9 |choinka|

265 16 10
                                    


O siódmej zadzwonił mój budzik. Od razu wstałam. Wciągnęłam na siebie różowy sweter i czarne spodnie. Zrobiłam szybki makijaż. Był cień szansy, że drugi dzień pod rząd nie spóźnię się na lekcje.

- Gratuluję, Marinette. Nie zaspałaś.

- Dzięki Tikki. A teraz chowaj się, muszę iść na dół zobaczyć co z Adrienem.

Jak powiedziałam tak zrobiłam. Blondyn spał jak zabity na kanapie w salonie. Był jeszcze bardziej uroczy, kiedy spał. Przysiadłam na sofie i wpatrywałam się w jego rozczochrane włosy i delikatne rysy twarzy. Kątem oka zauważyłam, jak mama obserwuje mnie, chichocząc, schowana za drzwiami sypialni. Marny z niej agent. Przewróciłam oczami i szturchnęłam lekko Adriena, żeby się obudził. Otworzył zaspane oczy.
- Mamo, jeszcze pięć minut- rzekł cicho, po czym zorientował się, że to ja go obudziłam- Em...przepraszam- zaśmiał się zawstydzony drapiąc się w tył głowy.

- No to wstajemy kochani. Robimy jakieś śniadanie- do pokoju wkroczyła mama, pełna entuzjazmu- Tom! Gdzie jesteś?!

- Idę kotku- wygramolił się z łazienki z ręcznikiem w dłoni i pomachał do nas na powitanie.

- Rób śniadanie- rzekła stanowczo- znaczy, proszę- złagodniała.

Tata stanął za kuchennym blatem w swoim ulubionym fartuchu i zabrał się za pieczenie naleśników. Mama usiadła w fotelu i czytała książkę. Ja przygotowałam stół do śniadania, a Adrien pomaszerował do łazienki.

Naleśniki taty zawsze smakowały wybornie. Wszyscy zajadali, aż im się uszy trzęsły.

- Proszę pana, te naleśniki są znakomite- zachwycał się zielonooki. Był nimi tak oczarowany, że aż cicho zachichotałam. Jego mina była przekomiczna. Patrzył na te naleśniki z taką miłością. Nie dziwię się, jedzenie nie pyta, jedzenie rozumie.

- Dziękuję, Adrien. Miło mi to słyszeć- tata uśmiechnął się ciepło.

- Tom, ja też cię pochwale. Są przepyszne. Uwielbiam je- powiedziała mama ze łzami w oczach.

Wszyscy troje patrzyliśmy na mamę ze zdziwieniem. Naleśniki były dobre, ale żeby aż płakać?

- O- kej. To my już pójdziemy do szkoły- powiedziałam z nutką niepokoju wstając od stołu. Adrien wstał w ślad za mną. Popatrzyłam pytająco na tatę, kiedy mama ocierała policzki. On tylko wzruszył ramionami.

Kiedy już byliśmy prawie pod szkołą, Adrien chwycił mnie za rękę i pociągnął za pobliski budynek. Słyszałam tylko jak cicho zaklął pod nosem.

- Są tu- rzekł załamany.

- Kto taki?

Wskazał na samochód, który właśnie zaparkował przed budynkiem. Z wnętrza wysiadła Nathalie.

- O cholera! To co robimy?

- Nie mam pojęcia. Ale musimy jakoś wejść, przecież nie możesz się spóźnić.

Pamiętał o moim ostrzeżeniu od dyrektora. Jak miło.

- Może... tylne wejście?

- Jest w ogóle tylne wejście?

- Jest okno w łazience- wyszczerzyłam zęby w uśmiechu.

- Dobry pomysł, Marinette- odpowiedział, nadal trzymając mnie za rękę.

Przemknął niezauważony obok gmachu, kiedy to ja "przypadkiem" wpadłam na Nathalie. Przeprosiłam i weszłam do szkoły, gdzie przywitała mnie Alya. Uściskałyśmy się.

Magiczne Święta |Miraculous|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz