O, Grzesznico, dokąd uciekniesz?
Grzesznico, dokąd uciekniesz?
Grzesznico, dokąd uciekniesz?
W ten piękny dzień!— Przestań śpiewać! Od godziny masz ten sam repertuar, znam go juz na pamięć!
Przysięgam, jeśli jeszcze raz usłyszę...
Grzesznico...
...oszaleję.
Spojrzałam na ścianę naprzeciw, na której widniały wyskrobane kawałkiem cegły kreski. Aż czy tylko, nieważne, sześć krzywych kresek, jedna obok drugiej, symbolizujących upływający czas od momentu, kiedy się tu znalazłam
Momentu, którego w ogóle nie pamiętałam.
Od samego początku moim towarzyszem z celi naprzeciw była zamaskowana postać o kobiecym, lekko szaleńczym tonie głosu, z przedziurawionym worem na twarzy, zaciśniętym ciasno wokół grdyki. Nie odzywała się, śpiewała jedynie w kółko, czasem recytowała limeryki, czasem tylko nuciła, doprowadzając mnie do nieustannego szału.
Uciekłaś do Pana, schowaj mnie, Panie!
Czyż nie widział twych modłów?
Lecz Pan odesłał się do Diabła,
Powiedział, idź do Diabła!Pewna byłam jednego. Jakkolwiek słowa wariatki z celi obok zdawały się nie mieć żadnego sensu, kobieta miała rację.
Byłam w Piekle, najwyraźniej, i nie miałam bladego pojęcia, jak się tu dostałam.
W ten piękny dzień!
— Zamknij się, na miłość boską! — krzyknęłam zniecierpliwiona, rzucając w tym samym czasie kawałek cegły w stronę celi śpiewającej, kawałkiem, który odbił się tępym hukiem od oddzielających nas stalowych krat, przez które mogłam dostrzec, jak kobieta wesoło podrzuca w ręku kamień, beztrosko puszczając mimo uszu moje krzyki i prośby.
Sens słów, które wypowiedziałam, dotarł do mnie dopiero po chwili. Nie ma czegoś takiego jak miłość boska, nie w Piekle. Odór śmierci unoszący się w powietrzu skutecznie przypomniał mi o tym, że z tego miejsca nie ma ucieczki.
Grzesznico, módl się!
Módl się, grzesznico!
W ten piękny dzień!Pamiętałam niewiele. Chloe Jane Decker, lat 35, detektyw wydziału kryminalnego policji Los Angeles, rozwódka, bezdzietna, pracoholiczka... I tu się kończy lista pod tytułem "Moje życie przed trafieniem do Piekła".
Życie, które straciłam, nie wiedzieć zresztą czemu. Chodziłam co niedzielę do kościoła, dawałam księdzu na pięćdziesiąty remont ambony w jednym miesiącu, bierzmowanie też przyjęłam. Co więc, do jasnej cholery, robię w katakumbach piekielnego więzienia?
Siedem diabłów wokół ciebie,
Siedem diabłów w twoim domu
Jestem martwa już od rana
Pozostanę aż do rana— Siedem Diabłów? Diabeł jest tylko jeden. Szatan —skwitowałam, znajdując sposób na zniesienie czasu odsiadywania.
Dobry Bóg wypiął się,
Lucyfer wyzwoli cię— Już lepszy Lucyfer, byleby tylko tu nie siedzieć.
Ma twój numer, twe wymiary,
Ma twą twarz i twe oczy,
Nie wpuszczasz go do serca,
Chcesz wydostać się z Piekła, Piekła, Piekła— Nie masz nawet pojęcia, jak bardzo — odruchowo zacisnęłam pięści, zapominając o łańcuchach skuwających moje nadgarstki. Wrażenie, że ktoś mi je wyrywa, chyba najlepiej opisywało ból, który poczułam.
CZYTASZ
Gwiazda Zaranna: Lucyfer [ZAWIESZONE]
FanfictionLucyfer na wakacjach? Na Ziemi, w Mieście Aniołów, pełnym plugawych, maluczkich, słabych kreatur ludzkich? Po stokroć, nie! Władca Piekieł nigdzie nie czuł się bardziej zrelaksowany niż wewnątrz swego Królestwa, obfitującego w nieskończone hektary gr...