8 |kryjówka|

199 15 4
                                    

Było już grubo po dwudziestej. Siedziałam na kanapie z rodzicami oglądając program kulinarny.

Ding- dong! Ding-dong!

- Kogo niesie o tej porze?- powiedziała mama i poprawiła swoją tunikę, choć wcale nie była w nieładzie.
- Marinette, otworzysz?- spytał tata charakterystycznym dla niego, łagodnym głosem.

Skinęłam głową i powędrowałam w kierunku drzwi. Nie miałam pomysłu kogo mogłabym się tam spodziewać. Alya zazwyczaj nie używa dzwonka, po prostu wchodzi, czasami puka. Gdy otworzyłam drzwi, serce zabiło mi szybciej, a krew w żyłach przyspieszyła tempa. Był zdyszany. Włosy rozwiane i mokre od topniejącego na nich śniegu. Przez ramię przewieszona ogromna, czarna torba.

- Witaj Marinette!
- Cześć, A-Adrien!- rodzice zerwali się z kanapy.
- O matko, wszystko w porządku?- mama podbiegła do drzwi w błyskawicznym tempie- Właź do środka.
Chłopak skinął głową i posłusznie podążał za mamą na kanapę.
- Co tutaj robisz o tej porze?
Blondyn przez moment zbierał się w sobie, jakby nie wiedział co powiedzieć. Spojrzał na mnie i wreszcie wydusił z siebie:
- Uciekłem z domu...- rzekł krótko.Wszyscy byliśmy w szoku. Ja przynajmniej podejrzewałam z jakiego powodu Adrien się wyniósł. Zapewne przez ojca- ...pokłóciłem się z ojcem...- wiedziałam- I chciałem zapytać, jeśli to nie kłopot, czy mogę u państwa przenocować? Nie mam się, gdzie podziać, a do domu na pewno nie wrócę.
- Nie odmówimy pomocy, ale... powinieneś pogodzić się z tatą. Z pewnością wszystko będzie dobrze. W końcu niedługo święta. To, można powiedzieć, najlepszy czas na rodzinne pojednanie. Ale ja głupia, może herbatki? Pewnie przemarzłeś.
- Dziękuję z całego serca, pani Cheng i z przyjemnością napiję się herbaty.
- Marinette, zrób herbatę- powiedziała, wskazując ręką w stronę kuchni i utkwiła wzrok w Adrienie.
Przewróciłam oczami i zabrałam się za nalewanie wody do czajnika. Mama udzielała wciąż wspaniałych rad blondynowi, opowiadając jak to ona godziła się kilka lat temu z siostrą, właśnie podczas świąt, a w głowie, jestem tego pewna, widziała go jako przyszłego zięcia. Tata już olał całą sprawę i kontynuował oglądanie telewizji, nawet jeśli chciałby coś powiedzieć, mama nie dałaby mu na to okazji. Po chwili woda była gotowa i przygotowałam herbatę. Przyniosłam ją Agrestowi i delikatnie się uśmiechnęłam. Potem usiadłam na kanapie.
- ...właśnie dlatego najlepiej jest się godzić w święta. To taki magiczny czas, kiedy wszelkie spory odchodzą w zapomnienie.
- Mamo, błagam! Koniec wykładu- spiorunowała mnie wzrokiem, aby po chwili odpuścić i po prostu się zamknąć. Bąknęła tylko: "No dobra, okej, okej, już skończyłam"- Może... pójdziemy z Adrienem do mojego pokoju?- mrugnęłam do zielonookiego porozumiewawczo. Ruszyliśmy na górę. Po wejściu, zamknęłam klapę w podłodze.

- Przepraszam cię za nią. Ona po prostu...ehh to moja mama, tego nie ogarniesz- westchnęłam.
- W porządku. Przecież nic się nie stało. Twoi rodzice przynajmniej mają tematy do rozmowy- uśmiechnął się smutno.
- Tia, za dużo gadania też nie jest dobre. Jeśli mogę spytać, dlaczego tak właściwie zwiałeś?
Przez chwilę gapił się w podłogę. Potem w sufit, aż finalnie wlepił wzrok we mnie.
- Pokłóciłem się z ojcem. A raczej kompletnie się na niego wściekłem. Chyba pierwszy raz w życiu podniosłem na niego głos. Uderzyłem pięścią w stół i po chwili wybiegłem z domu.
- O co poszło?
- O mamę- to mi wystarczyło, nawet ja wiedziałam, że w tym punkcie Adrien jest naprawdę wrażliwy- Pozbył się wszystkich zdjęć przedstawiających moją mamę, rozumiesz?!- po policzku pociekła mu pojedyncza łza. Przytuliłam go do siebie. Wzdrygnął się, odwzajemnił uścisk, ale oderwał się ode mnie i kontynuował monolog- Nie mam zielonego pojęcia po jaką cholerę to zrobił?! Jakby chciał ją wymazać. Pozbyć się. To bardzo boli. Minęło dziesięć lat, a teraz w jego głowie narodził się pomysł zrujnowania mi życia. To zdjęcie to jedyne co mi po niej zostało- pokazał mi wyświetlacz telefonu- i zamglone wspomnienia z dziecięcych lat. A najlepsze w tym wszystkim jest to, że robi to wszystko teraz, przed świętami. Cóż, zapomniałem, one nic dla niego nie znaczą... "Święta, czas pojednania" nie w jego przypadku. Kiedy tylko o nim pomyślę, to wszystko się we mnie gotuję. Zawsze byłem spokojny, posłuszny, nie sprzeciwiałem się mu prawie nigdy, a dziś po prostu przekroczył granicę. Wszedł na pole minowe i wdepnął w minę. Musiałem uciec z tamtej klatki. Inaczej bym oszalał.
- Tak mi przykro- dotknęłam jego zaciśniętej w pięść dłoni- Nie myśl o tym. Odstresuj się. Wcześniej czy później wszystko się ułoży, zobaczysz- sprzedałam mu ciepły uśmiech, on również się uśmiechnął i rozluźnił pięść. Jeśli opętałaby go Akuma, chyba bym tego nie przeżyła. Dobrze, że tak samo szybko jak ja potrafi pozbyć się negatywnych emocji.

Zdziwiło mnie, dlaczego przyszedł akurat do mnie. Ba, w szoku byłam, jak powiedział, że wyniósł się z domu. Naprawdę mocno musi boleć go utrata matki. Niewyobrażalny ból. I z tego co mówi Adrien, jego ojciec musi być bezdusznym i kompletnie pozbawionym emocji człowiekiem, a raczej kimś kto tylko człowieka przypomina. W głowie mi się nie mieści, jak można tak chłodno traktować swoje dziecko. Czasem ja narzekam na rodziców, że są tacy jacy są. A mama ostatnio przechodzi już samą siebie. Ale nie zamieniłabym ich na nikogo innego. Są jedyni w swoim rodzaju i niech tak pozostanie. Gdyby wychowywał mnie Gabriel Agreste też bym się wyniosła wcześniej czy później. Nie tak dawno był moim ulubionym projektantem, idolem. Widziałam w nim wielkiego człowieka z pasją do swojej pracy. Teraz widzę drugą stronę medalu- oschłego ojca, który nie nadaje się do wychowywania dzieci i szerzy terror w sercu swojego syna.

- Więc, co powiesz na jakiś film?
- Czemu nie. Co proponujesz?
- Hmm... może Spider-man? Uwielbiam ten film. A Tom Holland w roli głównej jest świetny.
- Pewnie. To o superbohaterach, prawda? Bo mówiąc szczerze w życiu nie oglądałem Spider-mana.
- Tak, o superbohaterach. Skoro nie oglądałeś, to warto nadrobić. Ale zanim zaczniemy, to streszczę, ci może historię z przed filmu, żebyś był na bierząco- zaśmiałam się  i rozpoczęłam historię o tym, jak to Petera Parkera ugryzł radioaktywny pająk. Adrien słuchał mnie z zaciekawieniem, a ja przypomniałam sobie jak kilka miesięcy temu, to ja zostałam bohaterką. Gdy skończyłam moją opowieść o człowieku- pająku, zasiedliśmy do mojego biurka i odpaliłam film. Podczas seansu śmialiśmy się i wspieraliśmy głównego bohatera. Kiedy film dobiegł końca, zielonooki ziewnął przeciągle i spojrzał na mnie zmęczonym wzrokiem.

- Świetny film, tak jak mówiłaś- rzekł z entuzjazmem - Peter nawet przypomina mi trochę naszych paryskich bohaterów.
- Oj tak. Swoją drogą, ciekawe jak oni sobie radzą? Wydaje mi się, że są mniej więcej w naszym wieku. Muszą mieć czas na szkołę, przyjaciół i jeszcze superbohaterstwo. Zapewne trudno to połączyć- powiedziałam mając w głowie obraz siebie siedzącej do nocy nad chemią przez biedronkowe obowiązki. Po co w ogólne poruszyłam ten temat, nie mam pojęcia.
- Pewnie jest im ciężko. Ale Ladybug i Chat Noir dają radę i się nie poddają
- Racja. A tak w ogóle, słyszałam od Chata, że jesteś jego dobrym przyjacielem?
- To raczej znajomy. Rozmawiałem z nim kilka razy. Spoko gość.
- Też zdarzyło mi się go spotkać klika razy- "klika razy dziennie"- pomyślałam- Jest naprawdę w porządku. Miałam go za totalnego podrywacza, który zarywa do wszystkiego co się rusza, a jednak jest inny.
- Miło- zaśmiał się, spojrzałam na niego pytajacym wzrokiem- znaczy pewnie byłoby mu miło, gdyby to słyszał- tym razem jego śmiech był trochę nerwowy.

Nagle klapa w podłodze otworzyła się z trzaskiem.
- Gołąbeczki moje, przyniosłam croissanty.
- Mamo!- krzyknęłam z pretensjami.
- No dobrze, już idę. Nie przeszkadzam zakochanym.
Z moich oczu wystrzeliły lasery w jej kierunku, a policzki zapłonęły intensywną czerwienią. Byłam wściekła, a jednocześnie okropnie zawstydzona.
- Mamo, błagam cię!
- Okej, idę. Na dole przyszykowałam posłanie dla Adriena. Dobranoc, dzieciaki.
Zniknęła tak szybko jak się pojawiła, znów trzasnęła klapą.
- Ja... a zresztą. Nieważne. Po prostu nie zwracaj na nią uwagi. Proszę.
- W porządku- zaśmiał się cicho.

⚪⚪⚪⚪⚪⚪⚪⚪⚪⚪⚪

Tym razem tylko tygodniowa przerwa. Robię postępy XD

Nasz zagubiony Adrienek zwiał do Marinette. Kto by się spodziewał, heh.

Uwielbiam postać Sabinki w tym fanfiction (#skromność), tak mnie śmieszy to co odwala. Największą swatka Adrienette.

Obejrzałam sobie wczoraj odcinek Glaciator(przetłumaczyli chyba na mrożownik czy jakiś tak) z polskim dubbingiem i zakochałam się bardziej niż w angielskiej i francuskiej wersji. Chyba nie wszystko było idealnie przetłumaczone, ale po prostu kocham, aww ❤ Głos kolesia, który dubbinguje Czarnego Kota to złoto.
Muszę też nadrobić resztę odcinków w polskiej wersji, bo nie miałam czasu. Tak się to niestety kończy, jak jesteś uzależniony od Sherlocka. Ten serial to moje życie, ok. Książki o Holmesie też.

Dobra, bo się rozpisałam, a i tak nikogo to nie interesuje XD

Do napisania!

Magiczne Święta |Miraculous|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz