Rozdział 2

111 10 4
                                    

- I jak z tym akompaniatorem? - zapytałam kilka dni później, kiedy razem opuszczaliśmy Akademię.

Daehyun spojrzał na mnie z uśmiechem.

- Prawie go przekonałem. To znaczy na razie dość stanowczo odmawia, ale to część mojego planu. Nie bój się, będzie tu w piątek.

- Jak to odmawia?! - wykrzyknęłam. - Jak masz zamiar go przekonać?

- Odpowiednia taktyka psychologiczna potrafi zdziałać cuda - uśmiechnął się. Westchnęłam zrezygnowana. Ten chłopak był niewiarygodny. Skąd miał pewność, że go przekona? Mamy coraz mniej czasu. W dodatku był taki pewny siebie.

- Kim on w ogóle jest? - zapytałam już spokojniej.

Daehyun przez chwilę zawahał się z odpowiedzią, a we mnie ponownie zaczęły rosnąć wątpliwości.

- Noona, słuchasz może... kpopu?

- A co ma piernik do wiatraka?

- Słuchasz czy nie? - powtórzył pytanie.

- Nie - odpowiedziałam. - Kiedyś moja przyjaciółka próbowała mnie do tego przekonać, ale jakoś nie przypadło mi do gustu.

Daehyun odetchnął z ulgą.

- Moim akompaniatorem będzie mój brat, Yoongi. Kiedyś chodził do szkoły muzycznej i grał na fortepianie.

- Kiedyś? - zaniepokoiłam się.

- Noo, parę dobrych lat temu... Ale nadal jest świetny, mówię ci! To geniusz, naprawdę - pokiwał entuzjastycznie głową. Zaraz go walnę, serio. 

- Kiedy się z nim ostatni raz widziałeś?

- Dwa lata temu.

Aż stanęłam w miejscu z wrażenia.

- Daehyun, czy tobie na mózg padło? Ten akompaniator, którego miałeś sobie sam załatwić, stanowczo odmawia, nie gra na fortepianie od kilku lat i mieszka w Korei?

- Nie stresuj się, noona, wszystko pod kontrolą! Daję ci słowo, że cię nie zawiedzie. Nikt nie akompaniuje mi tak dobrze jak on!

- Jakoś ci nie wierzę - warknęłam zła. W końcu zaczęłam iść, ale Daehyun stanął mi na drodze. Tym razem jego spojrzenie było poważne i pełne... smutku? Nie sądziłam, że ten chłopak umie być smutny.

- On jest przepracowany. Całymi dniami pracuje, właśnie dlatego nie widzieliśmy się od dwóch lat. Chcę, aby zrobił sobie wakacje. To tylko dwa tygodnie, nie za długo, nie za krótko, w sam raz dla niego. Nie prosiłbym go o pomoc, gdybym nie był całkowicie pewny tego, że nadaje się na mojego akompaniatora. Zgódź się, noona, proszę - powiedział cicho.

Już kiedy wypowiadał wszystkie te słowa, byłam pewna, że się zgodzę. Miałam miękkie serce i on dobrze o tym wiedział. I choć wszystkie znaki na niebie i ziemi krzyczały, że to zły pomysł, postanowiłam zaufać mojemu uczniowi i przyjacielowi. Pokiwałam twierdząco głową.

Daehyun objął mnie ramionami z całej siły.

- Dziękuję, noona! - odwzajemniłam uścisk.

- Ile on ma lat? - zapytałam, kiedy znowu zaczęliśmy iść.

- Dwadzieścia pięć - odpowiedział. - Jest cztery lata starszy ode mnie.

- Czym się zajmuje, że jest tak przepracowany?

- Jest członkiem boysbandu. - Nie mogłam powstrzymać parsknięcia. - Nie śmiej się! Odnoszą wielkie sukcesy, serio. Nie masz pojęcia, jak grupy idoli w Korei ciężko pracują - powiedział stanowczo.

No cóż, miał rację, nie miałam o tym pojęcia. Mimo, iż mój brat jest rodzonym koreańczykiem, oglądam dużo dram, moja najlepsza przyjaciółka studiuje koreanistykę a koreańska kuchnia jest sensem mojego życia, kpop jakoś nigdy mnie nie interesował.

- Nie będzie problemu z jego przylotem tutaj? - zapytałam. - Menedżer go puści?

- Nie miał urlopu od trzech lat - powiedział chłopak z pretensją w głosie. - Kiedykolwiek nie będzie chciał zrobić sobie przerwy, menedżer tak jakby nie ma wyboru. Jest mu to winien.

- W takim razie czemu nie przyjechał?

Daehyun nie odpowiedział na to pytanie.

***

Do: Yoongi

Hyung, proszę! Przyjedź do mnie. To tylko dwa tygodnie. Odpoczniesz sobie trochę. Stać cię na hotel. Mają tu niesamowite jedzenie. Wiem, że dużo pracujesz, ale chłopaki na pewno się zgodzą. Nie miałeś urlopu od trzech lat. Przyjedź tu, potrzebuję cię!

Od: Yoongi

Daehyun, wsadź se ten pomysł w dupę. Nie mogę teraz przyjechać. Tam masz akompaniatorów od cholery, więc poradzisz sobie beze mnie.

Do: Stary zgred.

Nie, potrzebuję ciebie. Z tobą najlepiej mi się gra. Cały czas poświęcasz pracy, a dla rodziny już nie masz czasu, tak? Kiedy ostatnio rozmawiałeś z rodzicami? Bo ze mną nie widziałeś się ponad dwa lata. Nie chcę urywać kontaktu hyung, ale tobie to chyba nie przeszkadza.

Od: Stary zgred.

Nie mów tak. Po prostu nie mam czasu. Poza tym, po próbach w Polsce i tak wracasz do Korei. Mogę ci akompaniować, ale tutaj. Spędzimy razem trochę czasu.

Do: Stary zgred.

Dobrze wiesz, że jak przyjadę do Korei, to cały czas będziesz czymś zajęty. Zawsze tak jest. Dobrze wiem, że jesteś najbardziej odporną na miłość osobą, jaką znam, ale myślałem, że chociaż na rodzinie ci zależy.

Od: Stary zgred.

Młody, nienawidzę cię. Dobra, przyjeżdżam. Tylko masz mi załatwić mieszkanie.

Do: Ukochany Hyung <3

Naprawdę? Super!

Od: Ukochany Hyung <3

Nie ekscytuj się tak, debilu. Odbierz mnie z lotniska. Przylot mam w piątek o 19:00.

Do: Ukochany Hyung <3

Dzięki, hyung! Uwielbiam cię!

***

Jest i drugi rozdział^^

Mam nadzieję, że się spodobał 😅

~szaarlotka



Cellist || Suga fanfiction [PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz