Byłam akurat w drodze do pracy, kiedy dostałam SMSa od Daehyuna.
Od: Chore dziecko
Jest dobrze, Yoongi przyjedzie w piątek:)
Odetchnęłam z ulgą. Przynajmniej jedna rzecz poszła zgodnie z planem.
Do: Chore dziecko
Bogu dzięki. Pls, upewnij się, że wszystko pójdzie jak trzeba
Wsunęłam telefon do kieszeni, nie czekając na odpowiedź.
Kiedy dotarłam do pracy, było pięć po siódmej, co oznaczało, że spóźniłam się na swoją zmianę. Karolina mnie zabije.
Nauczanie wiolonczeli nie było moim jedynym zajęciem. Od kiedy rok temu wyszłam z życiowego dołka, nie lubię za bardzo spędzać czasu w domu, bo wtedy dziwne myśli powracają. Zrobiłam więc mnóstwo kursów i licencji, aby mieć czym zapełnić czas, szczególnie, że jako nauczyciel za bardzo się nie produkuję. Jedną z moich kwalifikacji była praca jako barmanka.
Wbiegłam szybko do klubu i minęłam drzwi dla obsługi, szybko ściągając bluzę i kładąc ją na krześle. Byłam ubrana w czarne spodnie i luźną białą bluzkę. Do tej pracy nie należało się za bardzo stroić, ponieważ wtedy różni pijani faceci czekający na swoje drinki mylili nas z prostytutkami. Lub po prostu myśleli, że jesteśmy łatwe.
- Już jestem - wydyszałam, stając za Karo.
Dziewczyna odwróciła się w moją stronę z morderczym wyrazem twarzy.
- Wisisz mi dychę - powiedziała obrażona.
- Postawię ci wino.
- Stoi - zgodziła się bez wahania, uśmiechając się w moją stronę. Cieszyłam się, że ma dobry humor, bo kiedy była zła, oznaczało to, że znowu jej odwala z dietami.
Karolina Banan była moją jedyną właściwą przyjaciółką, bratnią duszą i prawdopodobnie miłością mojego życia. Poznałyśmy się właśnie tutaj, w pracy dorywczej. Chociaż z pozoru byłyśmy zupełnie różne, połączyły nas chore umysły, rozmiar XS, poczucie humoru, miłość do wina, pasja do sztuki i wspólny psycholog.
- Przyjdziesz do mnie w przyszłym tygodniu? - zapytałam, spinając włosy w kucyka.
- Okej, muszę ci pokazać moje nowe zdjęcia - powiedziała, znikając za drzwiami dla obsługi.
Ja zaś zajęłam się myciem kieliszków i przeglądaniem nowych alkoholi. Kilku ledwo trzeźwych facetów siedziało przy ladzie, popijając whisky. Kilka metrów dalej od lady działo się o wiele więcej - mężczyźni w koszulach siedzieli i popijali drogie drinki przy stolikach, przypatrując się panienkom spacerujących w ubraniach, których bardziej nie było niż były. Dziewczyny spoglądały prowokująco na nich spod rzęs. Oprócz tego byli tu też ludzie, którym wcale nie zależało na szybkim numerku, po prostu chcieli się zabawić. Tańczyli na środku sali, śpiewali głośno piosenki i śmiali się.
Karolina wyszła z pokoju, ubrana w płaszcz. Przesłała mi całuska w powietrzu i pomachała. Odwzajemniłam gest.
Kolejne osiem godzin spędziłam, serwując alkohole różnym ludziom. Jeśli tylko nie byłam zbyt przyjaźnie nastawiona, zwykle nikt mnie nie zaczepiał. Starałam się być stanowcza i obojętna. Jeżeli mi się udawało, a mimo to ktoś mnie zaczepiał, zwykle wystarczyło jedno proste ,,spierdalaj". W jakichś szczególnie ciężkich przypadkach, kiedy jakiś frajer wyjątkowo się mnie uczepił, wołałam szefa. Miałyśmy nawet na to specjalny przycisk pod ladą. Dawid, nasz szef, szybko się rozprawiał z delikwentami i problem z głowy. To była całkiem bezpieczna praca.
O trzeciej w nocy, kiedy przyszła moja zmienniczka, poszłam po moją bluzę i zbierałam się do wyjścia. Pożegnałam się z nią, ale kiedy ruszyłam w stronę drzwi, zauważyłam w nich kogoś, kogo stanowczo wolałam tam nie widzieć. Szybko odwróciłam się i schowałam za ladą. Kilka minut później dyskretnie rozejrzałam się po sali, naciągnęłam kaptur na głowę i biegiem puściłam się w stronę drzwi.
Tego faceta zdecydowanie nie powinno tam być. Zdecydowanie nie powinien przychodzić na dziwki. A już na pewno ja go nie powinnam widzieć.
W przeciwnym razie mogłam stracić prace. I to obie.
***
Kiedy wróciłam do domu, wciąż biło mi serce.
Wzięłam szybki prysznic i ubrałam się w piżamę, po czym wskoczyłam do łóżka i zgasiłam światło. Sen uparcie nie przychodził. W końcu sfrustrowana poszłam do kuchni i otworzyłam szafkę z lekarstwami, szukając leków nasennych.
Po połknięciu dwóch tabletek skierowałam się do pokoju. Usiadłam na łóżku, czekając, aż zrobię się senna. Wodziłam spojrzeniem po pokoju, aż w końcu natrafiłam wzrokiem na lustro.
Miałam dość okrągłą twarz i dołeczki w policzkach, jeśli się uśmiechałam. Moje oczy były niebieskie i miały kształt migdałów. Najbardziej charakterystyczną częścią mojego wyglądu była moja fryzura - byłam dumną posiadaczką farbowanej na jasny blond czupryny z prostą grzywką. Nosiłam tę fryzurę już od roku, od kiedy po pierwszej wizycie u psychologa kazał mi dokonać jakiejś radykalnej zmiany w moim życiu, abym mogła odciąć się od tego, co było. Wyglądałam trochę jak dziecko, ale było mi z tym dobrze. Przy moim 163 cm i tak bym wyglądała jak dzieciak.
W liceum bardzo dbałam o swój wygląd, ale potem zupełnie mi na nim nie zależało. Teraz również staram się dobrze wyglądać, ale nie uważam się za jakąś piękną - ot, normalna dziewczyna, dość ładna, ale nie na tyle, aby się za nią uganiać.
Czasem lubiłam przeglądać się w lustrze, aby upewnić się, że nie ma we mnie już nic w dziewczynie sprzed roku, i całe szczęście nie było. Tamta dziewczyna odeszła już na dobre, byłam tego pewna. Jagoda Malik z przed roku zniknęła.
***
Dzień dobry 😁
W kolejnym rozdziale pojawi się Yoongi! :D
Przepraszam, że na razie tak przynudzam, ale obiecuję, że będzie lepiej;)
~szaarlotka