Rozdział 12

1.3K 87 48
                                    

Zaraz potem poczułam na swoich ustach jego. Złapał swoimi wargami za moje, pocałował mnie delikatnie. Oszołomiona, oddałam jego pocałunek. Ponieważ za tym tęskniłam. I to jak bardzo. Nawet jak honor ździerał sobie gardło, mówiąc "przestań, nie zasłużył", ja nie potrafiłam.

Począł całować coraz bardziej łapczywie, co nie powiem, podobało mi się. Spragniona oddawałam jego pocałunki.

Wtem niespodziewanie usłyszeliśmy nieprzyjemny, męski lekko zachrypnięty głos.

- Widzę, że dobrze się bawicie.- momentalnie odskoczyliśmy od siebie jak poparzeni i spojrzeliśmy w stronę porywacza wytrzeszczonymi z zaskoczenia oczami. Nie spodziewaliśmy się go teraz. Moje serce wybijało rytm w przyspieszonym tempie. Adriena pewnie też.

- Lepiej niech wasi rodzice pospieszą się z kasą, bo wy na tym ucierpicie.- obwiesił chłodno, po czym wyszedł. 

Ciągle nas sprawdzali, czy nic nie kombinujemy.
Odprowadziliśmy go wzrokiem. Spojrzeliśmy w tym samym czasie sobie w oczy. Nie wiedziałam co się dzieje, czy Adrien naprawdę to zrobił? Czy to nie była jedynie moja wyobraźnia? 

Nie wiedziałam jak się odezwać, zatkało mnie, na chwilę oniemiałam. Adrien spuścił już ze mnie wzrok i odsunął się znacznie. Nie zrozumiałam jego postępowania. Najpierw mnie zupełnie nieoczekiwanie całuje po tylu bolesnych złośliwościach, zagrywkach, a teraz milczy jakby nigdy nic? 

Usiadł na materacu, nawet nie patrzył już na mnie. Wpatrywał się tępo w stronę okna.

Dlaczego on jest taki dziwny? O co mu chodzi? Jaki ma w tym cel? Mam uwierzyć, że pocałował mnie bez powodu? 

Chociaż... Przecież wtedy też chodził ze mną chyba bez większego powodu... Znowu postanowił mną zmanipulować? Nudziło mu się?

- Adrien.- odezwałam się. 

Nie lubiłam tego milczenia między nami, nie znosiłam go. 

- Co? - burknął pod nosem, co mnie zdziwiło. 

Tak jakby nic niezwykle zaskakującego i wspaniałego się przed chwilą nie wydarzyło. Speszył mnie swoją wypowiedzią.

- N-no... T-to przed chwilą... - mruknęłam nieśmiało. 

- To nic nie znaczyło.- palnął od razu z obojętnością i wzruszył ramionami, patrząc gdzieś w bok.

Och, nie rozumiem go! 

- To po co to zrobiłeś? 

- Daj mi spokój Marinette.- machnął ręką zdenerwowany.

Czy on musi być tak strasznie dziwny? 

Zawsze ma jakieś żałosne, wymijające odpowiedzi. No mówię, tchórz. Wszystkiego się boi. Tylko poniżać mnie umie, na więcej go nie stać. 

A może przeszkadza mu przyznanie się do błędu? Aż taki z niego tchórz? W ogóle ostatnio wydaje się on taki... nieszczęśliwy, struty. Co mu się dzieje? Jego rodzice się pokłócili czy co? Naprawdę mam wrażenie, że jest u niego nie tak...
Tylko z tym kretynem nie da się normalnie porozmawiać, nie obeszło by się bez wyzwisk, bez kłótni, bez szarpaniny...

Zrezygnowana podeszłam do okna. Adrien jest ostatnio strasznie skomplikowany. Nawet psycholog by go nie zrozumiał. Raz robi to, raz tamto. A to w nocy? Objął mnie... Przytulał mnie... Było mi tak przyjemnie i ciepło. Nie rozumiem, o co mu chodzi? Raz mnie obejmuje, całuje, a raz podporządkowuje się Chloe?  

Jaki tu jest haczyk?

A może on się boi Chloe i dlatego tak się zachowuje? 

Niee, to by było zbyt śmieszne. On po prostu jest niezdecydowanym dupkiem i tyle. Kto go tam wie. 

Żałuję || MiraculousWhere stories live. Discover now