Londyn (Anglia)
Tower of London
14 04 1967
17:40
Deszcz głośno uderzał w czarne kamienie na dziedzińcu, irytując wszystkich obecnych. Niall, dowódca straży, podrzucał w ręce pałkę; humor miał coraz gorszy. W końcu nic dziwnego, musiał stać na zewnątrz przy takiej pogodzie. Obiecał sobie, że załatwi to jak najszybciej i jeszcze szybciej ucieknie do środka.
- Nie potraficie, do cholery, utrzymać porządnie zwykłego mężczyzny?! - ryknął, kiedy dwóch strażników po raz kolejny pozwoliło, by Harry Styles wyrwał im się, patrząc zawistnie na blondyna. Jego klatka piersiowa unosiła się gwałtownie i w takim samym tempie opadała.
- Trzymajcie mu ten łeb pod wodą dopóki nie zemdleje - poinstruował dryblasów, kiedy przez kolejne pół minuty po prostu na niego patrzyli, nie wiedząc co robić.
Półnagi mężczyzna klęczał przed korytem z wodą i opierał się z całych sił, iście diabelsko. Gęste loki przykleiły mu się do twarzy i ledwo zdążył złapać trochę powietrza w płuca, bo wielka i silna dłoń w jego włosach pchnęła mu głowę w dół. Zakrztusił się, próbując uciec od wody.
Niewielu ludzi walczyło. Wiedzieli, że są pokonani, kiedy tylko słyszeli 'Hrabia' i swoje imię w jednym zdaniu. Ten był jednak nadzwyczaj waleczny i nadpobudliwy. Jego pierś zdobiło wiele blizn i Niall nie był pewny, czy dobrze wybrał. Hrabia wolał mężczyzn bez żadnej skazy.
- Cholerny pomiot samego szatana - mruknął zniecierpliwiony blondyn pod nosem. - Szybciej!
Hrabia miał zjawić się lada moment, a oni jeszcze nie byli gotowi. Ba, nawet nie zdążyli uśpić wszystkich mężczyzn. W końcu Niall stracił nad sobą panowanie i podszedł do Harry'ego, który stawiał niesamowity opór, uderzając go ciężką pałą w tył głowy, a bezwładne ciało już po chwili wpadło prawie całe do koryta.
Zamrugał, czując nieprzyjemnie tępy ból w czaszce. Jego ręce były skute nad głową ciężkimi łańcuchami, a nagie ciało mógł podziwiać każdy, kto wszedłby do zatęchłej celi. Rozejrzał się, widząc jeszcze dwóch mężczyzn, którzy tak jak on wisieli na mocnych hakach osadzonych w szorstkich, kamiennych ścianach i wierzgali, dając sobie błędne nadzieje na ucieczkę. Uśmiechnął się cynicznie.
- Nie weźmie mnie żywcem! - Styles odwrócił głowę, by popatrzeć na młodego chłopca. Miał zaledwie dziewiętnaście lat i Harry znał go, mieli sąsiednie cele. - Jeśli mnie wybierze, możecie być pewni, że odejdę z tego świata szybciej niż przyszedłem! - Shawn znowu krzyknął, a brunet wywrócił oczami. Takie groźby na pewno jedynie rozbawiły strażników, nie przestraszyły. Przecież im było obojętne czy któryś z więźniów teraz umrze, czy nie; pilnowali jedynie swojego interesu.
Harry przestał zwracać na niego swoją uwagę, pocierając szczęką nagie ramię. Był ogolony, w razie gdyby Hrabia pragnął właśnie jego, i kochał to uczucie. Oczywiście nie mógł się sam ogolić, jaki głupiec pozwoliłby więźniowi użyć brzytwy.
Ed — jeden ze strażników — widocznie się nudził. Podszedł do bruneta i uśmiechnął się obrzydliwie, widząc go takim, jakim stworzyła go matka. Zaczął wymachiwać mieczem przed kroczem Stylesa, ale on, całkowicie tym niewzruszony, spojrzał na niego krzywo.
- Co chcesz tym osiągnąć? - zapytał po chwili, jego głos był niski i zachrypnięty, jakby nie był używany od wieków. I może rzeczywiście tak było.
Rudowłosy mężczyzna wzruszył ramionami, ale nie przestał się bawić. Harry westchnął.
To było takie obrzydliwe. Niall miał układ z Hrabią — on przygotowuje mężczyzn i nie wspomina nikomu o pieniądzach jakie dostaje, a Hrabia może bawić się do woli przez calutkie dwadzieścia cztery godziny. Potem sprzedany człowiek wraca albo i nie, w zależności od tego, czy jeszcze żyje.
- Słyszałem o nim - usłyszał cichy głos z prawej, więc tam popatrzył. Shawn poddał się i teraz zwisał luźno, podtrzymywany jedynie przez łańcuchy. - Jest bezwzględny i zdeprawowany. Okropny - wydusił, kiedy jego ciałem niespodziewanie wstrząsnął szloch.
- Czego się spodziewałeś? - Harry zagadał. - Ten człowiek kupuje ludzi. Ktoś taki nie może być normalny.
Kiedy młodszy nie odpowiedział, brunet z powrotem zaczął tępo patrzeć w drzwi celi.
Miał dwa miesiące na przemyślenie wszystkiego. Podczas jednych wyborów splunął Hrabiemu pod nogi, oczywiście później zostając ukaranym (blizny miał do teraz), mając nadzieję, że dzięki temu nie zostanie wybrany i nie pomylił się. Tak bardzo nie chciał trafić do rąk tego psychopaty, że nienawiść, którą do niego żywił, przyćmiła mu racjonalne myślenie. Wiedział, że się stąd nie wydostanie, to było bardziej niż pewne. Ale zawsze mógłby spróbować, właśnie wtedy, kiedy Hrabia wybrałby go i wyprowadził poza mury więzienia. Mógłby uciec, odzyskać swoją wolność.
Tym razem wręcz pragnął, by to jego dzisiaj wyznaczono.
Nagle klucz zagrzechotał w drzwiach, a Harry dostrzegł ciemną postać w korytarzu. Wytężył swój wzrok i zebrał siły.
Hrabia Stylinson.
Jestem tym podekscytowana, mam nadzieję, że się podoba!
CZYTASZ
Rzeka Tajemnic / L.S
FanfictionHarry Styles wiedział, że nie wydostanie się z więzienia żywy. Przez jedno potknięcie zostały mu bezpowrotnie odebrane cztery lata życia. Był wychowywany tak, jak kreuje się żołnierzy, więc nadzieja na wydostanie się z Piekła napędzała jego duszę w...