Pan Teofil

7 0 0
                                    


   Nie było mowy, by zasnął tej nocy. Kiedy tylko trochę się uspokoił, otworzył laptopa i zaczął szukać w Internecie wiadomości odnośnie dzisiejszego wypadku. Ktoś przecież musiał to widzieć i opowiedzieć choćby lokalnym mediom. Jednak z minuty na minutę i z godziny na godzinę stawał się coraz bardziej bezradny, bo nikt nie zamieścił żadnej informacji. Sprawa nie istniała. Nie pozostało mu nic innego jak zdenerwowanym zamknąć komputer i usiąść na kanapie. Przed nim leżała porzucona książka z najśmieszniejszymi kawałami w historii. Przejrzał ją, śmiejąc się raczej nie z zawartości, a z pomysłu zmarłego kolegi, który całkowicie do niego nie pasował. Wiadomym przecież było, że Boguś nie gustował w kawałach, ba, brzydził się nimi i uważał, że jak trzeba kogoś rozśmieszyć, to należy wymyślić coś oryginalnego. Zanim przygotował jakąkolwiek niespodziankę, najpierw starannie obmyślał, co wywrze największy wpływ na daną osobę. I nigdy się nie mylił.

   Rozwidniało się, gdy znużony całonocną rozpaczą w końcu zmrużył oko. Obudził się nazajutrz w piękny wiosenny poranek, zupełnie nie wiedząc czy śni, czy też jest na jawie. W głowie szumiało mu i gwizdało w uszach, a powieki raz ciężko podniesione niezwykle łatwo opadały z powrotem.

   Z wielkim trudem zjadł śniadanie, potem umył się, ubrał i usiadłszy na tej samej kanapie co wczoraj wybrał sobie martwy punkt na przeciwległej ścianie i patrzył w niego dłuższą chwilę.

   „Koło literackie" — przemknęło mu przez myśl. Zdążył już zapomnieć o całej tej awanturze, jaką jeszcze dwa dni temu odbyli wraz ze zmarłym na temat możliwości rozwoju literackiego Kuby. I choć dalej nie miał zamiaru iść do tego budynku, uznał, że najlepiej zrobi spełniając ostatnią wolę Bogusia.

   Zdjął dres i ubrał się elegancko, wziął kilka kartek, który miały mu posłużyć za notatki i powlókł się powoli ulicami Warszawy, raz po raz gładząc swe kasztanowe włosy.

   Klub literacki znajdował się na Nalewkach w nowoczesnym budynku wkomponowanym w otoczenie starych kamienic z lat pięćdziesiątych. Siedziba nie była wysoka i dobrze pasowała do niskiego klimatu Muranowa. Stare drzewa obejmowały ją ze wszystkich stron w posiadanie, toteż jej wyniosłe kształty ginęły gdzieś pod gałęziami dębów, jesionów, lip czy brzóz. Było tu cicho jak na stolicę — wprost idealne miejsce do kontemplacji, gdyż gwar ulicy został schowany za wysokimi kamienicami odgradzających tą enklawę od ulicy Andersa.

   Zdziwił się Kuba, że drzwi były otwarte. W holu zazwyczaj siedział ochroniarz, ale wyglądało na to, że gdzieś wywędrował. Elegant udał się zatem na piętro, gdzie jeszcze rok temu znajdowała się siedziba koła i miał nadzieję, że nie została przeniesiona w bliżej nieokreślone miejsce. Po drodze minął wiele gabinetów, biur i sekretariatów zajmowanych przez inne firmy, by wreszcie dojść do właściwych drzwi.

   Zdziwił się niezmiernie, gdy zobaczył je otwarte, jakby zachęcały do śmiałego wkroczenia w dawno zapomniany już świat. Ze środka dobiegały go dźwięki fortepianu. Muzyk zapewne nie był to najlepszej próby, ale Kuba szybko odgadł, że gra larghetto z koncertu Chopina, które zawsze go zresztą wzruszało. Nie inaczej było teraz, gdy przytłoczony śmiercią kolegi wędrował pomiędzy regałami z książkami w stronę pianisty.

   Im dłużej przebywał w tym pomieszczeniu, tym większe odczuwał zdziwienie, widząc, jak wiele się zmieniło od ostatniego razu. Kiedyś stało tu kilka krzeseł, stolik i wielki fikus pod ścianą, teraz zagubić można się było w tych regałach, stołach z komputerami, porozrzucanych czasopismach i dźwiękach koncertu, który stawał się coraz głośniejszy.

   Wreszcie wyszedłszy zza regału ujrzał odwróconą do niego plecami sylwetkę muzyka. Był to starszy już mężczyzna, o płowych włosach rozświetlanych jeszcze promieniami słonecznymi wpadającymi przez okno. Na sobie miał tylko lichą koszulę i podarte spodnie. Zupełnie nie pasował do odświętnie ubranego Kuby. Sucha i pomarszczona już twarz zdradzała wiele doświadczeń i wśród niektórych mogłaby wzbudzić litość, ale nie u gościa.

ArtystkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz