2

400 19 6
                                    

Dzień w szkole strasznie mi się dłużył, nienawidzę nauk ścisłych, no może oprócz fizyki i matmy, one jakoś ujdą. Gdy zadzwonił dzwonek, prędko wyszłam ze szkoły, owinęłam się swoim szary szałem. Dziś mam na sobie brązowe leginsy, piaskową tunikę, okulary przeciwsłoneczne, do tego czarne conversy i oczywiście moje charakterystyczne trzy loczki. Na moje nieszczęście właśnie zaczęła się burza piaskowa, jak ja nie nawidzę piasku. Gdy miałam wejść do domu, usłyszałam szczekanie.
Zdziwiło mnie to, bo w okolicy nie ma raczej żadnych psów, nikogo nie stać na ich utrzymanie, a nawet jeżeli ktoś by takiego posiadał, z pewnością, by go sprzedał. Podeszłam do źródła hałasu. Przed sobą zobaczyłam średniego, białego psa w rudo-czarne łaty, miał długi ogon, oklapnięte uszy, krótką sierść, coś jak dalmatyńczyk, tylko w innych kolorach.
- Hej, skąd się tu wziąłeś?- zadałam to pytanie bardziej sobie, niż jemu no bo to w końcu pies. Podeszłam do niego i chwyciłam wisiorek na obroży.
- BB-8, fajne imię- zerknęłam na adres i właściciela.
- A więc należysz do Poe Damerona, który mieszka w Coruscant!- nie mogłam uwierzyć, przecież to sama stolica Nowej Republiki, ten pies musiał przebyć szmat drogi, by się tu znaleźć.
- No dobra mały, zaopiekuje się tobą dopóki nie znajdziemy twojego pana. Szliśmy razem na złomowisko. O dziwo zwierze nie odstępowało mnie na krok. Myślałam, ze sobie pójdzie. Trudno, może ze mną trochę pomieszkać. Niestety spóźniłam się. Nie zostało już nic do uprzątnięcia lub zebrania. I co ja teraz dam Pluttowi, może wybłagam go o darmowy posiłek. Następnym razem muszę być szybsza i od razu przychodzić tu po szkole, a nie gadać z psem. Byliśmy już niedaleko mieszkania mojego szefa.
- Co przyniosłaś? - zapytał się jak zwykle tym swoim przemiłym tonem, nawet nie racząc na mnie spojrzeć.
- Nic, ale może mógłbyś mi przepuścić ten jeden raz?- zapytałam błagalnie.
- Żartujesz sobie ze mnie?
- Nie, ale...
- A ten tu kundel to twój- wskazał na BB-8.
- Tak, to znaczy nie, przygarnęłam go.
- Jak zamierzasz go utrzymać, skoro o siebie nie umiesz zadbać?- za nami zdążyła się już utworzyć kolejka zniecierpliwionych ludzi.
- Poradzę sobie- odparłam pewna siebie.
- Czyżby?- zapytał drwiąco- Dam ci 5 porcji za to zwierze, zgoda?
5 porcji to dużo, ale czy były warte życie tego psiaka?
- Ja...- zaczęłam nie pewnie. Co mam zrobić? Nie, nie poświęcę BB-8, wytrzymam jeden dzień głodna.
- Ja dziękuje za propozycje, ale nie skorzystam z niej.
- Głupia dziewucha, ale jak chcesz - odparł po czym wrócił do czytania gazety.
- No BB-8, powinieneś być mi wdzięczny, a teraz chodź. Szliśmy już ponad kilometr. Dotarliśmy do targu. Przez nieuwagę wpadłam na kogoś, podniosłam wzrok, moim oczom ukazał się młody, czarnoskóry mężczyzna ubrany w skórzana kurtkę.
- Sory- powiedziałam, ale ten zatrzymał mnie.
- Słuchaj gdzie się jesteśmy?- zapytał zaspany jakby przebiegł kilka mil.
- Jesteśmy w Jakku, a co?
- Chyba się zgubiłem, pomożesz mi?
- Yyy...ok, chcesz do kogoś zadzwonić?
- Tak
- Ok, koło szkoły znajduje się najbliższa budka telefoniczna - oznajmiłam, a ten spojrzał na mnie pytająco.
- A ty nie masz telefonu?
- Mądry się znalazł, bo ty niby masz?!
- No nie, sorki, to zaprowadzisz mnie do tej budki?
- Ok, chodź- po czym machnęłam ręka, żeby szedł za mną.
Nie zdążyliśmy przejść paru metrów, gdy nagle nadjechało, chyba 5 czarnych terenówek, z których wyłoniły się karabiny. Zaczęli do nas strzelać. Serce mi zamarło. Czego oni chcą?!
Odwróciłam się w stronę chłopaka i BB-8.
- Wiej!- krzyknął. Zaczęłam biec przed siebie nie zważając na nic. Zaraz mogę zginąć!
- Wiesz, gdzie znajdziemy jakieś auto!?- czarnoskóry krzyknął do mnie, jednocześnie, wpadając na kogoś.
- Po prostu biegnij tam, gdzie ja! Do głowy wpadł mi bardzo głupi pomysł. Możemy odpalić Sokoła Millenium. Ale zaraz jak to my? Ja nic nie zrobiłam, tak samo jak ten biedny pies, to chyba tego chłopaka szukają. Ale nie jestem pewna czy gdybym przystanęła, to by mnie wysłuchali. Fakt, ze jeszcze nas nie zastrzelili był niewiarygodny. To tylko dzięki straganom, między którymi ciężko było prowadzić. Dobiegliśmy na złomowisko. Natychmiast włączyłam silnik. Nie działał. No dalej! Niedawno go naprawiałam. Udało się!
- Ten pies tez jedzie?
- Tak, jak ci się nie podoba to możesz wysiąść!
Docisnęłam gazu. Ruszyliśmy. Nie wiem jakim cudem, ale się udało. Niestety nadal nas gonili, i strzelali. Podziurawili tył auta oraz boczne szyby. Dobrze tylko, ze nie moją głowę. Na szczęście znam dobrze okolice. Wiem, ze niedaleko znajdują sie duże jaskinie. To chyba jedyny sposób, żeby zgubić napastników. Spojrzałam w lusterko wsteczne. Po raz pierwszy przyjrzałam się tym dziwnym ludziom. Każdy miał zasłoniętą twarz, ubrani byli na czarno. Nagle nieznajomy wyjął pistolet.
- Ty też masz broń?!
- Tak, bo inaczej, już dawno bym nie żył! Patrz na drogę!
Ma racje, ledwo uniknęliśmy zderzenia ze skala. Muszę się skupić i wyprowadzić nas stad. Wjechaliśmy do ciemnej groty. Dobrze, ze chociaż ten złom ma jakieś światła. Gwałtownie skręciłam w niewidoczna uliczkę. Na ogonie siedziały nam już tylko 2 terenówki. Jedną zestrzelił ten chłopak. Chociaż to był właściwie przypadek, pocisk odbił się od skały i trafił w głowę jednego z kierowców. Gdzie on nauczył się strzelać?! Ja zrobiłam bym to dużo lepiej. Normalnie byłabym przerażona, ze przed chwilą zginęli ludzie, ale teraz bardziej dbam o własna skórę. Goniło nas już tylko jedno auto. Przed nami zobaczyłam rów. Postanowiłam skorzystać z okazji. Zgrabnie ominęłam dziurę, natomiast czarna terenówka do nie wjechała. Widać już było koniec jaskini.
- Udało się!- krzyknął chłopak
- Tak, wiec teraz może powiesz mi o co chodzi, bo muszę wrócić do domu!
- Jeśli nie chcesz zginąć, lepiej tam nie wracaj.
- Co zrobiłeś, ze cię ścigali?
- Opowiem ci jutro narazie musimy dotrzeć do jakiegoś hotelu zgoda?
- Dobrze, chociaż właściwie nie wiem po co ci pomagam.
Jechaliśmy przed siebie, mijaliśmy rozległe piaszczyste tereny, gdzieniegdzie widniały krzaki, niebo zaczynało przybierać odcień granatu. Było zimno. Ale narazie musimy dotrzeć do hotelu. Nie wiem co mam robić, ale polubiłam tego chłopaka. I tak jechaliśmy jeszcze całą noc. Ja, ten chłopak oraz BB-8.

Realistyczna milośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz