Ponieważ mój braciszek zawsze wiedział co dla mnie najlepsze, postanowiłam posłuchać jego rady i popędziłam kupić wielkie pudełko lodów owocowych.
Kiedy wróciłam do domu, wzięłam szybki prysznic, przebrałam się w piżamę, podłączyłam laptopa do telewizora, odpaliłam losową dramę i podekscytowana, z wielką łyżką w garści, rzuciłam się na lody.
Obejrzałam całe cztery odcinki, kiedy zaczęłam przysypiać. Ponieważ pierwszy raz od bardzo dawna nie potrzebowałam tabletek nasennych, ułożyłam się na boku i zapominając o chodzącym telewizorze oraz o pustym pudełku lodów, zamknęłam oczy i odpłynęłam do krainy Morfeusza.
Po jakimś czasie ze snu wyrwał mnie dzwonek do drzwi. Postanowiłam go zignorować w nadziei, że komuś pod drzwiami znudzi się dzwonienie i sobie pójdzie. Po chwili jednak dotarło do mnie, że prawdopodobnie jest już noc.
Poczułam narastający niepokój, który momentalnie przepędził mi sen z powiek. Usiadłam na kanapie, na której wcześniej spokojnie spoczęłam, czekając na kolejny dzwonek. Spojrzałam na zegar: była północ. Kto mógłby czegoś ode mnie chcieć o tej godzinie?
Po kilku chwilach rozległ się kolejny sygnał. Ostrożnie podniosłam się z kanapy i na palcach przeszłam z salonu do kuchni. Po cichu zabrałam leżącą na gazie patelnię i udałam się w kierunku drzwi.
Złapałam rączkę patelni jedną ręką i schowałam ją za plecami, a drugą powoli zaciskałam na klamce.
Kiedy już otwarłam drzwi na tyle, aby zobaczyć, kto za nimi stoi, dostrzegłam uśmiechniętego od ucha do ucha Daehyuna. Westchnęłam głośno, czując, jak opada ze mnie napięcie.
- Czy tobie odwaliło, że przychodzisz do mnie o tej godzinie? - zapytałam, udając, że jestem zła.
Otworzyłam szerzej drzwi, chcąc wpuścić niespodziewanego gościa, i dostrzegłam obok niego ciemną postać. Spojrzałam pytająco na mojego ucznia.
- To jest mój brat, Yoongi - wyjaśnił. - Przyjechał kilka godzin temu. Mam do ciebie prośbę, noona.
Oho, pomyślałam. Ciekawe co ten dzieciak wymyślił tym razem. Pewnie nie jest to nic przyjemnego, skoro nawiedza mnie przez to po nocach. Jego brat był poważny, sprawiał wrażenie obojętnego, ale i trochę zirytowanego. Wlepił we mnie badawcze spojrzenie.
- Może najpierw wejdźcie? - zasugerowałam i przesunęłam się tak, aby zrobić im miejsce w drzwiach.
Kiedy mnie mijali, zwróciłam więcej uwagi na nieznajomego.
Był wyższy ode mnie, ale wcale nie wysoki. Spod czapki z daszkiem widziałam jego blond włosy. Miał na sobie luźne ubrania, właśnie takie, jakie zazwyczaj ubiera się na podróż. Najbardziej intrygował mnie wyraz jego twarzy - zdystansowany i obojętny, jakby całe to wydarzenie działo się obok niego, jakby nie był jego członkiem. Już mi się nie przyglądał, wpatrywał się w ziemię, jakby było w niej coś interesującego.
- Noona, dlaczego trzymasz patelnię? - zagadnął mnie Daehyun.
Ocknęłam się z moich rozważań i spojrzałam na moją broń, która cały czas tkwiła w mojej ręce.
- Eee, to...
- Myślałaś, że jesteśmy włamywaczami albo mordercami?
- Nie, to nie tak... - Tak, to właśnie tak, leszczu. To nie jest normalne, że uczniowie przychodzą do ciebie w środku nocy, abyś poznała ich akompaniatora. - Chodźmy do salonu - zmieniłam temat i ruszyłam prosto do pomieszczenia w którym wcześniej jadłam lody.
Usiadłam przy stole, a bracia Min usiedli na przeciwko mnie. Daehyun uśmiechał się jak zwykle w moim kierunku, a jego hyung utkwił spojrzenie gdzieś na moich dłoniach.