Jongdae od kiedy pamiętał miał problemy z zasypianiem. Kiedy był mały liczył baranki skaczące w jego wyobraźni. Kiedy trochę podrósł, zamykał oczy i wyobrażał sobie niestworzone rzeczy, które miały być dla niego odpowiednikiem snów, których tak bardzo zazdrościł kolegom. Kiedy wyrósł dostatecznie zaczął przyjmować tabletki na sen, które jednak otępiały go, więc zdarzało mu się oszukać rodziców i nie połykać ich.
Wtedy pojawiał się przed nim jego anioł i prowadził go w cudowny świat wyobraźni. Mimo, że Jongdael dość często spotykał swojego anioła ten nigdy nie ukazał mu swojej twarzy, jednak chłopak miał nadzieję, że w końcu uda mu się go spotkać i razem zapadną w prawdziwy, głęboki sen.
Teraz kiedy Jongdae chodził do szkoły średniej tabletki były mu niezbędne. Dzięki zamożności rodziców mógł wynajmować kawalerkę, która znajdowała się blisko jego szkoły, dzięki czemu nie tracił czasu na dojazdy. Dodatkowo jego rodzice stwierdzili, że przyda mu się, jeśli już teraz się usamodzielni.
I tym sposobem Jongdae siedział w tamtej chwili na brzegu łóżka w samych bokserkach, trzymając w jednej ręce szklankę z wodą, a w drugiej białą, podłużną tabletkę. Zza zasłoniętego okna słyszał dźwięki nocnego życia stolicy. To był moment, kiedy ciemne moce przejmowały władzę nad światem, karmiąc się światłami neonów. Chłopak przyłożył rękę do ust, jednak powstrzymał się przed połknięciem tabletki. Chwilę zastanowił się, po czym odłożył wszystko co trzymał na stolik nocny.
Postanowił spotkać dziś ponownie swojego anioła.
Ułożył się wygodnie na łóżku, przykrywając się przy tym cienką kołdrą, która mimo wszystko dawała mu wystarczająco dużo ciepła. Przymknął oczy i zaczął przywoływać go w myślach. Czekał spokojnie, licząc swoje oddechy. Już od dziecka nauczył się odliczać według nich czas. Czekał i czekał, jednak anioł nie nadchodził. Westchnął przeciągle i podniósł się do siadu. Żałował, że nie wziął tabletki, jednak teraz było już na to za późno. Przejechał ręką po twarzy i zabrał z niej kosmyki, wpadające mu do oczu. Powinien w końcu zmienić tą fryzurę.
- Mam dość - mruknął, zrywając się z łóżka. Podszedł do szafy i wyciągnął z niej czarne spodnie, białą koszulkę i szarą bluzę. Ubrał się szybko i zbiegając po schodach na parter, chował klucze do mieszkania, nie zastanawiając się za długo czy wyjście do miasta w środku nocy to dobry pomysł.
Z kapturem na głowie przemierzał ulice Seulu coraz bardziej zbliżając się do głośnych i jasnych części miasta. Mijał kluby z wielkimi neonami i pijanymi ludźmi w środku. Nie wiedział właściwie, czemu wyszedł z domu. A tym bardziej nie wiedział, czemu wszedł do parku. Zdawał sobie sprawę, że to niebezpieczne. Że jest środek nocy, a on jest tylko nastolatkiem, który nie jest dość silny.
Później mówił na to przeznaczenie.
Gdy przechodził jedną z ciemniejszych alejek zobaczył grupę mężczyzn stojących w kółku. Miał zamiar szybko ich minąć i oddalić się w bardziej bezpieczne obszary, jednak wtedy zauważył drobną postać stojącą wśród nich. Przystanął i patrzył na przestraszoną twarz nastolatka, który rozglądał się dookoła.
Jongdae zamrugał kilka razy sam nie wierząc w to, co zamierzał zrobić. Wyprostował się i spróbował uśmiechnąć się, mimo stresu, który zaczął go zjadać od środka.
- Lee! Tutaj jesteś! - powiedział głośno, wciskając się w kółko i uśmiechając się szeroko do zdezorientowanego chłopaka. - Szukałem cię wszędzie!
- Kim jeste... - zaczął nastolatek, jednak Jongdae szybko mu przerwał, kładąc dłoń na jego ramieniu.
- Nie patrz się tak na mnie. Za dużo wypiłeś czy co? Chodź, reszta czeka. - pociągnął go lekko i oddalili się szybkim krokiem. Jongdae nie wierzył w ich szczęście. Tamci nie zamierzali protestować ani nic? Obejrzał się przez ramię, jednak ich już nie było. Odetchnął z ulgą, gdy upewnił się, że nie zamierzali ich gonić.
- Dziękuję. Ale nie nazywam się Lee - usłyszał obok siebie. Spojrzał na chłopaka i uśmiechnął się delikatnie.
- Nie ma za co. Muszę przyznać, że strzelałem. Ale następnym razem bardziej na siebie uważaj. To niebezpiecznie chodzić samemu po mieście w nocy. Szczególnie komuś twojej postury. - Nastolatek pokiwał tylko głową, nie odpowiadając. Dotarli do końca parku i zatrzymali się. Oboje nie byli pewni, co powinni teraz zrobić.
- Jongdae - przedstawił się i wyciągnął rękę w stronę nieznajomego.
- Miło mi cię poznać, Jongdae - odpowiedział chłopak, ściskając jego rękę.
- A ty jesteś...? - dopytał się
- Naprawdę spadłeś mi z nieba, Jongdae. Dzisiaj byłeś moim aniołem. - Po czym jak niby nic odwrócił się i zniknął w tłumie.
Jongdae stał jeszcze trochę, próbując zrozumieć, co tak właściwie się stało. Po czym odwrócił się i wrócił do domu, uznając, że starczy mu wrażeń na dzisiaj. Po wejściu do mieszkania przebrał się z powrotem w piżamę i położył do łóżka.
I wtedy zjawił się anioł ukazując mu po raz pierwszy w życiu przepiękny uśmiech i twarz, która była uderzająco podobna do twarzy nowo poznanego nastolatka.
W tamtej chwili Jongdae zrozumiał, że naprawdę udało mu się spotkać swojego anioła. I że musi zrobić to znowu.

CZYTASZ
K-pop Miniaturki
FanfictionWszystkie opowiadania z shipami pisane na różne wyzwania na grupach na facebooku oraz nigdy wcześniej nie publikowane, skrywane dotychczas na dnie szuflady teksty. Okładka stworzona przez @oczarowan-a