Rozdział VII

30 5 2
                                    

   Stałem w holu i czekałem na Alice. Szczerze mówiąc nie byłem pewien czy dobrze robię zabierając ją ze sobą, ale nie rzucałem słów na wiatr. Teraz mogłem tylko wykorzystać jej sławę by nieco rozjaśnić sprawę tych tajemniczych morderstw.
   Po niecałych pieciu minutach dziewczyna przyszła ubrana w strój bojowy Nefilim. Leżał na niej idealnie i kolejny raz naszła mnie myśl, że młoda Herondale jest naprawdę głupia odrzucając spuściznę swoich rodziców.
   - To co teraz szefie? - spytała słodko.
   - Idziemy do jednego z moich informatorów. Może on coś będzie wiedział...
   Bez słowa więcej ruszyliśmy przez Tokio w stronę dzielnicy, gdzie trzymały się razem największe męty półświatka Podziemnych. Moim celem był mały bar, gdzie zazwyczaj można było posłuchać opowieści o tym, co ci gorsi mieszkańcy Świata Cieni zrobili przeciw Prawu. Jeszcze za czasów, gdy byłem Nocnym Łowcą często tam przychodziłem by posłuchać i tylko dlatego, że potrafiłem przymknąć oko na co niektóre występki byłem tam mile widziany.
Sprawa miała się inaczej z Alice. Od niej wręcz biła aura Nefilim i musiałem pociągnąć za wszystkie dostępne mi sznurki by tylko nie rozerwano jej na strzępy.
   - Co by tu... - mruknąłem nieświadomy faktu, że mówię na głos.
   - O czym myślisz? - spytała dziewczyna spoglądając na mnie.
   - Chodzi mi o to by nie zaatakowali cię w pierwszej lepszej chwili jak tylko cie zobaczą - wyjaśniłem cicho - w dodatku twoje nazwisko mówi samo za siebie i potrzebny jest naprawdę dobry plan by przekonać innych, że nie stanowisk zagrożenia...
   - To proste - Alice uśmiechnęła się tajemniczo - przekonaj wszystkich, że jestem przez ciebie kontrolowana. Sposób prosty i skuteczny.
   Nie powiem... Plan prosty i zarazem skuteczny. Był tylko jeden problem.
   - Jak przekonamy wszystkich, że naprawdę jesteś w mojej mocy? - spytałem patrząc na ciebie z ciekawością.
   Alice uśmiechnęła się lekko i z jednej z kieszonek wyjęła mały naszyjnik. Założyła go na szyję i wisiorek w kształcie łzy zaczął pulsować lekkim błękitnym światłem. Teraz zrozumiałem... to miało imitować klątwę, dzięki której miałbym władzę nad dziewczyną.
   - Jak miałabym się zachowywać? - spytała spokojnie.
   - Nie możesz być bezwolną marionetką, bo od razu zwęszą podstęp - powiedziałem z rozmysłem- umiałabyś zachowywać się jak zakochana we mnie?
   To trochę zaskoczyło młodą Herondale, która patrzyła na mnie jak na debila. Fakt... mój pomysł był z kosmosu, ale wedle mojego rozumowania był to jedyny sposób by uniknąć dla niej kłopotów.
Nagle Alice zarumieniła się lekko i zrobiła do mnie słodkie oczy. Czułem, że stoję na niepewnym gruncie, bo nie wiedziałem, czy ona sobie żartuje czy podeszła do sprawy na poważnie.
   - Czego sobie życzysz kochany? - spytała tak ponętnym głosem, że aż mi kolana zmiękły.
   Przez moment nie wiedziałem co mam powiedzieć, ale w końcu postanowiłem postawić wszystko na jedną, choć dosyć ryzykowną kartę.
   - Pocałuj mnie...
   Przez moment w oczach Alice dostrzegłem błysk zaskoczenia oraz niepewności, ale ten szybko zniknął, gdy dziewczyna zrobiła krok w moją stronę i zarzucając mi ręce na szyję w oka mgnieniu dotknęła swoimi ustami moje wargi.
Było to dla mnie coś niezwykłego. Nigdy wcześniej nie miałem dziewczyny i ten pocałunek, choć lekki był czymś dla mnie wyjątkowym. Czymś co wiedziałem, że zachowam w pamięci na zawsze.
   Juz poczułem, że Herondale chce pogłębić pocałunek, ale resztkami swojej woli oderwałam się od niej i odsunąłem. Serce biło mi jak oszalałe i wiedziałem, że niewiele brakowało, a bym się nie powstrzymał od wzięcia dla siebie czegoś więcej od niej.
   - Dasz radę - starałem się by mój głos brzmiał obojętnie i ruszyłem dalej.
   Byłem naprawdę głupi. Marzyłem o czymś czego nie mogłem mieć. Alice była dla mnie innym, zakazanym światem i w momencie, gdy o bierze drogę Nefilim zniknę z jej życia na amen. Musiałem przestać o niej myśleć w kategorii uczuciowe i wziąć się za szkolenie oraz śledztwo.
   Po kwadransie dotarliśmy do baru o "kwiecistej" nazwie "Pod ostrym kłem". Byłem tu nie raz i w momencie, gdy tylko wszedłem tu razem z Alice zaległa cisza, której się spodziewałem. Bez słowa ruszyłem do swojego stałego stolika i zgodnie z przewidywaniami zobaczyłem tak siedzącego nad kuflem faerie. Jak gdyby nigdy nic usiadłem obok niego i uśmiechnąłem się lekko.
   - Szmat czasu. Co nie, Familo? - spytałem wróża zgryźliwie, podczas gdy Alice zmuszona do odgrywania mojej kochanki usiadła mi bezceremonialnie na kolanach.
   - Witaj Kiro Shadowblood. Minęło dużo czasu. Zgadza się - faerie spojrzał swoimi całkowicie niebieskimi oczami to na mnie to na dziewczynę - a co ty robisz wraz z Alice Herondale?
   - Skarbie... Pójdziesz mi po piwo? - spytałem spokojnie spoglądając na barmana.
   - Oczywiście mój miły - rudowłosa uśmiechnęła się słodko i wstała idąc do baru.
   Nie miałem wiele czasu. Do mojego stolika dosiadł się jeszcze wilkołaki, którego znałem aż za dobrze, bo wielokrotnie byłem zmuszony współpracować z nim.
   - Familo zadał dobre pytanie. Co tu robisz z tą Nefilim? - warknął gardłowo.
   - Jest całkowicie pod moją kontrolą - wskazałem na naszyjnik na jej szyi - klątwa miłosna sprawia, że z ochotą Alice zrobi co tylko zechcę.
   - Trafiła ci się niezła sztuka. Może jednak przemyślisz przyłączenie się do nas? - spytał wilk w ludzkiej skórze.
   Doskonale wiedziałem o co mu chodzi. Należał do mało znanej grupy Podziemnych, którym nie podobały się nowe Przymierza po Śmiertelnej Wojnie. Chcieli by wszyscy faerie byli włączenie do Porozumień. Grupa ta nazywała się Elfi Krzyk i działała dosyć aktywnie oraz nie zawsze zgodnie z Prawem.
   - Przemyślę to jeszcze - odparłem wymijająco - a co do Alice to łapy od niej z dala. Jest moją jedyną przepustką by wiedzieć co się dzieje wśród Nefilim...
   - No dobra, dobra... - odparł wilczy Podziemny w obronnym geście.
   Po tych słowach wstał i odszedł, a ja zacząłem przyglądać się Familo, który szybko odwrócił wzrok.
   - Dobrze wiesz czemu tu jestem - powiedziałem i zauważyłem, że Herondale juz wróciła z alkoholem.
   - Chcesz wiedzieć kto zabija Podziemnych - stwierdził krótko pixie.
   - Mam nadzieję, że pomożesz mi w tym śledztwie - powiedziałem doskonale wiedząc, że Alice wszystko słucha i analizuje - w końcu masz u mnie dług...
   Familo skrzywil się widocznie i spojrzał na mnie powoli. Nie chciałem zagrać w ten sposób, ale nie miałem większego wyboru. Musiałem zdobyć te informacje.
   - Na Jasnym Dworze królowa jest wściekła. Za śmierć poddanych obarcza Porozumienia i zastanawia się nad wypowiedzeniem wojny...

Odrzucony w Prawie (Nocni Łowcy ff)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz