Łaziłem w tę i z powrotem po dachu. Myślałem nad ostatnimi dniami. Spędzałem mnóstwo czasu z Marinette. Była naprawdę niesamowita. Zrzyliśmy się. Było w niej coś znajomego, coś co przypisał bym komuś innemu. Przypominała mi osobę bliską memu sercu. Kogoś, kogo znam już od dłuższego czasu.
Wróciłem do domu, zamknąłem okno i odmieniłem się. Położyłem się na kanapie podpierając głowę dłońmi i gapiłem się w sufit szukając tam przyszłości.- Plagg, nie wiem co robić- odparłem bezradnie.
- Co robić z czym? Jeśli jesteś głodny to po prostu coś zjedz. Problem? Rozwiązanie.
- Nie chodzi o jedzenie...- rzekłem zrezygnowany- chodzi o... sam nie wiem. Chyba lubię Marinette.
- Wspaniale. Co dalej?
- Jest jeszcze Ladybug. Już nie mam pojęcia co robić.
- Ach, dzieciaku. Zadurzyłeś się w obrończyni Paryża i jednocześnie w największej katastrofie życiowej. Co z tobą nie tak?
- Mari nie jest katastrofą. Jest urocza, pomocna, zabawna, ładna, zaradna. Ma piękne oczy w kolorze nieba. A to, że jest odrobinę niezdarna nie znaczy, że jest katastrofą.
- Czyli to już nie Marinette tylko Mari. Wohoho! Idziesz dzisiaj po bandzie.
- O co ci chodzi, Plagg? Wiesz co, idź już wciskać w siebie ten ser, który tak bardzo kochasz. Rozmawianie z tobą o uczuciach? Chyba zwariowałem- westchnęłem.
- Młody, ty myślisz, że ja nie mam pojęcia o uczuciach?
- Tak- uśmiechnąłem się kąśliwie.
- Nienawidzę cię- zmrużył swoje wielkie oczy.
- Nawzajem.
- Słuchaj, jest ci ciężko, bo nie wiesz co czujesz. Jesteś zagubiony. Nie masz pojęcia czy to miłość, czy tylko zauroczenie. Nie wiesz, która jest tą jedyną. Obie są dla ciebie ważne, ale musisz wybrać ważniejszą. Jesteś zakłopotany i nie wiesz co robić. Dam ci radę, daj sobie trochę czasu. Poczekaj jak rozwinie się sytuacja. Później okaże się, który wybór był słuszny.
- Jestem w szoku- wytrzeszczyłem oczy- Plagg, ty musiałeś być kiedyś bardzo zakochany. Zgadza się wszystko co do joty.
- Cały czas jestem zakochany. Ale w serze, nie myśl sobie niewiadomo czego. Ty borykasz się z wyborem dziewczyny, a ja kilka razy dziennie wybieram pomiędzy camembertem, a cheddarem. Wybór zabiera mi czas, a jak już dobrze się zastanowię, jestem gotów wybrać jeden z nich.
- Jesteś mistrzem w opisywaniu życia poprzez twoje relacje z jedzeniem. Serio. Ale masz rację. Dam sobie czas. Co ma być to będzie.***
Po kolacji jedzonej w samotności udałem się z powrotem do swojego pokoju. Odbyłem wieczorną toaletę i wskoczyłem w piżamę. Usiadłem na kanapie ze zdjęciem mamy w ręku i westchnąłem. Nie było jej ze mną już tyle lat. Tęskniłem za nią całym sercem. Za jej uśmiechem. Za ramionami, które obejmowały mnie, kiedy było źle. Za kolorami, które wprowadzała w moje życie. Za bajkami opowiadanymi co wieczór przed snem. Każdej nocy, gdy wpatruję się w gwiazdy, próbuję ją odnaleźć. Mam wciąż nadzieję, że chodzi gdzieś tutaj po tym świecie. Ojciec utrudnia całą sytuację. Nigdy nie chciał i nie chce o niej rozmawiać. Jakakolwiek drobna wzmianka o Emilie Agreste doprowadza go do szewskiej pasji. Nie pamiętam mamy bardzo dokładnie. W głowie mam tylko krótkie urywki wspomnień. Nie wiem do końca jaka była. Pamiętam ją jako zawsze radosną, uśmiechniętą, silną i troskliwą kobietę.
***
Rano wygramoliłem się spod kołdry. Przetarłem powieki wierzchem dłoni, przeciągle przy tym ziewając. Poczłapałem schodami w dół do jadalni, gdzie jak codzień czekało na mnie śniadanie. Spałaszowałem szybko to co znajdowało się na talerzu. Wracając na górę, zobaczyłem uchylone drzwi w pokoju, do którego miałem kategoryczny zakaz wstępu. Pokoju mamy. Światło z szpary między drzwiami delikatnie oświetlało korytarz i wołało mnie cichym szeptem. Pokusa była silniejsza niż zakazy ojca. Zakradłem się pod drzwi i zerknąłem do środka. W pokoju stało kilka półek z książkami i ogromne biurko. Na zielonym dywanie w centrum pomieszczenia stał tata, z rękami splecionymi za plecami i wzrokiem wlepionym w okno znajdujące się naprzeciw drzwi. Wziął głęboki wdech i postanowił udać się do wyjścia. W błyskawicznym tempie uciekłem z tamtej części korytarza i jakgdyby nigdy nic udawałem, że spokojnie zmierzam w stronę mojego pokoju. Zamknąłem za sobą białe drzwi.
CZYTASZ
Magiczne Święta |Miraculous|
FanfictionW rodzinie Dupain- Cheng święta zawsze były czymś niesamowitym i rodzinnym. U Agrestów wręcz przeciwnie- Gwiazdka kojarzyła się jedynie z samotnością. Jak potoczy się świąteczna historia Marinette i Adriena? Ciekawych zapraszam do czytania. 12.05.20...