Obudziłam się czując silny ból głowy. Otworzyłam leniwie oczy, złapałam się za głowę i zobaczyłam obejmującą mój brzuch rękę Adriena. Przypomniałam sobie co się wczoraj wydarzyło. Nie jesteśmy u siebie. A ból głowy to pewnie skutek zdenerwowania i wczorajszego mocnego stresu.
Przez szybę przebijały się promyki wiosennego słońca. Dobrze, że chociaż słońce dawało ciepło, bo ogólnie to pomieszczenie nie było zbyt ogrzewane, a szyby od okien dosyć masywne.
Nawet gdybyśmy próbowali wezwać pomoc i wymachiwać cały dzień przed oknem, że coś się dzieje, to na nic by się to nie zdało, gdyż było to pustkowie.
Nie wiem w jakim rejonie miasta się znajdowaliśmy, ale nie było tu żadnej żywej duszy. A może byliśmy gdzieś poza Paryżem?
Przekręciłam się na materacu. Obok mnie słodko spał blondyn.
Czyli jednak to nie był sen? Naprawdę mnie objął? Ten zimny drań?
Dziwne...
Mimo wszystko bardzo tęskniłam za Adrienem. Poczęłam przyglądać się rysom jego twarzy, jakoś tak nie mogłam się powstrzymać, pomimo, iż miałam świadomość, że na to nie zasługiwał. Żeby go podziwiać. No ale... tęsknota i uczucie ze mną zwyciężyły.
Miałam ochotę wpić się w jego usta. Oblizałam się, wędrowałam intensywnie wzrokiem po całej jego twarzy.
Przypomniała mi się jednak wczorajsza kłótnia, ponownie zranił mnie słowami. Nie wiem ile razy jeszcze będzie musiał to zrobić, bym wreszcie przestała o nim myśleć.
Po chwili podniosłam się z materaca i skierowałam do łazienki. Była bardzo niewielka w jasnych barwach. Gdy wyszłam, podeszłam do okna i wyjrzałam za nie. Wokół ciągnęła się trawa, po części wypalona. A dalej las, mnóstwo drzew, krzewów. Droga do miasta na pewno nie jest daleko. Przynajmniej takie odnoszę wrażenie.
Miałam nadzieję, że rodzice jak najszybciej zgłoszą tą całą sytuację na policję. Oczywiście nie mogłam się z nimi skontaktować, bo porywacze od razu zabrali mi plecak. Ciekawe kiedy porwali Adriena... Może też przed szkołą? Bo w sumie byłam nieobecna w szkole z powodu skręconej kostki, więc może też śledzili Adriena i wczoraj postanowili zaatakować. Ale dlaczego akurat mnie i Adriena? Czy to przypadek losu? I to jak złośliwy przypadek. Pragnęłam w końcu opuścić to miejsce, bałam się tutaj. W każdym wypadku chyba lepiej, że jestem tu z Adrienem niż sama. Chociaż go nie cierpię, ale bez niego jeszcze bardziej bym się bała tych mężczyzn o ponurych twarzach.
Stojąc przy oknie, nagle usłyszałam przekręcający się w zamku klucz. Zadrżałam i natychmiast zwróciłam głowę ku drzwiom.
Wszedł ten, który wczoraj przyniósł nam picie. Tym razem w dłoni trzymał worek z bułkami i małym smakowym serkiem. Położył to na stoliku i spojrzał na mnie chłodno, przez co oblał mnie dreszcz. Poczułam zapach alkoholu.
Mężczyzna w ciemnym stroju, z brodą, odszedł od małego stolika i zbliżył się kilka kroków w moją stronę. Mój oddech był niespokojny. Oblał mnie zimny pot. Spojrzał na mój biust, a potem znów na twarz.
- Rodzice pytają czy nic ci nie zrobiliśmy. Jak podam ci telefon to masz mówić, że wszystko ok.- burknął.
- Dobrze.- mruknęłam, wystraszona.
Odsunął się i wyszedł.
I wtedy zobaczyłam budzącego się Adriena. Najpierw nieśmiało szukał czegoś ręką, następnie zerwał się i zasiadł na łóżku. Jego wzrok zatrzymał się na mnie. Byłam oparta o parapet tyłem przy oknie. Gdy tak patrzył, prawie niezauważalnie zachwiałam się.
YOU ARE READING
Żałuję || Miraculous
FanficMarzenie Marinette zostało zrealizowane, stała się dziewczyną znanego modela. Jak długo potrwa jej szczęście? Słowa Adriena, coraz częściej, ze słodyczy przekształcają się w igły, którymi obrzuca dziewczynę. Coraz częściej dochodzi do kłótni między...