Cześć 3

133 28 16
                                    

Hello everyone UwU przepraszam że tak rzadko coś piszę, ale mam na prawdę mało weny ^^'
I teraz krótkie pytanko... wybiera się ktoś jutro na Liskon TwT?
Mniejsza zapraszam do czytania xzd

-----pov. Fika-----
Udałem się do bezpiecznej strefy. Nasza drużyna wygrała prawda? Heh... powinienem się cieszyć tak jak PD i Sprinkle, ale ja przegrałem... Zostałem trsfiony, co gorsza przez członka własnej drużyny, a Reaper na pewno to widział...
Pewnie znowu będzie mi prawił kazanie o tym jaki to jestem beznadziejny i tak dalej... A później czeka mnie kolejny trening...
Wzdrygnąłem się na samą myśl o tym że po raz kolejny umrę... Zabawne... Skoro przeżyłem swoją śmierć tyle razy, raczej nie powinienem się tego obawiać... Ale te uczucie... ten chłód... powoli otaczająca Cię ciemność... oraz ból towarzyszący postrzałowi, a na sam koniec jeszcze ojciec stojący nad Tobą z pistoletem wymierzonym w twoją głowę, tylko po to żeby Cię dobić, mówiący ,,Nieudacznik,, ... potem tylko ciemność...
To mnie przeraża, a nie sama śmierć...ona jest swego rodzaju chwilową ucieczką od tego świata... jest ukojeniem...
Niestety Chara zawsze musi wykonać ten swój ,,reset,,,... czasem wolałbym by dała mi już umrzeć...

-Halo ziemia do Fiki- z zamyślenia wyrwał mnie Sprinkle machający ręką przed moją twarzą.

-Huh..?- Spojrzałem na niego pytająco.

-Eh, znowu nie słuchasz...-westchnął- Twój ojciec Cię woła- wskazał na Reapera stojącego parę metrów za nim.

Spojrzałem na niego z lekkim przestrachem.

-D...dzięki za info...- wyminąłem Sprinkle i podszedłem do ojca- t...tak?

-Pakuj swoje rzeczy, wramy do domu- nakazał po czym odszedł do głównej bramy.

Westchnąłem i udałem się do pomieszczenia organizacyjnego. Wyładowałem pozostałe kulki z magazynków, przeczyściłem pistolety i schowałem wszystko do mojej torby. Narzuciłem ją na ramię i wróciłem do ojca.

-M..możemy iść...- mruknąłem pod nosem.

-Ej! Fika!- odwrociłem się. Za mną stał Toren- gdzie ty idziesz? Zaraz jest ogłoszenie wyników, a potem chcemy iść całą ekipą świętować zwycięstwo-uśmiechnął się lekko.

-Wybacz dzieciaku, ale mój syn musi coś załatwić- westchnął Reaper- Fika idziemy.

-Oh... no dobrze, to do zobaczenia- posmutniał trochę i wrócił do chłopaków.

Spojrzałem na ojca z wyrzutem. Nigdy mi nie pozwala z nimi iść... według niego powinienem tylko trenować by być najlepszy... taki jak on...

Zacząłem powoli iść do domu, słowem się nie odzywając. Trwaliśmy w ciszy przez całą drogę. Kiedy weszliśmy do mieszkania rzuciłem torbę na ziemię i udałem się do swojego pokoju. Nie mam zamiaru teraz rozmawiać z ojcem... zacząłby pewnie to swoje kazanie... Położyłem się na łóżku i wsłuchałem w przyjemną ciszę. Niestety nie trwała ona długo...

-Raper o co znowu chodzi..?- usłyszałem zza drzwi głos ojca Geno. Jest on zdecydowanie lepszy od tego tyrana... Geno jest snajperem w drużynie Reapera. Według rankingów sędziowskich z ostatnich paru lat jest on drugim najlepszym snajperem w tym Versum. W sumie jakby było inaczej Reaper nie wziąłby go do drużyny...

-O nic nie chodzi Geno...-westchnął ten idiota w płaszczu.- oprócz tego że twój syn jest pieprzonym nieudacznikiem i dał się zastrzelić przez członka własnej drużyny!

-Reaper po pierwsze to też twój syn, a po drugie za dużo od niego wymagasz! Rozumiem że chcesz go przygotować do JSJK, ale na prawdę przesadzasz! Nie rozumiesz że on cierpi do cholery?! Dla niego jesteś potworem...

Heh... chyba tylko w Geno będę miał oparcie... on mnie chociaż po części rozumie...

-Słuchaj Geno... umówiliśmy się że to jestem odpowiedzialny za jego trening więc nic ci do tego!- usłyszałem oddalające się kroki.

Pewnie się wkurzył i poszedł do pokoju...

-Kiedyś byłeś inny Reap...- usłyszałem zawiedziony głos drugiego ojca.

Czyli Reaper nie zawsze taki był..?





Kiedy zaczynasz sobie to pisać, ale w połowie się orientujesz że napisałeś to po angielsku :')

Militaryverse POTH- by jaWhere stories live. Discover now