XXII.Reyes

1.6K 90 5
                                    

- Nareszcie wróciłeś! - docierają do mnie słowa Diego, który już czeka przy samolocie.

- Przecież niedawno wyjechałem. A gdy wsiadałem do odrzutowca kazałeś mi więcej się tu nie pokazywać - przypominam, obejmując mężczyznę w przyjacielskim uścisku.

- Dlaczego kłamiesz? - Uderza mnie karcąco w ramię. – Kazałem ci nie wracać dopóki nie ułożysz sobie spraw z tą Wspaniałą Dziewczyną.

Tak, podczas ostatniej wizyty w rezydencji opowiedziałem o Zarze mojemu przyjacielowi, Diego. Z początku gdy to usłyszał był na mnie wściekły; zarzucił mi, że mu nie ufam na tyle, by opowiedzieć mu o tak ważnej dla mnie osobie.

- Przecież opowiadałem ci o niej – powiedziałem – a nawet raz ją zobaczyłeś.

- Tak, zobaczyłem – potwierdził – w przelocie i tylko raz. I prawie nic o niej nie wiedziałem. Przypomnę ci, że z początku, gdy ją poznałeś, nie miałeś czasu dla mnie i reszty znajomych. A potem urwałeś całkowicie temat. Więc nie pieprz mi tu czasem, że znałem twoją sytuację. Ja, twój przyjaciel... a może nie jestem nim, co?

- Dobrze wiesz, że jesteś – zaprotestowałem.

- Ale nie przyszedłeś do mnie, gdy to wszystko obrało niewłaściwy tor. Zamiast tego zmieniłeś się; stałeś się Distante.

Długo jeszcze miał do mnie pretensje. Mieszały się one z groźbami i pocieszaniem. W sumie gdy tak słuchałem jego wyrzutów czułem, jak kłuje mnie poczucie winy. Diego znam jeszcze z czasów kiedy kolejny dzień był walką o przetrwanie. Enrique zgarnął z ulicy również jego. Diego w porównaniu do mnie nie miał w ogóle rodziców – został porzucony zaraz po narodzinach. Uciekł z sierocińca, gdy miał zaledwie cztery lata. Stało się to parę dni po tym, jak jego koleżanka zginęła. Wszyscy twierdzili, że jej upadek z okna na drugim piętrze był zwykłym, tragicznym wypadkiem podczas zabawy, jednak mój przyjaciel znał okrutną prawdę o tym, do czego doszło. Nie lubił o tym mówić i opowiedział mi to tylko jeden raz, jednak zdarzenia, które opisał wryły mi się niechciane w pamięć. Wolałabym zapomnieć o jego opowieści. Jestem pewien, że on również wolałby nie pamiętać tych zdarzeń.

- No więc – cięgnie – jak tam Wspaniała Dziewczyna?

Ruchem głowy wskazuję maszynę za mną.

- Jeszcze śpi.

- A wasze relacje?

Wzdycham ciężko.

- Mogło być lepiej. O wiele lepiej, gdybym rozegrał to inaczej po tym, jak ją odnalazłem.

- O wiele lepiej mogło być pięć lat temu, gdybyś nie schował głowy w piasek. Teraz pewnie bylibyście już małżeństwem, a ja bawiłbym swojego chrześniaka.

Unoszę brwi.

- Skąd wiesz, że to właśnie ty byłbyś jego chrzestnym? Ona ma czterech braci.

- Czyli musicie mieć przynajmniej piątkę, jeśli oni wszyscy również mają być ojcami chrzestnymi.

- Moja figura nie zniosłaby tego – odzywa się Zaraz zaspanym głosem.

Odwracam się w jej stronę i uśmiecham się. Patrzę, jak schodzi powoli z pokładu samolotu, przecierając przy tym oczy. W tym samym czasie Diego wymija mnie i staje pomiędzy mną a nią.

- Jestem Diego – przedstawia się, kłaniając się lekko.

- Pamiętam cię. - Uśmiecha się do niego. – Wydałeś mi się zabawny, gdy tak potykałeś się w drodze do drzwi.

Znalazłem cię, kochanie ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz