Pierwszy raz na górze

2.2K 133 44
                                    

Tak jak planowaliśmy, wyruszyliśmy o świcie. Wróciliśmy jeszcze tylko do domu po najważniejsze rzeczy. Ja wzięłam swój ulubiony nóż i filiżankę od mamy. Była dla mnie naprawdę bardzo cenna bo to jedyna rzecz, która mi po niej została. Mama zmarła gdy miałam 10 lat i nie wiele po sobie zostawiła. Przez te wszystkie lata sami uczyliśmy się jak przeżyć w tym okrutnym świecie. Moją jedyną rodziną byli bracia i ojciec, którego ostatni raz widziałam gdy miałam 12 lat. Zostawił nas samych, niby na kilka dni, ale tak naprawdę do dzisiaj nie wrócił...

Szliśmy właśnie do schodów, które miały prowadzić na powierzchnię. Byłam naprawdę podekscytowana - pierwszy raz w życiu zobaczę słońce!
Czekałam przy schodach a Finn pokazywał nasze nowe obywatelstwa żandarmerii, aby mogli nas przepuścić. Trwało to dość długo, ale w końcu - doczekaliśmy się! Gdy byliśmy na schodach Finn złapał mnie za rękę i pociągnął ku górze - ku drodze do nieba. Biegliśmy tak kilka minut a mi z każdą chwilą serce biło coraz szybciej. Gdy wreszcie dobieglismy zaniemówiłam. To było piękne! Świat na górze był niesamowity! Tu na powierzchni było tak czysto! Były powozy, czyste rzeki, szczęśliwe dzieci. Nie było aż tylu złodzieji co w podziemiach i ciągłych bujek. Prawie jak w niebie .A to dopiero początek... Jak cudowny musi być świat poza murami? Zero ograniczeń! Tylko wolność.

-Widzę, że komuś się tu podoba!
- Finn... Dziękuję. To jest piękne - zupełne przeciwieństwo naszego dotychczasowego życia.
- No wypas!! - Usłyszałam za sobą krzyk Oliviera.
- Ale ekstra! - Zachwycał się Filip.
- Finn?
- Tak?
- Co to za miasto?
- Ach tak, zapomniałem Ci powiedzieć, [T/I]... Jesteśmy w dystrykcie Stohess. Na południu muru Sina.
- Jasne. Chodzi o ten "w samym środku"?
- Tak. Dobra, ekipa! Zbieramy się. W takim stanie nie przedstawię was Erwin'owi...
- Co masz na myśli?
- Musicie się przebrać, głuptasy!

Faktycznie. Byłam tak bardzo zachwycona tym wszystkim, że zapomniałam o czymś tak ważnym jak wygląd. Finn powiedział, żebyśmy poszli z nim do jego cywilnego mieszkania - podobno mieszkał tu kiedyś ze swoim współlokatorem zanim jeszcze wstąpili do wojska. Gdy byliśmy na miejscu, umyliśmy się, przebraliśmy i zjedliśmy jakieś kanapki. Muszę powiedzieć, że wyglądałam tak ładnie chyba pierwszy raz w życiu. Miałam na sobie białą koszulę z brązową kamizelką i czarne spodnie, plus oczywiście jakieś skórzane buty... Wszystko było w porządku, do czasu, gdy przypomniałam sobie o czymś ważnym...

- Chłopaki! Wziął ktoś sprzęt do 3DM?!
- Spokojnie, sis. Wszystko mamy...
- Na pewno?!
- Za bardzo się martwisz, [T/I]... Musisz mniej uwagi poświęcać dla braci i więcej dla rzeczy, które się dzieją wokół Ciebie. - Powiedział podnosząc mój sprzęt i pokazując mi, że wszystko w porządku.
- Hej, Finn? Kiedy wyruszamy do bazy zwiadowców. - Spytał Oscar.
- Zamówiłem nam powóz do zamku czyli bazy Zwiadowców.
- Będziemy mieszkać w zamku?! - spytaliśmy wszyscy na raz.
- Tak, ale nie liczcie na luksusy... to tylko zwykła baza wojskowa, a nie królewski dwór.
- Super...
- Oho! Chyba ktoś przyjechał! - Powiedział Jack, który przez cały czas obserwował co się dzieje za oknem.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Siedzieliśmy w powozie i jechaliśmy na południowy-wschód muru Rose, czyli do bazy Zwiadowców. Podczas naszej podróży, zaobserwowałam wiele niesamowitych zjawisk takich jak deszcz i zobaczyłam durzo pięknych krajobrazów np. Las, łąkę i jezioro. Świat na górze jest pięknym miejscem. Jechaliśmy już kilka godzin. Deszcz padał cały czas. Byliśmy naprawdę zmęczeni, na szczęście Finn mówił, że jesteśmy prawie na miejscu.

W końcu deszcz ustąpił a zaczynało się ściemniać. Nawet w powozie było czuć zapach deszczu. Bardzo mi się podobał. To nie był zapach wilgoci, stęchlizny i pleśni jak tam na dole. To był piękny zapach kojarzący się z latem i beztroską. Pamiętam, jak mama opowiadała mi o świecie na górze. Opowiadała o lecie i o swoim beztroskim życiu z rodzeństwem i babcią na wsi. Zawsze mówiła, że żałuje, że nie może mi tego dać. Kiedyś mieszkała w obrębie muru Rose, ale z powodu "pewnych problemów" została zmuszona do przejścia do podziemi. Niestety nigdy nie dowiedziałam się co to za "problemy"...

Gdy wreszcie dojechaliśmy, był wieczór. Chłopaki od razu wysiedli z powozu a Finn poszedł rozliczyć się z kierowcą. Ja wyszłam ostatnia. Gdy opuściłam powóz, moim oczom ukazało się kilka osób. Wszyscy byli ubrani w mundury korpusu Zwiadowczego. Większość patrzyła na nas dziwnie - jakby z odrazą i wyższością. Ale czego można było się spodziewać? Przecież jesteśmy z podziemia. Tylko jedna osoba patrzyła na nas "normalnie".

- Witaj Erwin. Już jesteśmy.
- Czekaliśmy na Was, Finn. Witajcie w domu.
- Poznaj moje rodzeństwo - oto Jack, Filip, Olivier i Oscar oraz moja jedyna siostra - [T/I].
- Miło mi. Jestem Erwin Smith, dowódca korpusu Zwiadowczego. Na pewno jesteście zmęczeni podróżą, więc dzisiaj macie już wolne. Zaraz dostaniecie swoje pokoje. Jednak jutro muszę ocenić wasze umiejętności i zobaczyć, czy nie podrzebujecie szkolenia.
- Zobaczysz Erwin, są świetni. -Powiedział Finn. Po sposobie w jaki do siebie mówili można było wywnioskować, że są przyjaciółmi, albo chociaż starymi, dobrymi znajomymi.
- Chodźcie teraz na zbiórkę. Za chwilę kolacja. Będziecie mieli okazję kogoś poznać.

Szliśmy w ciszy za Erwinem i resztą zwiadowców na zbiórkę. Dziś miał nas przedstawić innym kadetom i przydzielić nam pokoje. Chłopaki mieszkają razem. Ja niestety muszę mieszkać w pokoju z jakimiś współ-lokatorkami. Nigdy nie dzieliłam pokoju z obcymi ludźmi a teraz... Wszystko po koleji się zmienia. W ciągu jednego dnia moje życie obruciło się o 180 stopni. Rano w podziemiach, wieczorem już w wojsku.

Na apelu Erwin mówił o jakiś sprawach nie związanych z nami i o tym, że następna wyprawa odbedzie sie za trzy tygodnie. Prawdopodobnie pojedziemy, jeśli dobrze wypadniemy na ćwiczeniach. Ja ciągle trzymałam się Finn'a. Staliśmy chyba najbliżej sceny. Dziwnie się czułam. Przez brak mundurów wszyscy się na nas gapili. W pewnym momencie Erwin zaczął mówić o nas.

- Dziś wieczorem dołączyła do nas piątka nowych kadetów. - Mówił cały czas nie spuszczając z nas wzroku
- Ich imiona to: Jack [T/N], Filip [T/N], Olivier [T/N], Oscar [T/N] oraz [T/I]  [T/N].

Po sali rozległy się szepty. Większość osób była bardzo zdziwiona. Niektórzy patrzyli na nas z lekkim niedowierzaniem, inni byli z niewiadomego powodu zadowoleni. Sama nie wiedziałam o co chodzi. Czyżbyśmy mieli złą sławę już na starcie? Postanowiłam się nie przejmować i po zakończonym apelu poszłam z Finnem na kolację. Usiedlismy razem przy stole i zjedliśmy. Nie znałam tu nikogo i szczerze wolałam się nie przywiązywać tu do nikogo. W tym korpusie ludzie szybko giną. Prawdopodobnie za rok cztery piąte obecnych tu osób już zginie.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Po kolacji czekałam w wyznaczonym przez Erwina miejscu na kogoś, kto miał dać mi mundur i pokazać nowy pokój. Nie musiałam czekać długo, bo po zaledwie chwili na miejsce przyszedł pewien czarnowłosy mężczyzna - był dość niski, ale i tak wciąż wyższy ode mnie. Miał kobaltowe oczy i niezadowolony wyraz twarzy.

- [T/I] [T/N], tak? Prosze za mną...

Szliśmy jakieś 5 minut w ciszy. W końcu zatrzymaliśmy się przez pewnymi drzwiami.

- Oto twój nowy pokój. W środku na twoim łóżku leży już mundur i nowy sprzęt do 3DM.
- Dzięki... A co z tym starym?
- Nie mam pojęcia. Pewnie dowiesz się jutro na sprawdzianie twoich umiejętności. Zbiórka o 6:00 na dziedzińcu. Nie spóźnij się!

Powiedziawszy to odszedł. Nawet nie zdążyłam mu odpowiedzieć... Weszłam do mojego nowego pokoju. Był bardzo ładny. Cztery łóżka piętrowe, jakieś niewielkie szafy i komoda przy każdym łóżku. Ja dostałam miejsce na dole. Przy moim łóżku na komodzie leżała jakaś karteczka. Liścik od współlokatorek. Czyli moja szafa to ta pierwsza od lewej. Podeszłam do niej i wzięłam z niej jakąś białą, luźną bluzkę. Było dość wcześnie - dopiero 9:00 - ale mimo to postanowiłam się położyć. Schowałam mundur i położyłam się na łóżku.

Co za szalony dzień...

Pomyślałam i poszłam spać...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Mam nadzieję, że rozdział się podobał. Bardzo się staram ale rakowo to wychodzi ;P
Przy okazji dziękuję, że ktoś w ogóle to czyta :D

Für dich bis zum ende |Levi X Reader| PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz