Część 2

140 24 29
                                    

Moja wena postanowiła mnie zostawić i pojechać na wakacje...
Na ferie postaram się wszędzie dodać po parę części. Wiecie za dużo gram w ASG i nie mam czasu tworzyć ^^''
Bez zbędnego gadania zapraszam do czytania.

------pov. Toren-----
Zaraz po zakończeniu odliczania, wybiegliśmy na arenę. Mamy około dwie minuty na obranie strategi. PD wyciągnął z kieszeni niewielką mapę, którą dostaje się po zgłoszeniu drużyny w pokoju sędziowskim.

-Okej słuchajcie... jesteśmy tutaj- wskazał na logo naszej drużyny umiejscowione na mapie.- z tego co mi wiadomo, oprócz nas jest jeszcze pięć drużyn. Proponuje żebyśmy zaszyli się w tej okolicy i poczekali aż chociaż dwie z nich odpadną.- przeładował swój karabin snajperski- ja w tym czasie będę eliminował wszystkich, którzy za bardzo się do nas zbliżą- wskazał na niewielkie wzniesienie.- tam się zaszyję. Sprinkle ty w tym czasie ubezpieczaj moje tyły, a wy- wskazał na mnie i na Fikę- będziecie tutaj czekać, ponieważ jeśli zostaną najlepsi gracze, to tylko wy możecie sobie dać radę. W razie czego ja i Sprinkle będziemy was osłaniać.

Fika i Sprinkle skineli głowami na znak że zrozumieli.

-heh... jak zwyle dobry plan Dew-uśmiechnąłem się lekko. PD oprócz bycia naszym snajperem jest także doskonałym strategiem- No to zaczynajmy!

Paper pobiegł na pagórek, a Sprinke za nim. Zastałem sam z Fikiem. Nastała niezręczna cisza. Spojrzałem na niego niepewnie i postanowiłem ją przerwać.

-Heh... dawno się nie widzieliśmy Fika...- uśmiechnąłem się lekko, a on spojrzał na mnie z politowaniem.

-Widzieliśmy się tydzień temu na rozgrywkach...- powiedział obojętnie i oparł się o pobliskie drzewo.

Spuściłem głowę do dołu.
-Dlaczego w stosunku do mnie jesteś zawsze taki chłodny...?- spojrzałem na niego-przecież jak byliśmy dziećmi bawiliśmy się razem... czesto się śmiałeś... a teraz nie potrafisz się nawet do mnie uśmiechnąć... Aż tak mnie nie lubisz...?

-Pogadamy później Toren- westchnąłem - teraz trwają zawody i...- nie dokończył ponieważ mu przerwałem.

-Czy ty zawsze musisz brać to tak na poważnie?!- uniosłem się- to tylko zabawa Fika!

Teraz to on Spuścił głowę w dół.

-Mam swoje powody...- spojrzał w stronę widowni.

Huh...? Czy on ma tam kogoś przed kim chce się popisać...? Spojrzałem w jego oczy. Dostrzegłem tam lekki strach i ból. Czuję że czegoś mi nie mówi, a chciałbym mu jakoś pomóc...

-Fika, posłuchaj... wiesz że zawsze możesz ze mną poroz...- w tym momencie zagłuszył mnie odgłos strzałów.

Prawdopodobnie pozostałe drużyny się ze sobą zcierają. Po chwili usłyszeliśmy komunikat że trzy drużyny odpadły, czyli zostały jeszcze dwie. Możemy wkraczać. Razem z Fiką pobiegliśmy w stronę strzałów. Nie nie minęła chwila, a wystąpił kolejny komunikat o przegranej jednej z drużyn. Usłyszałem szelest w krzakach za mną. Odwrociłem się i wycelowałem w nie moim pistoletem maszynowym. Po niecałej sekundzie z zarośli wyszedł Sprinkle.

-Dew odpadł- oznajmił- zostaliśmy my i dwóch członków z pozostałej drużyny

-Heh czyli mamy przewagę liczebną- uśmiechnąłem się lekko. Po chwili usłyszałem kolejny pojedynczy strzał i zauważyłem szybko lecącą kulkę w stronę Sprinkle. Rozbryzgła się farba, i usłyszałem jak krzyczy ,,Hit,, (dostałem). Zaczął kierować się w stronę save point'u (bezpieczna strefa w której postrzeleni czekają na następną rundę ^^'').

-Przepraszam- powiedział na odchodne- powodzenia chłopaki!

Po raz kolejny zostałem sam z Fiką. Gdzieś tutaj jest wrogu snajper... skupiłem wzrok na miejscu z którego nadleciała kulka, ale snajper pewnie już zmienia pozycję... Na szczęście zobaczyłem skrawek jego szala. Fika prawdopodobnie też bo popędził w tamtą stronę wyciągając pistolety z kabury. Zniknął mi z pola widzenia. Usłyszałem serię strzałów. Zostałem sam. Nerwowo zacząłem się rozglądać za pozostałym członkiem wrogiej drużyny. Ponownie usłyszałem szelest. Zestresowany odruchowo wystrzeliłem w tamtą stronę i trafiłem... Fike?! Wyszedł z lekko poirytowanym spojrzałem. Zaraz potem nastąpił komunikat o przegranej tamtej drużyny oraz o wygranej naszej.

-Obaj kryli się za tymi krzakami... załatwiłem ich...- westchnął- tak jak ty teraz mnie. -zaczął kierować się tam gdzie przegrani gracze- dostałem- rzucił na odchodne z lekką ironią

Czy ja zastrzeliłem członka własnej drużyny...?

--------------

Krótkie bo krótkie, na ale nic więcej z siebie nie wyciągnę...
Jak mówiłam na ferie postaram się zrobić wam mały spamik, ale nic nie obiecuję, ponieważ mogą wystąpić pewne komplikacje ^^''

To tyle do nexta ^^

Ps. Chce ktoś z Autorką (aka mną xD) pograć w ASG? XD

Tak to pytanie retoryczne xd
Ale miło by było z kimś pograć xD

Militaryverse POTH- by jaWhere stories live. Discover now