym dobrze — mówiła szybko.
— W porządku.
   Madam Edgecombe ruszyła w głąb pomieszczenia i po kilku minutach dała Tonks kilka kartek wraz z rysunkiem mężczyzny, którego widziano. Pożegnała się z nią i wróciła z powrotem do biura.
   Nimfadora natomiast ruszyła w stronę windy, zastanawiając w się jak można być tak lekkomyślnym i pokazać się w kominku mugola, gdy jest się poszukiwanym.
— Poziom Drugi, Departament Przestrzegania Prawa Czarodziejów — powiedziała głośno, wchodząc do windy.
   Gdy drzwi się otwarły czarownica wyszła z windy wpadając na czarodzieja przechodzącego obok.
— Na brodę Merlina! — Wrzasnęła rozsypując po raz kolejny papiery.
   Czarodziej w ostatniej chwili uratował dziewczynę przed upadkiem.
— Nic ci nie jest? — Trzymał ją pochyloną do tyłu.
— Przepraszam, nie zauważyłam Pana — wyprostowała się szybko, nie zerkając na niego ani razu.
   Odsunęła się i różdżką sprawiła, że papiery wylądowały jej w ręce.
— Tonks? — Przyglądał się jej mężczyzna.
   Dziewczyna spojrzała na niego ze zdziwieniem. Był to wysoki czarodziej o niebieskich oczach. Miał rude włosy do ramion i kolczyk w uchu. Na pierwszy rzut oka nie miała pojęcia kim on jest.
— Nie wiem czy mnie pamiętasz. Bill Weasley — uśmiechnął się delikatnie. — Byłem na trzecim roku w Hogwarcie, kiedy zaczęłaś się tam uczyć — powiedział, widząc jej zakłopotany wzrok.
— Bill? Nie poznałam cię! Jak tylko skończyłeś szkołę nie mieliśmy ze sobą kontaktu. Mogłeś napisać chociaż raz — przypomniała sobie i odwzajemniła uśmiech.
— Wybacz, ale nie miałem zbytnio okazji do tego — tłumaczył się chłopak.
— A tak w ogóle to co ty tutaj robisz? Słyszałam, że pracujesz dla Banku Gringotta. Gdzieś w Egipcie?
— Przyszedłem odwiedzić ojca. Dopiero dzisiaj wróciłem i chciałem się z nim przywitać. Nadal pracuje dla Gringotta, ale poprosiłem o przeniesienie. Chcę dołączyć do — rozejrzał się wokół siebie — Zakonu Feniksa — dodał szeptem.
— Więc ty też — powiedziała czarownica.
— Szalonooki mi mówił, że dzisiaj oprócz mnie dołączy kilka osób w tym wymienił ciebie. Nawet nie wiesz jaki był dumny mówiąc, że się dołączasz — wspomniał rozbawiony. — Powiedział, że zostałaś Aurorem.
— Dzięki niemu. Bardzo mi pomagał i do teraz wszyscy mówią o mnie jak o jego ulubienicy — zaśmiała się.
— Widzę, że masz robotę — spojrzał na papiery. — Zobaczymy się później — pocałował ją w policzek.
— Do zobaczenia! — Pomachała mu i ruszyła w stronę biura.

Wieczna magia || Bill i Nimfadora ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz