ROZDZIAŁ CZWARTY

1.6K 146 34
                                    





Niedziela, 23 kwietnia 2017

Harry doszedł do wniosku, że był to niezwykle udany tydzień. Żadnych większych problemów, nawet biorąc pod uwagę to, jak jego wyobrażenie o doktorze Cowellu zmieniło się na niekorzyść, oraz to, z jaką łatwością Louis dał się nabrać. W gruncie rzeczy Harry nie żałował, że tak postąpił. Jeśli wszystko nadal będzie szło równie gładko, wyprowadzi Louisa z jego koszmarnej sytuacji życiowej i będzie mógł wrócić do swoich spraw.

Odjeżdżał żwirową dróżką coraz dalej od polany, na której stała jego przyczepa. Mieszkał w niej już od ponad siedmiu lat, czyli od czasu, kiedy stał się właścicielem firmy budowlanej. Od zawsze zamierzał postawić tu dom z prawdziwego zdarzenia, ale wciąż z tym zwlekał, choć sam nie potrafił wyjaśnić, dlaczego. W zasadzie nie przeszkadzało mu mieszkanie w przyczepie. Miał w niej wszystko, czego potrzebował, czyli kuchnię, łazienkę oraz miejsce do spania. Po przyjściu z pracy najczęściej chwilę poczyta, posiedzi trochę w Internecie, po czym przygotowuje sobie kolację i idzie spać.

Zaparkował nad strumieniem i wysiadł na chwilę. Był właścicielem sporej łąki oraz okolicznego lasu, który przecinał ów leniwie płynący strumyczek, kaskadą spadający ze skalistych krawędzi. Harry uwielbiał tę okolicę. Stąd miał blisko i do domu rodzinnego, i do biura.

Podszedł do wody, już z daleka słysząc jej szum. Uwielbiał patrzeć, jak płynie meandrami wśród wiekowych drzew. Postanowił nie wycinać tych wielkich dębów, mając nadzieję, że pewnego dnia na jednym z nich zawiesi dziecinną huśtawkę.

Uśmiechnął się sam do siebie i pomaszerował z powrotem do samochodu, spoglądając po drodze na zegarek. Musi się pospieszyć, inaczej spóźni się do mamy. Kiedy zadzwonił do niej z zapowiedzią, że przyjedzie, była zachwycona, ale wiedział, że nie będzie na niego czekała zbyt długo. Nie lubiła spóźniać się do kościoła. Uruchomił samochód, po czym ruszył z miejsca, jadąc znacznie szybciej, niż powinien.

Holmes Chapel było niewielkim miasteczkiem, usytuowanym pośrodku pastwisk. Rodzice Harry'ego, jak i pozostali mieszkańcy, utrzymywali się głównie z hodowli krów. Harry minął główną ulicę, skręcając w stronę rodzinnej farmy, leżącej kilka mil dalej. Mieli mnóstwo ziemi, ponad sto krów, trochę kur, kilka psów i kotów, a oprócz tego obowiązkowo ogród warzywny oraz kwiaty.

Podjechał pod dom, obiecując sobie, że następnym razem przywiezie trochę żwiru, żeby wyrównać głębokie koleiny na podjeździe. W takich chwilach zawsze myślał, jak bardzo brakuje mu ojca. Robin zmarł kilka lat temu na skutek rozległego zawału serca, którego doznał, odpoczywając na werandzie po całym dniu ciężkiej pracy.

Już wtedy było wiadomo, że gospodarstwo odziedziczy Niall, i to on będzie nim zarządzał. Harry myślał o tym z ulgą, bowiem nigdy nie czuł powołania do rolnictwa. Chciał zmienić otoczenie, więc wyjechał na studia do Londynu, wybierając jako specjalizację literaturę angielską. Zaskoczył wszystkich, kiedy po ukończeniu studiów zaczął pracować w firmie budowlanej pana Teasdale w Chester, zamiast wybrać karierę nauczyciela lub kontynuować studia. Już wcześniej u niego dorabiał, na wakacjach oraz feriach zimowych.
Kiedy stanął przed wyborem: zostać nauczycielem czy budowlańcem, nie wahał się zbytnio. Coś odpychało go od szkolnej klasy; zawsze lubił spędzać dużo czasu na zewnątrz, nawet, gdy hulał wiatr czy lał deszcz. Lubił czuć woń żywicy spływającej z konarów drzew oraz wzbijającego się z drogi kurzu. Poza tym uwielbiał stolarkę, barwienie, łączenie i dopasowywanie drewna, robienie z niego mebli, a nawet całych domów. Spytał pana Teasdale, czy nie chciałby zatrudnić go na stałe; był mile zaskoczony, gdy mężczyzna zaproponował mu spółkę. Świetnie się im razem pracowało. Louise zajmowała się księgowością i od czasu do czasu projektami. Pewnego dnia jej ojciec poszedł do lekarza, który wykrył w jego płucu małą plamkę – rezultat palenia papierosów przez ponad trzydzieści lat. Rok później zmarł, a Louise zajęła jego miejsce; choć nigdy nie było już jak dawniej, nie mieli powodów do narzekań.

Handyman [LARRY STYLINSON]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz