Burza nadchodzi...

1.5K 75 11
                                    


Nadeszła wiosna. Od pokonania Ozaya i przejścia na niebie komety Sozina minęło dziesięć lat. Na świecie panował pokój i dostatek, a wszyscy zdążyli już zapomnieć o minionych problemach. Prawie wszyscy. Wybawca świata i chyba najważniejsza żyjąca osoba na Ziemi - avatar Aaang - wciąż martwił się o to, w jaką stronę zmierza cała cywilizacja. Siedział właśnie nad brzegiem morza, w miejscu, w którym w jego zamyśle ma stanąć miasto, które zjednoczy wszystkie narody. Jednocześnie miał wątpliwości. Wielu przemytników i grabieżców przejęło kontrolę nad resztkami sprzętu Narodu Ognia, którego Zuko nie chciał zniszczyć z obawy przed wybuchem powstania w kraju po obaleniu ojca. Jego obawy były jednak bezzasadne, a jego decyzja brzemienna w skutkach, bowiem teraz to na jego głowie było zająć się nowo powstałym problemem.

Jakby tego było mało to Zjednoczona Republika Narodów, stworzona przez nich zaraz po wojnie, była tworem kruchym. Trudno jest zmusić magów ziemi i magów ognia do współpracy, nawet pomimo tak gwałtownych zmian. Po śmierci króla Omashu i wstąpienia na tron jego następcy miasto podupadło. Ten sam problem zaczął dotykać Ba Sing Se, stolicę Królestwa Ziemi, czego nie można było powiedzieć o Królestwie Ognia, które wprost kwitło pod rządami młodego następcy Ozaya. Te i inne różnice zaczynały prowadzić do waśni między tymi narodami, a cienka linia pokoju wydawała się być tak naprężona, jakby za chwilę miała się zerwać.

Toph i jej mąż Kanto, przy wsparciu Sokki, postanowili wziąć w swoje ręce regulowanie sytuacji wśród magów ziemi. Pomagali tworzyć nowe pola uprawne, systemy nawadniające, a Toph starała się nauczyć jak najwięcej osób magii metalu. Niestety, prawie nikt nie przejawiał odpowiednich zdolności do sprostania tym wszystkim zadaniom. Po drugiej stronie morza Aang mógł liczyć na Zuko, ale bardzo brakowało mu wsparcia Iroh, którego droga widocznie zmierzała już do końca. Avatar wiedział też, że po śmierci tego wielkiego człowieka Zuko może się załamać i nie być tak skory do współpracy jak dotychczas.

-Aang, czy wszystko w porządku? - Za jego plecami stanęła Katara i złapała go za ramię. - Wyglądasz na przygnębionego.

Spojrzał się na nią, potem na jej brzuch i uśmiechnął się. Niedługo będzie miał syna. Wiedzieli już nawet jak go nazwą, ale ich głowę zaprzątał też fakt, że nie wyczuwano u niego żadnych przejawów magii powietrza ani wody. Już miał znowu popaść w zamyślenie, ale spostrzegł w jej dłoni kawałek papieru.

-Co to takiego? - Zapytał wesołym głosem.

-To list od kuriera, ze stolicy Narodu Ognia. Musisz to przeczytać.

Spostrzegł smutek na jej twarzy i zaczął obawiać się najgorszego. Miał rację. Iroh odszedł tej nocy. Aang został poinformowany o dacie pogrzebu jak również o dacie czytania testamentu. Spodziewał się, że Iroh coś mu przekaże, jednak w tym momencie ta wizja wydawała mu się taka nierzeczywista. W ciszy i ze smutkiem na twarzy poszedł spakować się przed podróżą.

Avatar i Szklany MagOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz