Rozdział XI

77 5 0
                                    

Późne popołudnie. Ostatni dzień przed balem. Wszystko gotowe, a goście już jutro przyjeżdżają. Służące siedzą grzecznie w pokoju i pomagają Alicji dobrać rzeczy. Sophie coś knuje. Eren i Ard szykuja się na odpowiedź Alic na ich uczucia i bal. Natomiast król i królowa wysypiają się za wsze czasy na zmianę, teraz król nie śpi, a żona zasypia. Straż jak zwykle na warcie stoi, kucharze pichcą pyszności, a ogród i sam zamek błyszczy czystością i nawet najmniejszy kurz nie jest w stanie na nim powstać. Czyli dzień przed balem, a nikt nie ma co robić... jednak może dziś weźmiemy historię z innej perspektywy.

(Zsuwa się czarny ekran i wychodzą dwa urocze kotki w wersji chibi, jeden biały z czaoeczką, zieloną bluzką, spodniami i szarym T-shirt'em. Drugi różowy miał na sobie czerwoną kokardką, włosy spięte w dwa kucyki i szkolny mundurek)

- Witajcie kochani czytelnicy...- przywitała się różowa kotka.- Nazywam się Nekosaki i jestem kotem momentów. A to mój... kolega Karuto!

- Koty momentów to kociaki podobne minimalnie do ludzi i należą one do czarownic.- wyjaśnił biały siersciuch.-Ale nie powiemy czyji jesteśmy.

- Tak wracając do scenariuszu...- zaczęła ponownie Nekosaki i przybliżyła się do kolegi.- Autorka postanowiła nas dodać, ponieważ nie ma pomysłu na rozdział, a my akurat lubi podsłuchwiać. Chodźmy do króla.

W sali tronowej...

- Ponieważ jesteśmy niewidzialni swobodnie możemy poruszać się po murach zamku.- dodał Karuto odwracając się do kamery.

- Ciiii.- uciszyła go kotka i zaczęli przyglądać się sytułacji.

- Wasza wysokość raczy źartować.- oznajmil nie dowierzając jakiś sługa.- Przecież są spokrewniony.

- Trudno... Alicja będzie z Eren'em, a Sophie z Ard'em.- odpowiedzial stanowczo wasz mość.- Przynajmniej zachowany godność.

- Ale jutro? Na balu? Bez powiadomienia księcia?- dopytywal mężczyzna klecząc na jednym kolanie.- Czy on się nie zezłości?

- O rany!- pisnęła zachwycona Nekosaki i szybko pociągnęła swojego przyjaciela za sobą.- Słyszałes to?!

- Niestety.- odparł zniesmaczony Karuta zakładając łapę na łapę.

- Ah~ miłość.- westchnęła radodośnie kotka i nie zastanawiając się poleciała gdzie kolwiek.

- Ta kotka to totalne utrapienie.- powiedział biały kot i poleciał za nią.

Nie wiedział kompletnie gdzie lecą, ale mu to nie przeszkadzało. W innych pałacach też tak z nią było. A czemu? Może się dowiecie.
Lecieli tak pół godziny i zaa rogu zobaczyli Sophie z piatką strażników. Nekosaki chciała podejść ale nie mogła. Zapewne Sophie rzuciła jakąś obronną kopule na magiczne stworzenia. Ta księga naprawdę była mocna.

- To może zamiast się obijać to chodźmy do księżniczki?- zaproponował Karuto i pociągnął płaczącą kotkę za ubranko.

- Ale... tajemnica.- przełknęła łzy Nekosaki i z oczami pełnymi łez dała się ciągnąć.

- No już nie becz .- doradził obojętnie biały siersciuch i po krótkim czasie byli już pod drzwiami gdy nagle ktoś wybiegł jakby przed kimś uciekał.

- Nie~! - krzyknęła Alic i uciekła w jak najdalszy koniec korytarza.

W progu stanęły Elanor, Akane i Yui.

- Mówiłam żeby tego nie robić.- parsknęła Akane odwracając wzrok.- Uściekła jak kot przed wodą.

- O czym gadają?- spytała zaciekawiona kotka, a Yui szybko zaczęła wymachiwać rękami w stronę pokoju.

Z księżniczki w służącą [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz