Reyes:
Nagła zmiana w zachowaniu Zary zbiła mnie z tropu. Nie sądziłem, że nasze relacje są dla niej męczące, ponieważ nie dawała wcześniej jakiegokolwiek znaku, że jej one przeszkadzają. W sumie nie miała zbytnio kiedy mi o tym powiedzieć, biorąc pod uwagę, że sam jej unikałem. Tak, unikałem jej, przyznaję się do tego. Przez cały ten czas miałem w głowie, że nie podoba jej się położenie, w jakim się znalazła. Pamiętam jej słowa, które powiedziała pierwszego dnia, gdy tutaj ją przywiozłem sugerujące, że nie widzi dla nas nadziei. Długo nad tym rozważałem. Myślałem nawet, czy powinienem wreszcie się poddać i dać jej spokój. Zapewne powinienem tak zrobić, jednak jestem zbyt egoistycznym dupkiem, by tak uczynić. Dlatego wróciłem do punktu, w którym daję jej czas.
Może był to dobry krok, skoro wreszcie to Zara wyciągnęła do mnie rękę?
Nie mniej jednak dziewczyna bardzo mnie zaskoczyła. Przez te kilka kolejnych, przyjemnych dni nadal się dziwię, że ze mną rozmawia. Zwykle czeka na mnie z kolacją, gdy wracam, chyba że wracam zbyt późno – wtedy zostawia przy talerzu karteczkę z pozdrowieniami. Dzisiaj kolejny krok w naszej nowej znajomości: pierwszy raz jedziemy do Meksyku, by przejść się „ścieżką starych wspomnień".
Zastanawiam się, w jakim celu to powiedziała. Czy tak po prostu jej się wyrwało, czy może chciała zwrócić uwagę na naszą przeszłość? Miałem ochotę zapytać jej wprost, co sądzi o naszych wspólnych chwilach, ale bałem się jej reakcji. Także po prostu wzniosłem toast, a potem ulotniłem się.
- Już się zbierasz? – Diego staje w drzwiach garażu, trzymając kluczyki od mojego auta.
- Tak, dzisiaj muszę wyjść szybciej, niż zwykle – przytakuję.
- Ty nie musisz nigdy tak długo siedzieć – zauważa. – Po prostu tak chcesz. No, w ostatnim czasie chyba wreszcie to zrozumiałeś po paru ładnych latach.
- Daj mi kluczyki – proszę go, nie komentując jego słów.
- Czyli ta Wspaniała Kobieta nadal jeździ twoim wozem?
Zgrzytam zębami, zerkając na zegarek.
- Tak, jeździ. Obecnie czeka na mnie, aż wrócę. Mamy razem jechać do centrum.
- A jakieś nowe wątki w waszej znajomości? – kontynuuje przepytywanie, udając, że nie widzi mojego zniecierpliwienia. – Ostatnim razem mówiłeś o wspólnej kolacji i dłuższej rozmowie.
- A dzisiaj jedziemy razem do miasta.
Unosi brwi.
- I to tyle? Żadnego wybuchu namiętności? Żali sprzed pięciu lat?
- Brzmisz na rozczarowanego.
- No pewnie, że jestem! Człowieku, mieszkasz z nią tutaj od ponad trzech tygodni, a ty mi mówisz, że pomiędzy tobą a nią nic? Jesteś pewien, że nie przesadziłeś w opowiastce o waszym głębokim uczuciu? Powinno wreszcie do czegoś dojść! No wiesz, gorąca scena przy wspólnej kolacji albo nocny maraton seksu. Cholera, nawet wylane łzy i żale!
- Nawet do tego nie dojdzie, jeśli nie oddasz mi wreszcie tych kluczyków – zauważam.
- Jestem tobą rozczarowany, Distante – stwierdza, podając mi mały przedmiot. – Jeszcze trochę a ja będę musiał wkroczyć do akcji.
Piorunuję go wzrokiem z wnętrza samochodu.
- Ani mi się waż. Kocham cię jak brata, ale zazdrość to niszcząca wszystko suka.
- Przecież muszę popchnąć sprawę do przodu, inaczej nigdy nie doczekam się chrześniaka – śmieje się, zatrzaskując drzwi pojazdu. – Powodzenia, Distante.
CZYTASZ
Znalazłem cię, kochanie ✓
Teen FictionOn- mężczyzna z traumatyczną przeszłością, która nie chce go opuścić; Ona- kobieta z wyrokiem śmierci, zmuszona do ukrywania się. Zniszczyli siebie nawzajem lata temu. Czy zrobią to również dzisiaj? A może to okazja, by zmienić bieg historii i ochro...