Noc minęła bardzo szybko, nim się obejrzałam nastał nowy dzień. Niebo było pochmurne, lekki wiatr kołysał mokre jeszcze korony drzew. Pojedyncze promienie słonica wpadały do środka pojazdu. Wraz z Finnem oraz BB-8 spaliśmy na tylnych siedzeniach. Zerknęłam na chłopaka, wtulonego w psa. Uśmiechnęłam się, chyba nie jest mu wygodnie, ale trzeba przyznać, ze wyglada uroczo. Przeciągnęłam się i spojrzałam na drogę. Ruch był niewielki, więc chyba jest jeszcze wcześnie, nie mam przy sobie zegarka, ale zawsze byłam rannym ptaszkiem. Nie to co Finn, myślę jednak, że przebywając w Najwyższym Porządku, nie miał za wiele okazji do wyspania się. Postanowiłam, że oszczędzę mu pobudki i sama udam się na poszukiwania człowieka poznanego wczorajszej nocy. Żeby mieć pewność, że nie uciekniemy mu tym jego gratem zabrał ze sobą kluczyki. Dobrze zrobił, mimo iż jest szansa, że doprowadzi nas do siedziby Ruchu Oporu, nadal mu nie ufam. Wydaje mi się, że wczoraj po prostu za dużo wypił, co oznacza, że raczej nie będzie w stanie prowadzić. Wyszłam z pojazdu, starając się to zrobić jak najciszej. Szybko pobiegłam pod budynek baru, gdyż tam udali się ci menele z pod biedronki. Założę się, że przez cała noc pili. Może nawet uda mi się zabrać im kluczyki skoro będę na kacu. Mimo iż od samochodu do baru droga była krótka, całe moje buty były w błocie. Właściwie całe moje ubranie było w błocie, dzięki mojemu wspaniałemu przyjacielowi. Może po drodze znajdzie się jakiś sklep, szkoda tylko, że nie mam przy sobie żadnej kasy. Trudno trzeba będzie posłużyć się starym, dobrym sposobem przetrwania. W końcu przez te parę dni wraz z Finnem ukradliśmy już dużo rzeczy. Wiem, że nie powinnam tak robic, lecz za wszelka cenę musimy dostarczyć rebelii tego pendriva, a do tego potrzebne są pieniądze.
W budynku jest dosyć mało ludzi. Przeczesuje wzrokiem stoliki, przy jednym znajduje pseudo Hana. Rozmawia z jakimś facetem z zielonymi włosami i dużymi okularami. Obok niego siedzi ten obcokrajowiec. Niepewnym krokiem podeszłam do nich. Przysiadłam z boku, obserwując sytuację. Zielonowłosy rozmawiał ze szmuglerem w innym języku. Zapewne o coś się kłócili. Spostrzegłam, ze przybysz także mial przy sobie broń, właściwie każdy w tym pomieszczeniu ją posiadał. Zdenerwowana, postanowiłam opuścić moich towarzyszy i wrócić tu, gdy atmosfera nie będzie tak napięta. Gdy już miałam wstawać, usłyszałam dość głośny huk. Z przerażeniem stwierdziłam, ze facet siedzący naprzeciwko mnie leży martwy. Przeniosłam wzrok na szmuglera, który trzymał w ręku pistolet. Muszę stad szybko uciekać, powinnam wezwać karetkę, ale teraz muszę zadbać o własne życie. Nie dość, że ten zabójca pozbawił mnie jedynego transportu to jeszcze przez niego mogą oskarżyć mnie o współudział! Pospiesznie wstałam i żwawym krokiem udałam się w kierunku wyjścia. Mijałam ludzi, zdezorientowanych tak jak ja, choć wydaje mi się, że taka sytuacja jest tu w zupełności normalna. Nagle poczułam, że ktoś mocno chwyta mnie za nadgarstek. Odwróciłam głowę i stwierdziłam, że zatrzymał mnie ten Indianin. Chciałam mu się wyrwać, ale on pociagnal mnie za sobą w kierunku Sokoła. Szmugler biegł tuż za nami. Czy oni myślą, ze pomożemy im uciec?!
- Puść mnie!- wykrzyczałam przerażona
- Rustig- nie zrozumiałam go, ale odniosłam wrażenie, że probuje mnie uspokoić
- Jedziemy teraz do Ruchu Oporu- powiedział szmugler siadając za kierownicą. Spojrzałam na Finna, który zaskoczony patrzył się na tych popaprańców. Indianin wepchnął mnie na tylne siedzenie obok psa i chłopaka, a sam usiadł z przodu.
- Przed chwilą zabiłeś człowieka!- zwróciłam się do szmuglera, który odpalał właśnie auto.
- Zasłużył sobie, a poza tym mam już na koncie sporo ludzi, sam nawet nie wiem ile- odparł z obojętnością
- Natychmiast nas wysadź!- zażądałam. Nie zamierzam przebywać ani chwili dłużej z tymi mordercami. Zerknęłam na Finna, po mojej krótkiej rozmowie zapewne zrozumiał, ze znowu wpadliśmy w tarapaty.
- Gdybym go nie zabił, już by z tobą nie rozmawiał
- Kim on był?- zapytałam zdenerwowana
- Kiedyś miałem na pieńku z jednym gościem, a teraz ma syna, który także za mną nie przepada, wiec nasyła na mnie takich ludzi jak tamten umarlak- odpowiedział cały czas patrząc na drogę i wymijając zwinnie inne pojazdy. Trzeba przyznać, że facet zna się na rzeczy, to doskonały kierowca.
- Znałeś go?
- Znałem jego ojca, miał na imię Greedo
- Też go zabiłeś?- zapytałam z nadzieją, chociaż znałam już odpowiedź na to pytanie
- Tak, słuchaj mała jak chcesz przeżyć strzelaj pierwsza i już, takie życie.
W samochodzie nastała cisza. Jedynym dźwiękiem był szum wiatru. Próbowałam się pocieszyć, że to wszystko zaraz się skończy. Ten facet zawiezie nas do rebeliantów, a sam weźmie sobie to auto i już nigdy więcej go nie zobaczę.
- To gdzie dokładnie jedziemy?- zapytałam
- Na początek do Takodamy, mam tam znajomą, napewno wskaże nam drogę
- Czyli nie znasz lokalizacji Ruchu Oporu?- Finn postanowił wtrącić się do dyskusji
- Nie- odpowiedział gwałtownie skręcając w leśną drogę, przez co wraz z Finnem wpadliśmy na szybę.
- Czemu nam pomagasz?- zadałam podstawowe pytanie, które ciążyło mi w głowie od samego początku tej znajomości
- Mam swoje powody- odparł szmugler
- Nie jesteś jednym z tych ludzi, którzy nie biorą nic w zamian- stwierdziłam
- Nie znasz mnie i tego co przeżyłem, staram wam się ułatwić życie. Zapewne ściga was Najwyższy Porządek, nie pożylibyście długo, gdyby nie ja.
- Czemu tak myślisz?- spytał Finn
- Bo znam ludzi, którzy tam pracują, łatwo nie odpuszczają, a jeśli macie coś co należy do nich, możecie pożegnać się z życiem- opowiedział
- Czyli masz szerokie grono znajomych- stwierdziłam zirytowana. Może ten gość gra na dwa fronty?
- Można tak powiedzieć- odpowiedział wymijająco pseudo Han.
Resztę dnia spędziliśmy, jadąc w ciszy. Nie kontynuowałam rozmowy, gdyż zapewne i tak nie dowiedziałabym się niczego. Ten szmugler to prawdziwa zagadka. Próbowałam go rozgryźć. Kompletnie nie przypomina człowieka, który był moim idolem. Dorośli w moim mieście opowiadali przeróżne historię na temat Hana Solo. Obejrzałam dużo filmów dokumentalnych na jego temat. Wydawało mi się, ze to prawdziwy bohater, a teraz widzę przed sobą podstarzałego człowieka, który zabija bez powodu. A może Han Solo zawsze taki był? Tylko ludzie pokazywali go w jak najlepszym świetle? A może to tylko pierwsze wrażenie jakie odniosłam. Przecież probuje nam pomóc. Zapewne większość ludzi na jego miejscu zostawiłaby nas wczoraj w lesie i odjechała Sokołem. On tak nie zrobił, bo wspomnieliśmy o rebelii. Może jeśli Finn nie miał tak długiego języka nie byłoby nas teraz tutaj. Moje rozmyślania przerwał BB-8. Przez całą podróż bardzo polubił się z chłopakiem, aż zaczynałam być zazdrosna. Ale teraz chyba sobie o mnie przypomniał. Usiadł mi na kolanach. Zaczęłam go głaskać, przez co choć trochę oderwałam się od moich zmartwień. Po paru godzinach zaczęło się ściemniać, a ja zrobiłam się śpiąca. Początkowo nie chciałam zasnąć, by obserwować dokąd wiezie nas ten szmugler, ale oczy same zaczęły mi się zamykać. Stwierdziłam, ze chyba powinnam mu zaufać i nareszcie się wyspać.
CZYTASZ
Realistyczna milość
Fiksi PenggemarReylo w naszym świecie. Wydarzenia opisane z punktu widzenia Rey. Okładka by:@reylofever