Genji wspiął się po ścianie budynku i wszedł przez otwarte przez siebie okno. Pokój wydawał się być taki jakim go zostawił, wychodząc z niego. Nawet Mc Cree leżał w tej samej pozie, a poduszki wciąż znajdowały się pod pierzyną. Mężczyzna ułożył się w swoim łożu i zasnął.
***
Nastał słoneczny poranek, idealny do planów Sombry. Hakerka niepostrzeżenie wyszła z siedziby używając swoich zdolności, jednak przez swoją leniwość zostawiła teleporter pod poduszką swojego łóżka. Liczyła na to, że Trupia Wdowa nie dostrzeże go, a Żniwiarz nie zniszczy. Dobrze wiedziała, że po tym wszystkim czego się dopuściła, byłby w stanie utrudnić jej życie, a leżące urządzenie należące do niej było odpowiednim narzędziem do zemsty. Kobieta kroczyła ulicą, jakby nigdy nic się nie stało, jakby była zwyczajną obywatelką. Unikając spojrzeń przechodzniów, skręciła w boczną ścieżkę. Bardzo dobrze znała to miejsce i nie mogła sobie pozwolić na jakichkolwiek świadków. W końcu dotarła do ogromych, zdartych, zardzewiałych, metalowych drzwi. Jednym zręcznym ruchem ręki zapukała w nie. We wrotach ukazał się malutki otwór, przez który patrzyły wrogonastawione, niebieskie oczy. Wejście otworzyło się i stanął w nich połowicznie goły, napakowany mężczyzna. Ruchem ręki, pozwolił fioletowowłosej wejść do środka, z czego natychmiast skorzystała. W środku stało jeszcze więcej facetów, których Sombra doskonale znała.
- Sombra! Kopę lat! - krzyknął łysy mężczyzna w białej, skórzanej kurtce.
- Ta, znowu się widzimy - odparła hakerka niecno znudzonym głosem.
- A co cię tu sprowadza? - zapytał rudy człowiek, zaciekawiony wizytą znajomej.
- To co zawsze chłopaki - odpowiedziała znużona fioletowłosa, przeglądając swoje paznokcie.
- Sprawdzę czy jeszcze coś mamy - zawiadomił niebieskooki, który wpuścił kobietę do środka.Mężczyzna wszedł głęboko zza porozwalne śmiecie, które miały stanowić przykrywkę w razie nieoczekiwanych gości. Po chwili osobnik płci męskiej wyszedł, dzierżąc obszerną, szarą torbę, którą rzucił pod nogi Sombry. Kobieta rozsunęła suwak i ujrzała stos amunicji do broni palnej i nie tylko. Nie wiele myśląc hakerka zasunęła chlebka szerokim uśmiechem podziękowała kolegom. Fioletowowłosa wybiegła na drogę i pędziła przed siebie, aby jak najszybciej opuścić "miejsce zbrodni".
Nie chciała, żeby mężczyźni mieli przez nią kłopoty i wzajemnie, chciała zachować czystą kartę i miano zwyczajnego obywatela. Sombra odwróciła się, żeby sprawdzić jak daleko w tyle zostawiła ich kryjówkę, przewróciła się przez nadbiegającą młodą osobę rodzaju żeńskiego. Owa dziewczy złapała się za głowę i uniosła ją. Jej oczy styknęły się z oczami fioletowowłosej.- Oliwia?! - krzyknęła zaskoczona spotkaniem szatynka.
- A-A-Alejandra... - wydukała z siebie równie zszokowana całym zdarzeniem hakerka.
- Gdzie byłaś siostro?! Przez ten cały czas czekałam na twój powrót,ale ty nie wróciłaś... - odparła brązoowoka z wyrzutem i łzami w oczach.
- Uwierz mi...Musiałam - odparła Sombra, broniąc się przed zarzutami.
- Nie musiałaś! - krzyknęła zdenerwowana dziewczyna - Było ci źle u nas?!
- To nie tak! - zaczęła fioletowłosa - Byłam ścigana! Zostając u was naraziłabym was na niebezpieczeństwo!
- Nie mogłaś powiedzieć? Mama na pewno by ci pomogła! - ciągnęła dalej szatynka z mieszanką uczuć smutku i gniewu.
- Im mniej wiedzieliście tym lepiej. Robiłam to aby was chronić. Znałam wszystkie sekrety miasta, byłam bardzo niebezpieczną osobą dla was wszystkich. Odkąd zmieniłam tożsamość nic mi nie szkodzi - stwierdziła Sombra.
- Jesteś zła? - zapytała Alejandra.
- Nie powiedziałabym tego. Ja...my dążymy do tego, aby roboty nie opanowały świata. Raczej ty tego też nie chcesz? - zapytała podchwytliwe hakerka.
- Nie, ale omniki nie są takie złe... - wyraziła swoją opinię szatynka.
- One tylko chcą żebyś tak myślała. To tylko maszyny! W każdej chwili mogą się zbuntować i nas wszystkich pozabijać! Jesteś ze mną?
- Jestem.
- Dobra ja muszę iść, a jakbyś chciała się ze mn skontaktować - podała jej malutkie, czarne, okrągłe urządzenie - włóż to do ucha i mów. Żegnaj Alejandra.
- Pa siostro.Sombra stała się niewidzialna i pędząc przed siebie, omijała przechodniów na drodze. Po paru minutach znalazła się w siedzibie Blackwatch i szybkim ruchem ręki zamknęła drzwi. Fioletowowłosa obróciła się i stanęła twarzą w twarz ze Żniwiarzem. Mężczyzna nie odzywał się a jedynie patrzył na nią z podpartymi rękami, blokując jej przejście. Hakerka próbowała się przecisnąć ale Gabriel złapał ją za rękę i uniósł do góry. Kobieta wierzgała się, ale nie robił to na nim najmniejszego wrażenia.
- Co chcesz? - zapytała poirytowana zachowaniem Reyesa.
- Gdzie byłaś? - zapytał martwym głosem, intensywnie wpatrując się w jej oczy.
- Serio Gabriel? Z tego robisz problem? Byłam po amunicje ty wścibski staruchu - odparła fioletowłosa, znudzona jego dociekliwością.
- Coś ty powiedziała?! - krzyknął upiór zdenerwowany przezwiskiem.
- Nie dość że stary to jeszcze głuchy - westchnąła, drwiąc z niego.
- Sombraaaa! - wrzasnął Reyes oburzony jej słowami.Mężczyzna odruchowo sięgnął po pistolet, puszczając przy tym hakerkę. Fioletowłosa upadła i lekko się chwiejąc stanęła równo na nogach. Kiedy Żniwiarz obrócił się, kobieta już dawno była niewidzialna. Poddawszy się, wyszedł z siedziby, żeby powdychać świeżego powietrza. Sombra tylko na to czekała i pojawiwszy się, zaśmiała się.
- Zbiórka! - krzyknęła przez krótkofalówkę. Dzięki jej hakerskim zdolnościom Gabriel nie usłyszał tych słow.
Nie minęła chwila a usłyszała tupot paru par stóp zbiegających po schodach. Członkowie Blackwatch stanęli równo w szeregu przed szefową.
- A gdzie Żniwiarz? - zapytała zaciekawiona nieobecnością mężczyzny Moira.
- Jego ta kwestia nie dotyczy. W sumie ciebie też nie - odpowiedziała - W torbie mam amunicje.Genji podszedł do chlebaka i wyciągnął z niego kilkadziesiąt shurikenów, które włożył w swoją rękę. Mc Cree wyjął kilkanaście naboji i sześć z nich wpakował do swojego pistoletu, za to reszta znalazła miejsce w kieszeni kowboja. Trupia Wdowa również przeładowała swoją broń a Złomiarz wyciągnął parę granatów.
- Reszta zostanie na później. Jak będziecie potrzebowali, to ta torba będzie leżała w ty miejscu - odparła fioletowłosa kładąc torbę koło schodów. Atak jutro o północny. Bądzcie gotowi i wypoczęci.
***
Ninja tylko czekał na moment, w którym wszyscy usną. Spojrzał na naścienny zegarek, który wskazywał godzinę dwudziesta drugą. Brunet wyjął spod łóżka miecz i schował go zza plecy, wziął również mały nożyk który schował w pochwę. Zerknał na swojego kumpla, który spał w najlepsze, nie wiedząc o planach przyjaciela. Genji na palcach wymknął się z pokoju i upewnił się, czy wszyscy śpią. Wziął chlebak i wymknął się z domu, ostrożnie zamykając drzwi.

CZYTASZ
Dobro zawsze zwycięża? | Overwatch
RastgeleŻniwiarz snuje kolejny plan pokonania Overwatch. Wszystko idzie tak jak sobie zaplanował. Ale czy napewno? Czy dobro zwycięży?