Maciek
Budzi mnie okropny smród i odór. Otwieram oczy, a przed swoim nosem mam syrę mojego kuzyna.
Ja pierdolę uduszę się!!! Podnoszę się z drewnianej pryczy, cały połamany i zziębnięty, po czym szturcham śpiącego kuzyna, by się obudził.
– Wstawaj śmierdzielu!
– Yyy, mamusiu, jeszcze chwilkę... Dziś mam na drugą lekcję.
– Co on pierdoli? Stare czasy mu się przypomniały, kiedy jeszcze chodził do szkoły? – krzyczę i zwalam go na zimną, brudną posadzkę.
– Aaaa, chcesz mnie zabić kretynie? – Alan podnosi się z podłogi, trzymając się za głowę.
Wygląda jak tysiąc nieszczęść i jest cały siny i zmarznięty. Zresztą ja także...
Wczoraj nie chcieliśmy wyjąć z butów i bluz sznurówek, więc zajebali nam adidasy i okrycia wierzchnie.
Zrobili nam szkołę przetrwania i jebaną wytrzeźwiałkę, zostawiając nas w zimnej, zatęchłej celi, w samych podkoszulkach.
– Wąchałem twoje śmierdzące kopyto... Kurwa stary, ty gnijesz, czy masz grzybicę? Przecież to się leczy, chłopie!
– Oj zamknij paszczę deklu! Zajebali nam buty, a jakoś wstać, żeby się wylać musiałem. Nie moja wina, że tu kurwa nie sprzątają i jebie, jakby się ktoś rozłożył. – krzyczy zdenerwowany Alan, a ja zaczynam się śmiać.
– Z czego się kretynie śmiejesz? Róża cię zabije i mnie przy okazji, a Lea nie da mi się tknąć do porodu i znowu będę jechał na ręcznym. Mało nas nie zabiłeś i jeszcze się cieszysz...Stary, głupi chuj!
– Przecież się nic nie stało. – mówię obojętnie, wzruszając ramionami.
– Nic się nie stało?! Jechałeś pod prąd, rozwaliłeś swój samochód i zabrali ci prawko na rok. Ciekawe, jak to wytłumaczysz Róży?
– Nic nie zamierzam tłumaczyć i nie zamierzam jej o tym mówić. – odpowiadam znudzony pierdoleniem kuzyna.
Głowa mi pęka i nie mam ochoty o tym myśleć... Teraz muszę dokończyć organizować nasze wesele, bo moja kobieta nie będzie miała do tego głowy.
Mieliśmy wziąć ślub, gdzieś na ciepłych wyspach, ale jak z małym dzieckiem tłuc się przez pół świata... Postanowiliśmy, że zrobimy duże wesele tu w Krakowie.
Termin mamy dokładnie za miesiąc, więc trzeba się sprężyć i stanąć na wysokości zadania, by się wszystko udało. Róża, co prawda marudziła, że wrzesień, że zaraz po ciąży nie zdąży wrócić do swojej figury, ale dla mnie i tak jest piękna... Zresztą nawet nie przytyła za dużo, poza piłką, którą nosiła na brzuchu...
Z zamyślenia wyrywa mnie Alan, trajkoczący i wymachujący rękoma.
– A jak będziesz jeździł do pracy, taksówką? Jak pojedziesz po nią i dziecko do szpitala, jak wytłumaczysz jej zniknięcie samochodu? – pyta kreatura wstrętna i dobija mnie jeszcze bardziej.
W sumie Alan ma rację... co ja teraz mam zrobić?...Wiem...
– Auto, powiem, że sprzedałem, a do pracy nie będę jeździł, bo biorę miesiąc urlopu. Mam pomysł na nową książkę i chętnie posiedzę w domku z moją kobietą i malutkim, słodziutkim synkiem. – odpowiadam i zacieszam z genialnego pomysłu.
– Do dupy śpiewać! Lea ma zostać sama w pracy? Ona nie może się teraz przemęczać, a ty jesteś dupkiem!
– Przecież będzie lekarz na zastępstwo za mnie, zresztą nie drzyj kapcia, Lea może wziąć wolne na ten czas.
CZYTASZ
Ojcostwo spełnione, życie wywrócone...
ChickLitPo latach beztroski i niekończącej się zabawy, dla Maćka i jego kuzyna przyszedł czas na powagę i odpowiedzialność. Panowie się ustatkowali, powiększyła się im rodzina i są szczęśliwi. Przed nimi ciężki okres i wiele wyrzeczeń, a także poświęceń i n...