# 6

2K 197 276
                                    

Tego samego dnia wieczorem...

Maciek

Jestem zły na moją żonę i jej zachowanie na poprawinach, kiedy podczas bardzo inteligentnego występu mojego kuzyna, śmiała się w niebo głosy. Alan też przesadził z tą piosenką, za co go wykastruję i powieszę na płocie, ale na to przyjdzie pora.

Jutro Róża jedzie do spa nad samo morze i zabiera ze sobą świętą trójcę... a mianowicie moją matkę, jej matkę i Leę. Wiem, że zrobiła to specjalnie, żebym został sam z Alanem i dwójką maluchów, dodatkowo dała pani Zosi urlop na cały tydzień.

Spoko poradzimy sobie sami, a ja zrobię żonie na złość i nie dam jej tej satysfakcji. Wystarczająco mnie dziś upokorzyła i wyśmiała przed wszystkimi gośćmi...

Odświeżony po długiej i gorącej kąpieli, wychodzę w samym ręczniku na biodrach do sypialni, gdzie czeka już na mnie moja uśmiechnięta od ucha do ucha żonka. Spoglądam na nią i do głowy przychodzi mi jedna myśl.

– Co ty robisz skarbie? – pytam.

– Nic kochanie uśmiecham się do ciebie. – odpowiada i szczerzy się do mnie, jak mysz do sera.

Odruchowo łapię się za serce, robię zakłopotaną minę i mówię.

– O matko kochana, już się bałem, że jakiś skurcz na twarzy cię złapał. – na moje słowa, uśmiech z jej ślicznej buzi schodzi momentalnie i robi naburmuszoną minę, ale ja zdaje się tego nie wiedzieć i zdejmuję z siebie ręcznik, rzucam go na fotel, a następnie zupełnie nagi wchodzę na łóżko, wygodnie się układając po swojej stronie materaca.

Specjalnie się nie przykrywam, bo widzę, że Róża ma ochotę na seks... ja także mam ogromną ochotę, zważywszy, że ma na sobie czerwoną koronkową piżamkę, ale nie dam jej tej satysfakcji i nie ulegnę... będę twardy...

Brunetka uśmiechnięta zaczyna się do mnie łasić, jak łasiczka podczas rui i błądzi rękoma po moim nagim ciele. Mój penis, zdradziecka świnia momentalnie się podnosi, a ja go przeklinam w myślach i obiecuję mu, że jeżeli stanie całkowicie na baczność, to się z nim rozprawię na amen.

– Kochanie...? – mruczy mi do ucha żona.

– Tak skarbie?

– Wiesz co, my to jesteśmy idealnym małżeństwem. – mówi zmysłowo i zaczyna dłonią przejeżdżać po moim nagim torsie, wplatając palce w malutkie kręcone włosy.

Momentalnie robi mi się gorąco i najchętniej rzuciłbym się na nią tu i teraz i wypieprzył jej ten seksowny tyłek, ale obiecałem sobie, że dam jej nauczkę za dziś.

– Hmm... Idealne małżeństwo, to Kowalscy spod ósemki. – odpowiadam i zaczynam ziewać.

– Jak to Kowalscy? – pyta zdziwiona. Myśli chwilę i znowu się odzywa. – Ale przecież żona pana Kowalskiego nie żyje od dwóch lat.

– No właśnie... dlatego są idealnym małżeństwem. – odpowiadam i w duchu rechoczę, jak żaba.

Róża na moje słowa trąca mnie ręką w ramię i obrażona obraca się do mnie plecami.

Nareszcie dała sobie spokój... zadowolony, że Róża odpuściła zamykam oczy i próbuje usnąć, kiedy to moja nienasycona żonka, zaczyna się wiercić po całym łóżku i sapać. Przytula się do moich pleców, zaczyna podgryzać moją skórę na szyi i chrypi mi do ucha.

– Maciuś, dawaj mi tu buziaka, dawaj mi cmokaka, no bo wiesz, jest już ciemno i wszystko jedno... – Co ona pierdoli?! Odwracam się do niej twarzą i spoglądam na nią, jak na kosmitkę.

Ojcostwo spełnione, życie wywrócone...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz