Rozdział 10 - Nadal

201 20 5
                                    

Uwielbiał podwyższać sobie adrenalinę. Każdy wyścig był dla niego niesamowitym przeżyciem. Za każdym razem miał wrażenie jakby na ten jeden moment wychodził ze skóry, wyprzedzał swe ciało. Nie było niczego lepszego, żadne inne doznanie nigdy nie satysfakcjonowało go bardziej. Nawet najbardziej szalony seks z Ingą nie był w stanie przebić tego uczucia, które wyzwalało go i zabierało w jakieś inne światy.

Jeśli jednak myślał, że znał już każdy rodzaj adrenaliny, że już nic nie byłoby w stanie go zaskoczyć, to pomylił się. I przekonał się o tym już w momencie, gdy wsiadł do ogniście czerwonego dodga chargera, razem z jego właścicielką.

— Nie musisz zapinać pasów jak nie chcesz — powiedziała z uśmiechem i wrzuciła wsteczny, gwałtownie ruszając. — Ale możesz — dodała.

Wpatrywał się w lusterko wsteczne z przerażeniem, gdy odległość miedzy ich autem, a ciężarówką stojącą z tyłu, gwałtownie malała. W chwili, kiedy otworzył usta, aby ją powstrzymać, ona nagle stanęła. Jakiś centymetr od samochodu. Zerknął na nią i zobaczył, że przypatruje mu się z zainteresowaniem, teraz dotarło do niego, że cały czas na niego patrzyła. Po karku przebiegły mu dreszcze.

— Może lepiej zapnij — usłyszał i zobaczył jak zakręca zwinnie i przejeżdża między zaparkowanymi samochodami, wprawnie lawirując autem.

— Co mam zapiąć? — zapytał.

— Pasy — wyszepnęła.

— Aż taka dobra nie jesteś — powiedział, a ona spojrzała na niego zupełnie nie takich słów się spodziewając.

Na chwilę straciła panowanie nad kierownicą, dzięki czemu przejechała lusterkiem po karoserii jakiegoś zaparkowanego obok subaru.

— Mam wszystko pod kontrolą — powiedziała pospiesznie, po czym gwałtownie odbiła, co spowodowało, że wjechała w bok zaparkowanego po drugiej stronie mini vana.

— Właśnie widzę — powiedział, wpatrując się w zarysowany bok subaru i lekkie wgniecenie drugiego auta.

— Prawie niczego nie widać — powiedziała niepewnie i rozejrzała się w około.

— Spokojnie, nikt niczego nie zauważył — powiedział, a w tym samym momencie usłyszeli jakieś krzyki, co mogło świadczyć jedynie o tym, iż drobna kolizja została jednak zauważona. — Zatrzymaj się, załatwię to — zaproponował.

— Nie mam na to czasu — usłyszał i ujrzał jak wciska gaz.

Chciał ją powstrzymać, ale widząc zdecydowanie na twarzy dziewczyny i obserwując jak zręcznie wymija zaparkowane wozy, stwierdził, że protesty prawdopodobnie na nic by się teraz nie zdały.

Prawie przez całą drogę nic się nie odzywali. Ta sytuacja zakrawała na jakąś parodię, a on miał świadomość, że zachował się jak skończony kretyn. Gdy teraz o tym myślał, miał ochotę wszystko cofnąć. Zaproponował dziewczynie, która pisała do niego szalone maile, aby zabrała go do siebie i zakochała się w nim. Nie pomyślał nawet nad tym, jaka jest i jak wygląda. Bo przecież mogła być szkaradna i ułomna. Przekaz wiadomości oraz to co w nich było, odzwierciedlał jej duszę, ale nie wygląd, który jest istotny, choć praktycznie każdy udaje, że się nie liczy. Jednakże gdyby siedział teraz obok pryszczatej czterdziestolatki z nadwagą i zepsutymi zębami, nie byłoby mu do śmiechu, szczególnie mając w pamięci samo to, czego ona chciała od niego.

W tym momencie uświadomił sobie, że nawet nie wie gdzie tak naprawdę go wywozi. Jej maile były takie zwariowane, przecież ona mogła być chora psychicznie. Która dziewczyna o zdrowych zmysłach wypisuje do obcego mężczyzny i proponuje seks? A on się oczywiście zgodził, niczym zwykła dziwka. Jedynie za lokum. A, no i jeszcze za uczucie, jakim miała go obdarzyć. Popatrzył na nią i uśmiechnął się pod nosem. Nie wyglądała na wariatkę. Wręcz przeciwnie. Pierwszy kontakt sprawił, że pomyślał o niej, że jest strasznie chaotyczna i jakaś uroczo nierozgarnięta, spontaniczna. Jednak, gdy prowadziła auto, wydawała się być rzeczowa i zdecydowana, jakby zajmowała się tym zawodowo. Widział, że doskonale radzi sobie za kółkiem i jeździ intuicyjnie. W sumie to kilka razy mu nawet o tym wspominała w swych mailach. Gdyby na to spojrzeć z tej strony, można było stwierdzić, że bardzo dobrze ją znał. Zwierzała mu się z wielu intymnych spraw. Czytając jej maile miał wrażenie, jakby obcował z nią, na co dzień, była mu bliska. Teraz jednak siedział obok niej, miał ją dosłownie na wyciągnięcie dłoni, ale nie czuł tej intymności, która wytworzyła się między nimi w wirtualnej przestrzeni.

Teraz, kiedy tu jesteś...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz