Rozdział I

1.8K 25 4
                                    

Królestwo Ardelwst to piękne i wielkie królestwo. Rządzi nim król Kalzehit, królowa Elizabeth, książę Eren i najmłodsza z nich księżniczka Alic.... a właśnie skoro już o niej mowa. Alic jest młodsza od swojego brata o rok, więc to on ma pierwszeństwo do tronu. Czekać! Może przejdźmy już do całej tej randomowej histori...

- Braciszku!- wołała oburzona Alic pukając w drzwi do jego komnaty.- Jak nie otworzysz to źle dla Ciebie się skończy!

- Księżniczko...- zaczęła jedna ze służących.- Przepraszam, że przerywam, ale pani brat poszedł na spotkanie małżeńskie z królem.

- Ah faktycznie.- powiedziała lekko zawstdzona i potarła trzy raz ręką o tył głowy.- Co ja bym bez Ciebie zrobiła Sophio?

- "Na pewno nic".- pomyślała zirytowana pokojówka odwracając wzrok.

- Już wiem!- krzyknęła uradowana księżniczka i wzięła dłonie krótko włosej brunetki w swoje.- Chodź ze mną się przejść po mieście! Proszę.

- A-ale ja nie mogę wasza wysokość.- oznajmiła zszokowana kobieta.

- No proszeeeeee!- powtórzyła panienka i zaczęła robić maślane oczka w stronę swej służącej.

- No dobrze, ale musimy spytać się królowej.- kobieta postawiła szybki warunek.

- Okej! Idziemy!- krzyknęła uradowana Alic i siłą zaczęła zaciągać ją do matki .

Po chwili w sali tronowej...

- Proszę...- Alic znowu zarobiła maślane oczka, tylko tym razem w kierunku swojej matki.- Tylko na godzinkę.

- Eh... no niech już ci będzie.- westchnęła Elizabeth wypisując ciągle jakieś papiery.- Ale tylko na godzinkę.

- Taaak!- wrzasnęła kolejny raz czarno włosa i przytuliła pokojówke.

- "Dzieciaku... jak śmiesz?!"- spytała w myślach służaca i nałożyła sztuczny uśmiech.- A więc chodźmy księżniczko.

Na mieście...

- Do widzenia.- oznajmiła Alic wychodząc z piekarni.- Proszę to dla Ciebie Sophio.

- Dziękuję Księżniczko.- odparła Sophia przyjmując torbę z ciastkami.- Ale nie trzeba było.

- Nie! Było trzeba, więc musiałam.- rzekła jej nasza mała princessa.- Chodź idziemy dalej.

- "Okej to już czas".- pomyślała brunetka patrząc złowrogo na Alic.- Księżniczko, tam ktoś chyba jest!. Szybko!

Panienka bez namysłu pobiegła za Sophi by pomóc osobie w potrzebie, która tak naprawdę była jedną wielką iluzją.

- Mamooo!- krzyczała jakaś mała dziewczynka z płaczem, siedząc na grubej gałęzi nad przepaścią.- Mamooo!

- Już spokojnie!- oznajmiła księżniczka i zaczęła zchodzić.- Już po Ciebie idę... He?.. Aaaaaaaaa!

Alic myśląc że to prawda stanęła na powietrzu i w jednej chwili spadła w dół, jednak przed swoją "śmiercią" słyszała lekki złowieszczy śmiech. Potem tylko ciemność.  Nic nie było widać, a wokoło był mrok. Myślała że umarła...

Kilka godzin później w pałacu, a dokładniej w pokoju służących...

- ...cjo...licjo... Alicjo!- wołała zmartwiona Sophi stercząc nad nią i ją lekko szarpiąc, a ta otworzyła oczy.- Wszystko w porządku Alicjo?

- Alicjo?- zdziwiła się dziewczyna i zobaczyła swój strój, była w długiej sukni taką jakie miały służące, co najlepsze Sophi miała jej wcześniejszą kiecke.- Kim... ja... ty.... Co to za strój? I... gdzie jestem?

Z księżniczki w służącą [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz