Od czasu rozmowy z Markiem, Jackson pozostawał w stanie względnego spokoju oraz równowagi emocjonalnej, a gdy przeglądał się w lustrze przed pójściem na obiad ze zdziwieniem zauważył, że jego usta zdobi drobny, aczkolwiek bardzo szczery uśmiech. Wbrew wcześniejszym oczekiwaniom, Mark nie poruszył z nim nieprzyjemnych tematów, skupiając się tylko i wyłącznie na przyziemnych rzeczach. Rozmawiali o tym, co lubią robić, co ich pasjonuje, a co sprawia, że są znudzeni; porównywali swoje dzieciństwo (Wang dowiedział się, że jest od blondyna zaledwie rok młodszy) oraz dyskutowali o własnych przekonaniach. Rozmowa kleiła im się tak dobrze, że nawet nie zauważyli, kiedy nadeszła pora obiadowa i zmuszeni byli się rozstać. Jackson nie czuł się źle z tego powodu, wiedział bowiem, że między nimi zawiązała się swoista nić porozumienia, która nie zostanie zerwana tak łatwo. Ponownie zerknął na swoje odbicie, mimowolnie odtwarzając w głowie wybrane fragmenty rozmowy.
- Więc mówisz, że jesteś członkiem zespołu?
- Owszem. – Jackson przeczesał dłonią włosy. – Nazywamy się GOT7.
- Przepraszam, ale nic mi to nie mówi.
Wang zdziwił się na szczerość w głosie blondyna. Nie chciał wychodzić na pustego narcyza, jednak nawet on wiedział, że byli dosyć mocno rozpoznawalni w Korei.
- To nie tak. – dodał Mark, jakby przewidując tok myślenia młodszego chłopaka. – Powiedzmy, że miałem inne rzeczy na głowie, co wiązało się z brakiem dostępu do mediów. Jednak kocham muzykę.
- Spokojnie, nie każę ci znać każdego bandu. – prychnął Jackson, nagle rozbawiony. – Muzykujesz, huh?
- Tylko trochę. Głównie w samotności. – policzki blondyna oblał delikatny rumieniec, tak jakby przyznanie tego sprawiało mu dyskomfort.
Wang stwierdził, że teraz definitywnie musi wycisnąć z chłopaka więcej szczegółów odnośnie muzyki.
- Śpiewasz? Grasz na jakimś instrumencie?
- I to i to.
- Super! Kiedyś musisz mi coś zaprezentować!
Mark odsunął się odrobinę, jakby rażony entuzjazmem drugiego chłopaka.
- Jaaackson. – jęknął blondyn. – Nie rozpędzaj się tak, mówiłem ci przecież...
- Świetnie. – wciął się młodszy. – Tak więc ustalone.
Mark był intrygujący. Zdecydowanie. Z tą myślą Jackson udał się w stronę kuchni, bowiem na posiłki również musieli zjawiać się punktualnie, a on nie chciał być spóźniony już pierwszego dnia.
***
- Dlaczego nie mogli dać nam nic bardziej jadalnego? – protestował z drugiego końca stołu BamBam, gdy Jackson dosiadł się do kolegów z własną tacą.
Rzeczywiście, mogło być lepiej. Prawdę powiedziawszy, jedyną rzeczą wyglądającą na jadalną było jabłko. Wang odrzucił więc swoje pałeczki i wgryzł się w owoc, leniwie przeżuwając każdy kęs i czasami wtrącając coś do dyskusji pozostałej piątki.
- Jackie?
Słysząc jak ktoś zwraca się bezpośrednio do niego, odwrócił głowę w kierunku dźwięku. JB patrzył na niego z niepokojem wypisanym w oczach.
- Hmm? – mruknął Wang, chcąc dowiedzieć się, dlaczego jego przyjaciel wyglądał na tak zmartwionego.
- Co ci się stało, uhm, w ręce?
CZYTASZ
Reunite~ // Markson
FanfictionTrochę AU, a trochę nie AU (Wszystko wyjaśnione w środku). W końcu przyszedł czas, by członkowie znanego i kochanego zespołu Got7 odrobili swoją pańszczyznę, tudzież poszli na dwa lata do wojska. Jackson dosyć szybko przekonuje się, co naprawdę kryj...