4. Matching Bruises

77 11 5
                                    


a/n Nie porzuciłam tego tekstu, to tylko życie troszeczkę mnie przygniotło. Przepraszam za tak duży poślizg.


- Czterdzieści siedem, czterdzieści osiem, czterdzieści dziewięć... pięćdziesiąt!

Jackson opadł na wykładzinę w ich pokoju, wydając z siebie przeciągły jęk. Nigdy nie czuł pogardy do ćwiczeń fizycznych tak silnej, jak w tej chwili. Niestety chcąc (czy raczej bardziej nie chcąc) został zmuszony do robienia pompek przed śniadaniem. Ich grafik wchodził z dniem dzisiejszym w życie, a co za tym szło, wolny czas został drastycznie okrojony.

- Macie 15 minut na ogarnięcie się i widzę was na śniadaniu.

Po tych słowach mundurowy, który obudził ich bladym świtem, a przez ostatnie dwadzieścia minut zmuszał do nadludzkiego wysiłku (w porządku, pompki i brzuszki same w sobie nie były trudne, jednakże o tej godzinie Jackson miewał problemy z przedstawieniem się, a co dopiero skupieniem uwagi czy aktywnością fizyczną) opuścił pomieszczenie, trzaskając drzwiami.

- Zaklepuję prysznic pierwszy. – wysapał JB, również rozwalony w najlepsze na podłodze i starający się unormować oddech.

- Nie ma szans. – Jackson zerknął na niego groźnie spod przymrużonych powiek; cały lepił się od potu i również potrzebował odświeżenia.

- Zobaczymy. – nadeszła odpowiedź i zanim Wang zdążył rozeznać się w sytuacji, jego kolega z zespołu był już w łazience, zamykając drzwi od wewnątrz.

Jackson rzucił się jak poparzony w kierunku pomieszczenia i zaczął walić pięścią w drewnianą powierzchnię. Dał sobie jednak spokój, gdy nie przynosiło to oczekiwanego efektu.

- Pospiesz się gnido! – krzyknął, chcąc przekazać kulturalnie koledze, że jeżeli przez jego opieszałość nie zdąży wziąć prysznica, ktoś tu srogo pożałuje.

Na szczęście JB zwolnił łazienkę 9 minut później (nie, żeby Jackson liczył), co było całkiem niezłym wyczynem. Wang wziął najszybszy prysznic w całym swoim życiu i z wciąż wilgotnymi włosami pognali na poranny apel, nie chcąc się spóźnić, a tym samym dostać porcji dodatkowych pompek. Na plac dotarli idealnie na czas, dysząc i przeklinając pod nosem sztywno rozplanowaną każdą minutę ich życia. Uspokoiwszy oddech, Jackson automatycznie rozglądał się za Markiem, próbując dojrzeć w tłumie blond czuprynę. Znalazł chłopaka już po chwili. Tuan wyglądał dobrze, zwłaszcza w koszuli, którą miał na sobie. Wyglądał dobrze jak na kogoś, kto wczoraj odniósł obrażenia, dopowiedział Wang tej części swojego mózgu, która znowu starała się wyciągnąć ze wszystkiego jakieś drugie dno. Niestety, subtelna mentalna aluzja podziałała i policzki chłopaka oblał delikatny rumieniec. Jackson odchrząknął, widząc, że reszta GOT7 znalazła jego i lidera w tłumie oraz podeszła, by się przywitać.

- Czyżbyśmy ci w czymś przeszkodzili Jackie? – spytał BamBam z prowokującym uśmieszkiem na ustach.

Cholera, on zawsze był za dobry w odgadywaniu i dostrzeganiu rzeczy, pozornie niewidocznych dla innych ludzi.

- Nie, skądże. – odpowiedział Wang, zmuszając się do samokontroli. – To nic takiego.

Reszta grupy spojrzała na niego zdziwiona, zapewne dlatego, że zwykle Wang uwielbiał się droczyć, a przyłapany na czymś, co mogło zawierać w sobie ewidentny podtekst, zwykle obracał to w jeden ze swoich nieprzyzwoitych żartów. Tak szybkie porzucenie tematu nie było w jego stylu.

- Oj no weź, z tobą nie ma zabawy. – Bhuwakul spróbował ponownie. – Zdradź nam, kto zaprząta twoje myśli...

Jackson miał zamiar właśnie ponownie zbyć kolegę, jednak gwizdek, informujący ich o tym, że mają ustawić się w rzędzie, przerwał to przedstawienie. Bez słowa uformowali dobrze znany już szereg i wysłuchali tego, co generał Lee miał im do powiedzenia. Tuż po śniadaniu mieli mieć zajęcia teoretyczne z musztry bojowej, wdrażające ich w cały proces oraz opisujące sytuację, którą mieli wkrótce przećwiczyć również na żywo. Na myśl o długim wykładzie Jackson poczuł, że ziewa. Nie był stworzony do szkolnych ławek i godzin spędzonych na słuchaniu wykładowców. Miał więc nadzieję, że te zajęcia będą chociaż w najmniejszym stopniu ciekawe. Gdy dostali sygnał, że mogą udać się na pierwszy tego dnia posiłek, Wang wyminął kolegów z zespołu i zaczepił Marka, zrównując z nim swój krok.

Reunite~ // MarksonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz