Było już grubo po dwudziestej. Siedziałam na kanapie z rodzicami oglądając program kulinarny.
Ding- dong! Ding-dong!
- Kogo niesie o tej porze?- powiedziała mama i poprawiła swoją tunikę, choć wcale nie była w nieładzie.
- Marinette, otworzysz?- spytał tata charakterystycznym dla niego, łagodnym głosem.Skinęłam głową i powędrowałam w kierunku drzwi. Nie miałam pomysłu kogo mogłabym się tam spodziewać. Alya zazwyczaj nie używa dzwonka, po prostu wchodzi, czasami puka. Gdy otworzyłam drzwi, serce zabiło mi szybciej, a krew w żyłach przyspieszyła tempa. Był zdyszany. Włosy rozwiane i mokre od topniejącego na nich śniegu. Przez ramię przewieszona ogromna, czarna torba.
- Witaj Marinette!
- Cześć, A-Adrien!- rodzice zerwali się z kanapy.
- O matko, wszystko w porządku?- mama podbiegła do drzwi w błyskawicznym tempie- Właź do środka.
Chłopak skinął głową i posłusznie podążał za mamą na kanapę.
- Co tutaj robisz o tej porze?
Blondyn przez moment zbierał się w sobie, jakby nie wiedział co powiedzieć. Spojrzał na mnie i wreszcie wydusił z siebie:
- Uciekłem z domu...- rzekł krótko.Wszyscy byliśmy w szoku. Ja przynajmniej podejrzewałam z jakiego powodu Adrien się wyniósł. Zapewne przez ojca- ...pokłóciłem się z ojcem...- wiedziałam- I chciałem zapytać, jeśli to nie kłopot, czy mogę u państwa przenocować? Nie mam się, gdzie podziać, a do domu na pewno nie wrócę.
- Nie odmówimy pomocy, ale... powinieneś pogodzić się z tatą. Z pewnością wszystko będzie dobrze. W końcu niedługo święta. To, można powiedzieć, najlepszy czas na rodzinne pojednanie. Ale ja głupia, może herbatki? Pewnie przemarzłeś.
- Dziękuję z całego serca, pani Cheng i z przyjemnością napiję się herbaty.
- Marinette, zrób herbatę- powiedziała, wskazując ręką w stronę kuchni i utkwiła wzrok w Adrienie.
Przewróciłam oczami i zabrałam się za nalewanie wody do czajnika. Mama udzielała wciąż wspaniałych rad blondynowi, opowiadając jak to ona godziła się kilka lat temu z siostrą, właśnie podczas świąt, a w głowie, jestem tego pewna, widziała go jako przyszłego zięcia. Tata już olał całą sprawę i kontynuował oglądanie telewizji, nawet jeśli chciałby coś powiedzieć, mama nie dałaby mu na to okazji. Po chwili woda była gotowa i przygotowałam herbatę. Przyniosłam ją Agrestowi i delikatnie się uśmiechnęłam. Potem usiadłam na kanapie.
- ...właśnie dlatego najlepiej jest się godzić w święta. To taki magiczny czas, kiedy wszelkie spory odchodzą w zapomnienie.
- Mamo, błagam! Koniec wykładu- spiorunowała mnie wzrokiem, aby po chwili odpuścić i po prostu się zamknąć. Bąknęła tylko: "No dobra, okej, okej, już skończyłam"- Może... pójdziemy z Adrienem do mojego pokoju?- mrugnęłam do zielonookiego porozumiewawczo. Ruszyliśmy na górę. Po wejściu, zamknęłam klapę w podłodze.- Przepraszam cię za nią. Ona po prostu...ehh to moja mama, tego nie ogarniesz- westchnęłam.
- W porządku. Przecież nic się nie stało. Twoi rodzice przynajmniej mają tematy do rozmowy- uśmiechnął się smutno.
- Tia, za dużo gadania też nie jest dobre. Jeśli mogę spytać, dlaczego tak właściwie zwiałeś?
Przez chwilę gapił się w podłogę. Potem w sufit, aż finalnie wlepił wzrok we mnie.
- Pokłóciłem się z ojcem. A raczej kompletnie się na niego wściekłem. Chyba pierwszy raz w życiu podniosłem na niego głos. Uderzyłem pięścią w stół i po chwili wybiegłem z domu.
- O co poszło?
- O mamę- to mi wystarczyło, nawet ja wiedziałam, że w tym punkcie Adrien jest naprawdę wrażliwy- Pozbył się wszystkich zdjęć przedstawiających moją mamę, rozumiesz?!- po policzku pociekła mu pojedyncza łza. Przytuliłam go do siebie. Wzdrygnął się, odwzajemnił uścisk, ale oderwał się ode mnie i kontynuował monolog- Nie mam zielonego pojęcia po jaką cholerę to zrobił?! Jakby chciał ją wymazać. Pozbyć się. To bardzo boli. Minęło dziesięć lat, a teraz w jego głowie narodził się pomysł zrujnowania mi życia. To zdjęcie to jedyne co mi po niej zostało- pokazał mi wyświetlacz telefonu- i zamglone wspomnienia z dziecięcych lat. A najlepsze w tym wszystkim jest to, że robi to wszystko teraz, przed świętami. Cóż, zapomniałem, one nic dla niego nie znaczą... "Święta, czas pojednania" nie w jego przypadku. Kiedy tylko o nim pomyślę, to wszystko się we mnie gotuję. Zawsze byłem spokojny, posłuszny, nie sprzeciwiałem się mu prawie nigdy, a dziś po prostu przekroczył granicę. Wszedł na pole minowe i wdepnął w minę. Musiałem uciec z tamtej klatki. Inaczej bym oszalał.
- Tak mi przykro- dotknęłam jego zaciśniętej w pięść dłoni- Nie myśl o tym. Odstresuj się. Wcześniej czy później wszystko się ułoży, zobaczysz- sprzedałam mu ciepły uśmiech, on również się uśmiechnął i rozluźnił pięść. Jeśli opętałaby go Akuma, chyba bym tego nie przeżyła. Dobrze, że tak samo szybko jak ja potrafi pozbyć się negatywnych emocji.Zdziwiło mnie, dlaczego przyszedł akurat do mnie. Ba, w szoku byłam, jak powiedział, że wyniósł się z domu. Naprawdę mocno musi boleć go utrata matki. Niewyobrażalny ból. I z tego co mówi Adrien, jego ojciec musi być bezdusznym i kompletnie pozbawionym emocji człowiekiem, a raczej kimś kto tylko człowieka przypomina. W głowie mi się nie mieści, jak można tak chłodno traktować swoje dziecko. Czasem ja narzekam na rodziców, że są tacy jacy są. A mama ostatnio przechodzi już samą siebie. Ale nie zamieniłabym ich na nikogo innego. Są jedyni w swoim rodzaju i niech tak pozostanie. Gdyby wychowywał mnie Gabriel Agreste też bym się wyniosła wcześniej czy później. Nie tak dawno był moim ulubionym projektantem, idolem. Widziałam w nim wielkiego człowieka z pasją do swojej pracy. Teraz widzę drugą stronę medalu- oschłego ojca, który nie nadaje się do wychowywania dzieci i szerzy terror w sercu swojego syna.
- Więc, co powiesz na jakiś film?
- Czemu nie. Co proponujesz?
- Hmm... może Spider-man? Uwielbiam ten film. A Tom Holland w roli głównej jest świetny.
- Pewnie. To o superbohaterach, prawda? Bo mówiąc szczerze w życiu nie oglądałem Spider-mana.
- Tak, o superbohaterach. Skoro nie oglądałeś, to warto nadrobić. Ale zanim zaczniemy, to streszczę, ci może historię z przed filmu, żebyś był na bierząco- zaśmiałam się i rozpoczęłam historię o tym, jak to Petera Parkera ugryzł radioaktywny pająk. Adrien słuchał mnie z zaciekawieniem, a ja przypomniałam sobie jak kilka miesięcy temu, to ja zostałam bohaterką. Gdy skończyłam moją opowieść o człowieku- pająku, zasiedliśmy do mojego biurka i odpaliłam film. Podczas seansu śmialiśmy się i wspieraliśmy głównego bohatera. Kiedy film dobiegł końca, zielonooki ziewnął przeciągle i spojrzał na mnie zmęczonym wzrokiem.- Świetny film, tak jak mówiłaś- rzekł z entuzjazmem - Peter nawet przypomina mi trochę naszych paryskich bohaterów.
- Oj tak. Swoją drogą, ciekawe jak oni sobie radzą? Wydaje mi się, że są mniej więcej w naszym wieku. Muszą mieć czas na szkołę, przyjaciół i jeszcze superbohaterstwo. Zapewne trudno to połączyć- powiedziałam mając w głowie obraz siebie siedzącej do nocy nad chemią przez biedronkowe obowiązki. Po co w ogólne poruszyłam ten temat, nie mam pojęcia.
- Pewnie jest im ciężko. Ale Ladybug i Chat Noir dają radę i się nie poddają
- Racja. A tak w ogóle, słyszałam od Chata, że jesteś jego dobrym przyjacielem?
- To raczej znajomy. Rozmawiałem z nim kilka razy. Spoko gość.
- Też zdarzyło mi się go spotkać klika razy- "klika razy dziennie"- pomyślałam- Jest naprawdę w porządku. Miałam go za totalnego podrywacza, który zarywa do wszystkiego co się rusza, a jednak jest inny.
- Miło- zaśmiał się, spojrzałam na niego pytajacym wzrokiem- znaczy pewnie byłoby mu miło, gdyby to słyszał- tym razem jego śmiech był trochę nerwowy.Nagle klapa w podłodze otworzyła się z trzaskiem.
- Gołąbeczki moje, przyniosłam croissanty.
- Mamo!- krzyknęłam z pretensjami.
- No dobrze, już idę. Nie przeszkadzam zakochanym.
Z moich oczu wystrzeliły lasery w jej kierunku, a policzki zapłonęły intensywną czerwienią. Byłam wściekła, a jednocześnie okropnie zawstydzona.
- Mamo, błagam cię!
- Okej, idę. Na dole przyszykowałam posłanie dla Adriena. Dobranoc, dzieciaki.
Zniknęła tak szybko jak się pojawiła, znów trzasnęła klapą.
- Ja... a zresztą. Nieważne. Po prostu nie zwracaj na nią uwagi. Proszę.
- W porządku- zaśmiał się cicho.⚪⚪⚪⚪⚪⚪⚪⚪⚪⚪⚪
Tym razem tylko tygodniowa przerwa. Robię postępy XD
Nasz zagubiony Adrienek zwiał do Marinette. Kto by się spodziewał, heh.
Uwielbiam postać Sabinki w tym fanfiction (#skromność), tak mnie śmieszy to co odwala. Największą swatka Adrienette.
Obejrzałam sobie wczoraj odcinek Glaciator(przetłumaczyli chyba na mrożownik czy jakiś tak) z polskim dubbingiem i zakochałam się bardziej niż w angielskiej i francuskiej wersji. Chyba nie wszystko było idealnie przetłumaczone, ale po prostu kocham, aww ❤ Głos kolesia, który dubbinguje Czarnego Kota to złoto.
Muszę też nadrobić resztę odcinków w polskiej wersji, bo nie miałam czasu. Tak się to niestety kończy, jak jesteś uzależniony od Sherlocka. Ten serial to moje życie, ok. Książki o Holmesie też.Dobra, bo się rozpisałam, a i tak nikogo to nie interesuje XD
Do napisania!
❤
CZYTASZ
Magiczne Święta |Miraculous|
FanfictionW rodzinie Dupain- Cheng święta zawsze były czymś niesamowitym i rodzinnym. U Agrestów wręcz przeciwnie- Gwiazdka kojarzyła się jedynie z samotnością. Jak potoczy się świąteczna historia Marinette i Adriena? Ciekawych zapraszam do czytania. 12.05.20...