XI

70 6 0
                                    

W lesie weszli do swojego szałasu. To znaczy, chcieli wejść, bo z dala usłyszeli głosy młodych, czeskich chłopaków.

- Ciiichooo - szepnęła Zośka. - Ktoś jest u nas. Idźcie do domu Wojtka, a ja się zorientuję. Jeśli to Czesi, to lepiej idźcie, bo jeszcze pomyślą, że jak chłopaki, to chcą ich zabić, hehehe - tak naprawdę dziewczyna chciała po prostu zostać już sama, gdyż należała raczej do typu introwertyków.

- No dobra... - odpowiedział któryś z chłopaków, a reszta za nim poszła.

Zośka ruszyła w kierunku szałasu, ale nim zdążyła przejść kilka kroków, ujrzała parę błękitnych oczu, patrzących się na nią zza drzewa.

- Kto ty? - powiedział ktoś.

- Ja? - odparła zdziwiona dziewczyna.

- No ty. Polka?

- Polka, a co?

- To chodź. Do szałasu.

- Po pierwsze, to ja bym chciała nadmienić, że ów szałas należy do mnie, gdyż został własnoręcznie zbudowany i obecnie jest zamieszkiwany.

- Cicho! Chodź tu i nie marudź. - Głos był stanowczy, więc Zośka postanowiła pójść...

Gdy weszła do szałasu, zobaczyła kilku chłopców. Wyglądali na wychudzonych, byli bladzi i smutni. Tylko jeden z nich, dobrze zbudowany i bardzo przystojny, rozmawiał z dziewczyną.

- Tu kręcą się Niemcy, a to są moi bracia - chłopak wskazał na grupkę maluchów. - Nie mamy się gdzie schować, ale ja chcę pomóc. Proszę, zabierz nas do dużego miasta. My pomożemy. Będę walczył. Obiecuję.

- Nic nie obiecuj, spokojnie. Czemu tak dobrze mówisz po polsku?

- Mieszkam od trzech lat w Polsce. Pracowałem na polach i w fabryce, ale to nie starczało, aby wykarmić chłopaków, więc mieszkaliśmy w lesie, a jedzenie dawała nam jakaś starsza pani. Nie wiem, jak się nazywała, ale ostatnio zmarła i musieliśmy się przenieść tutaj. Proszę, pomóż nam!

- Pomogę. Wyjeżdżam do Warszawy. Mam duże mieszkanie. Pomieścimy się, tylko że ze mną mieszkać będzie jeszcze koleżanka. Chociaż to nie do końca takie pewne. Słuchaj, śpijcie sobie w szałasie do dnia wyjazdu i spotykajmy się tu codziennie do tego czasu. Mniej więcej o piątej po południu. Dobra?

- Dobra! Dziękuję! - chłopak był tak uradowany, że z całej siły przytulił Zośkę, o mało jej nie dusząc, a potem jeszcze pocałował ją w policzek. Dziewczyna się zarumieniła, bo Czech trochę jej się spodobał. Oczywiście nie chciała dopuszczać do siebie tej myśli, gdyż cały czas myślała o Staśku. Teraz, jednak, jakby mniej. Jakby chłopak spadł na dalszy plan i mniej się liczył...

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Mar 21, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Do końca być sobąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz