Rozdział 1

7 1 2
                                    


Urodziłem się 30 listopada 1976 roku. W Suwałkach. Jednak wychowałem się w  Raczkach. Słowo " Raczki" przenosi mnie do dzieciństwa i młodości. Do domu, do szkoły, do muzyki, do książek, do mostu, do rzeki, do podwórka, do biblioteki. Do wszystkiego, co z Raczkami jest powiązane i ze wszystkim, co tam jest. Byłem związany z muzyką właściwie od początku. Podobno, gdy się rodziłem, ojciec grał na gitarze utwory Jimiego Hendrixa. Artysty, na którym uczyłem się gry na gitarze. I który towarzyszył mi przez wczesne życie. Rodzice też byli powiązani z muzyką. Ojciec mój grał na gitarze i perkusji, był wykształconym muzykiem. Śpiewał i grał w lokalnym zespole muzycznym. Matka tańczyła w zespole ludowym " Podlaskie Kukułki". Moje lata, gdy byłem małym bahorkiem, były związane z tymi zespołami. Mnie i mojego brata często zabierano na próby zespołów. Miałem siedzieć cicho i nie przeszkadzać. Dostawałem zabawki i miałem  zabawkami  się bawić, ale nie zawsze mi to wychodziło. Bo tańczyłem na scenie lub rozkładałem się z zabawkami na środku sceny. Zdarzało się też, że wchodziłem ojcu na kolana, gdy grał. Matce plątałem się pod nogami, wiele razy się przewróciła przeze mnie.   Brat Marcin robił dokładnie to, co ja. Zawsze wszystko po mnie powtarzał. Gdy huśtałem się na huśtawce, on też. Gdy jadłem śniadanie, on też i musiał jeść dokładnie to, co ja. Gdy jechałem na rowerze, on też. Gdy dostałem nowe buty, on musiał mieć te buty, co ja. Gdy czytałem książkę, on też musiał czytać, inaczej będzie awantura. I tak cały czas. Razem się bawiliśmy, razem się uczyliśmy, razem chodziliśmy na spacery, razem psociliśmy, razem wkurzaliśmy ojca, razem chodziliśmy do szkoły, razem wpadaliśmy na durne czasem i ryzykowne pomysły ( jako przykład podaję wyprawę z bratem w wieku 4 lat nad rzekę pod nieobecność rodziców lub wyprawę do lasu na grzyby w wieku 3 lat). Razem słuchaliśmy muzyki. To przyjemne wspomnienia, gdy godzinami słuchaliśmy Hendrixa lub " The Doors". Zawsze byliśmy małymi rozrabiakami. Ale kary ponosiliśmy rzadko, bo matka broniła nas przed ojcem. Ojciec zawsze przebaczał. Taki już był. Taki niedźwiedź grizzly, który wewnątrz jest wyrozumiały, spokojny i kochający za dwóch.  Z ojcem można było pogadać na poważne tematy, można było pożartować. Z matką tak samo. Rodzice byli jakby kumplami na całe życie. Wspierali nas, kochali, rozmawiali, byli powiernikami naszych sekretów. Dzięki nim mieliśmy udane dzieciństwo, chodź rodzice nasi mieli z nami nieco kłopotów, ale i tak wszystko było w porządku.

Live with books, music and me.Where stories live. Discover now