Rozdział 5 - Deszczowy kochanek

383 49 8
                                    

Kilka lat wcześniej


— Weź taksówkę — usłyszała i przekręciła kluczyk w stacyjce.

— Zamówię po drodze — odkrzyknęła ruszając.

Usłyszała znajomy dźwięk i roześmiała się, kochała to auto. Siedząc za kierownicą miała wrażenie, że odleci. Pruła pustymi ulicami, nie zwracając uwagi na czerwone światło. Była noc, a ona musiała dostać się jak najszybciej na umówione miejsce. W sumie miała jeszcze sporo czasu, ale problem polegał na tym, że nie wiedziała dokładnie gdzie się umówiła. Miała obejrzeć dom, który zamierzała kupić, znała miejscowość, ale nie wiedziała dokładnie w którym miejscu jest posiadłość. Pięć mil od miasteczka mogło być dosłownie wszędzie, szczególnie, że dom położony był w ustronnym miejscu. Widziała go jedynie na zdjęciach i spodobał jej się do tego stopnia, że podjęła decyzje o zakupie prawie natychmiast. Musiała go obejrzeć, ale była prawie pewna, że i tak go kupi. Na spotkanie z pośrednikiem, umówiła się o dziewiętnastej. Teraz była osiemnasta trzydzieści, a ona dojeżdżała do miasteczka. Na dworze zaczynało się już robić szaro, a deszcz, który kropił, gdy wyjeżdżała, teraz przerodził się w prawdziwą ulewę. Nie była bardzo pijana, klika drinków i parę piw, nic więcej, pomyślała i parsknęła śmiechem. Włączyła płytę, ale gdy usłyszała jakieś techno przewróciła oczyma, wyjęła CD i otworzywszy okno, wyrzuciła z samochodu. Nie miała pojęcia nawet czyja była, ponieważ podczas ostatniej imprezy, ktoś brał jej wóz, aby dowieźć alkohol. Włączyła radio i od razu podgłosiła.

„Love, Sex, Magic" — szepnęła. — O yeahhh.

Zaczęła nucić i przyspieszyła. Pomyślała, że ona prawdopodobnie zmieniłaby kolejność na sex, magic, love i ponownie się roześmiała. Zobaczyła jakiś zjazd i gwałtownie zakręcając wjechała na polna drogę, którą po chwili wjechała do niewielkiego lasku.

Baby, show me, show me. What's your favorite trick... * aaaaaaaaaaaaa — wrzasnęła, gdy w wyniku nagłego skrętu prawie wjechała w drzewo — I bet you know what I mean. Cause you know that I can make you believe. In love and sex and magic — kontynuowała, najpierw niepewnie, aby po chwili śpiewać już w najlepsze, całkowicie odprężona.

Jechała dość agresywnie, co chwila przyspieszając, zwalniała tylko wtedy, gdy wpadała w poślizg. Była bardzo dobrym kierowcą, a ze swoim dodgem chargerem czuła się dosłownie jednością. Ten samochód był miłością jej życia, nigdy żaden facet nie dostarczył jej takich emocji, jak to właśnie auto. Prowadziła samochód pewnie, może nawet zbyt pewnie.

Talk sexy to me like that. Just do what... o fuckkkkkkkk — wrzasnęła.

Bezskutecznie próbowała jeszcze się wybronić, ale droga była zbyt wąska, nawierzchnia zbyt mokra, a drzewo zbyt blisko. W ostatniej chwil gwałtownie skręciła w lewo i wbiła się w jakieś poskręcane gałęzie i krzaki. Uderzenie było silne, a ona straciła przytomność.

Zanim otworzyła oczy, usłyszała dźwięk deszczu rytmicznie uderzającego w jej ukochany samochód. Przez moment nie wiedziała, co się dzieje. Uchyliła powieki i spojrzała na maskę auta. Nie widziała nic wyraźnie, otarła krew, która leciała jej z czoła i ujrzała powbijane w karoserię gałęzie drzew. Gdy zrozumiała, co się stało, rozpłakała się.

— Nie!!! — krzyknęła wściekle — Tylko nie to!!

Była wściekła, jej ukochane auto było w opłakanym stanie. W tamtej chwili nawet nie pomyślała, że powinna się raczej cieszyć z tego, że przeżyła i nie jest poważnie ranna. Była w szoku, nie myślała rozsądnie. Bolała ją głowa i prawa ręka, jednak mogła nią poruszać, więc raczej nie była złamana, to samo z nogami. Niewielkie rozcięcie na policzku i spora rana na lewym ramieniu, która dość obficie krwawiła. Sięgnęła po swoja skórzaną kurtkę i spróbowała wyjąć z kieszeni komórkę. Jednak, gdy już trzymała ją w ręku, okazało się, że nie ma zasięgu. Kilka razy próbowała dzwonić, ale bezskutecznie. Prawdopodobnie robiłaby to aż do skutku, jednak po kilku minutach padła jej bateria. Deszcz lał coraz bardziej, na zewnątrz było coraz ciemniej, a ona tak naprawdę nie miał pojęcia gdzie jest. Z komórki nie mogła już zrobić żadnego użytku i jedyne, co jej pozostawało to.. w sumie to niewiele miała możliwości. Spojrzała w stronę drogi i pomyślała, że tak naprawdę to nawet nie wiedziała dokładnie, z której strony przyjechała. Żadna nie wyglądała zachęcająco, a ona była cała obolała, zmęczona i.. cóż, musiała to wreszcie przyznać, pijana. Pomyślała, że gdyby wzięła taksówkę to nie miałaby teraz tego problemu, w sumie to mogła poprosić kogoś, aby ją przywiózł.

Teraz, kiedy tu jesteś...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz