ROZDZIAŁ DZIESIĄTY

1.2K 142 78
                                    


Rozdział dedykuję Kondziolina, która będzie musiała jakoś przeboleć fakt, że nie chciało mi się w nim rozpisywać 😁

Już jutro ostatni rozdział + epilog!




Czwartek, 4 maja 2017

James Corden dotarł do biurowca, w którym mieścił się gabinet doktora Cowella. Było jeszcze dość wcześnie. Afera zacznie się około jedenastej, a jest dopiero piętnaście po dziesiątej. Wejdzie, usiądzie i poczeka na przedstawienie. A raczej na zdemaskowanie. Wprawił już całą machinę w ruch, rozmawiając wczoraj z kim trzeba w urzędzie skarbowym.

Kupił sobie cappuccino w małym bistro i poczekał na windę. Za kilka godzin da swojej klientce rachunek i zostawi tę sprawę za sobą. Wypisał go już wczoraj, wyszczególniając każdy wydatek, by ta cholerna Campbell nie miała się do czego przyczepić. Co prawda nie śledził faceta, ale co to za różnica, skoro i tak znalazł na niego potężnego haka, tak jak tego chciała.

Wsiadł do windy i pojechał na dwunaste piętro. Siedząca w recepcji kobieta zapytała go uprzejmym głosem:

– Czym mogę panu służyć?

Corden zdobył się na swój najbardziej czarujący uśmiech.

– Ja do doktora Cowella.

– Doktor Cowell jest w tej chwili zajęty – rzekła kobieta, wskazując ruchem głowy drzwi do gabinetu – Czeka właśnie na pacjenta.

Detektyw spojrzał za siebie, w stronę otwartych drzwi, a przed oczami stanęła mu twarz doktora Cowella, którą zna ze zdjęcia – wymuskany facet o obleśnym uśmiechu, lekko łysiejący. Nie widać go teraz w tamtym pomieszczeniu. Za biurkiem siedzi za to jakiś młodzieniaszek, pewnie około trzydziestki, z opaloną twarzą, o długich, brązowych włosach.

Wyglądał na zmartwionego. Corden porównał go z zapamiętanym ze zdjęcia facetem.

– Posłuchaj, paniusiu – powiedział – Nie wiem, kogo chcesz tutaj oszukać, ani kim jest ten gość. Wiem tylko, że na pewno nie jest to Simon Cowell.

***

Danielle zerknęła na zegarek i wcisnęła pedał gazu. Już nie jest zła. Zamiast furii, która wprawiła te wszystkie wydarzenia w ruch, czuła niemal maniakalną euforię. Razem z wynajętym przez siebie prywatnym detektywem wykończy Simona Cowella.

Ustaliła, że do konfrontacji dojdzie o jedenastej, bowiem wiedziała, że o tej godzinie Cowell będzie u siebie w gabinecie. Odpędziła od siebie tę odrobinę skrupułów, które naszły ją, kiedy zdała sobie sprawę, że przecież Louis też tam będzie. Cóż, zostanie świadkiem, jak wręczają mu nakaz przeszukania biura, jak przewracają gabinet do góry nogami i zabierają wszelkie dokumenty.

Będą też reporterzy. Zadzwoniła do „Charakterów", bo tam ktoś bardzo zainteresował się tą sprawą. Właśnie zamierzali przeprowadzić wywiad z Cowellem jako nową gwiazdą w świecie psychoterapii, ale mimo to nie mieli nic przeciwko zmianie planów. Będzie wspaniale. Upadek oszusta. Zdemaskowanego przez nią.

Zadowolona z siebie, Danielle zjechała do garażu pod budynkiem, w którym mieścił się gabinet Cowella.

***

Harry siedział za dębowym biurkiem z i czekał. Było mu już wszystko jedno. Nic go nie obchodziło, że ten prywatny detektyw, James Corden, zdemaskował go. Przyznał się natychmiast, kim jest naprawdę. Nie zdziwiłby się, gdyby Corden zakuł go w kajdanki i wyprowadził z biura, ale on tylko pokręcił głową, kazał jeszcze raz opowiedzieć całą historię, słuchając mnóstwa wyjaśnień ze strony Louise i znów pokręcił głową.

Handyman [LARRY STYLINSON]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz