Zabrałam ze sobą gotowe, dopiero co zrobione jedzenie i skierowałam się do wyjścia.
- Do zobaczenia w czwartek! - pomachała mi na pożegnanie Ana, kierowniczka.
- Cześć, cześć - podniosłam rękę w geście pożegnania.
Wrzuciłam rzeczy do samochodu i odjechałam w stronę zakładu w którym pracuje tata i Nicolas, ponieważ mama prosiła żebym zawiozła im kolacje jak będę po pracy i zrobiła im mała niespodzianke co sugerowało że pewnie jest tam również Robert ale nic nie mogłam na to poradzić.
Do zakładu jechało się przez las, ta droga zawsze mnie relaksowała. Lubiłam przebywać w lesie. Może jest to spowodowane tym że właśnie w domku w samym środku lasu straciłam dziewictwo z przystojnym nieznajomym, obstawiam że przystojnym. Zdarzyło się to po balu który został zorganizowany przez córkę burmistrza, byliśmy w maskach więc nie wiedziałam tak naprawdę z kim idę do łóżka, a w domku było ciemno, właściwie czarno. Niezbyt mnie to wtedy obchodziło. Parę dni przed dowiedziałam się że moja rodzina Walker od czasu mojego urodzenia obiecała mnie synowi Hawkins, Robertowi Hawkins. Wtedy postanowiłam że pierwszy koleś który postawi mi drinka będzie tym pierwszym, no i stało się.
Przez mgłę pamiętam ten dzień, kiedy staram sobie coś więcej przypomnieć niż to jaki był w tym zajebisty, jak mnie pięścił, jaki był zaborczy ale delikatny. Przez mgłę widzę jego oczy, brązowe tak.. Albo zielone? Już nie pamiętam, to mnie smuci.
Nagle czuje na sobie wygłodniały wzrok i uświadamiam sobie że zatrzymałam się pikapem na środku drogi. Tak się rozmarzyłam że nie zauważyłam że zatrzymałam samochód.
Rozglądam się i ruszam na przód do celu podróży lecz niepewność mi towarzyszy ponieważ wciąż czuje na sobie czyjś wzrok..
Dojeżdżam do bramy i wysiadam z samochodu.
- Halo? Jest tu kto? - podchodzę do budki w której powinien siedzieć przynajmniej jeden ochroniarz. - Halo. - powtarzam, ale odpowiada mi cisza.
Łapie za bramę i lekko szturcham.
- Otwarta, Hmm.. Nie powinnam.. - mówiąc to wchodzę na posesję zakładu.
Przechodzę spory kawałek, a dopiero parę minut później za drzewami widać jakiś budynek.
Nagle słyszę jak coś przebiega za mną. Odwracam się gwałtownie i obserwuje ciemny las i drogę. Nic nie widać, nic nie słychać.
Jednak coś tu jest, coś mnie obserwuje, śledzi.
Idę do budynków, prawie biegnę. Nie. Jednak biegnę. Staram się nie odwracać ale to silniejsze ode mnie. Raz się odwracam, nikogo nie ma. Drugi raz, nikogo nie ma ale dalej biegnę. Trzeci raz, nic nie widać ale słyszę warczenie i zanim patrzę się przed siebie czuje kłujący ból który przeszywa moje ciało, a zaczyna się od prawej nogi.
Czuje że leżę na ziemi, z trudem otwieram oczy i staram się zorientować co się stało. Do oczu napływają mi łzy. To coś posturą przypominało wilka, tylko było większe, o wiele większe od tych wspaniałych drapieżników które podziwiałam. Był koloru ciemnego brązu. Ten wilk mnie odrzucał, a jego brązowe oczy przerażały.
Chciałam uciekać ale nie miałam jak. Moja noga straszne bolała i krwawiła. Stał na przeciwko mnie i warczał, a ja bałam się. Chciałam żeby to był to zły koszmar. Nagle zeszło się ich wiecej. Zorientowałam się że chyba już po mnie. Szarawy wilk rzucił się na ciemno brązowego i zaczęli się podgryzać i warczeć, a wilk który przyszedł z tym szarym usiadł koło mnie i mi się przypatrywał. Zdążyłam tylko zobaczyć jego sierść koloru rudego, a może to też był brąz? Powoli zaczynałam tracić kontakt ze światem. Przeszywający mnie ból doprowadził mnie do tego że zawyłam głośno resztkami sił.
- Rachel! Rash!
- W końcu nadszedł czas
CZYTASZ
Sad Song [PL] Wilcza Pieśń
Hombres LoboJako dziecko obiecana przyjacielowi brata tylko po to żeby połączyć rody, jako prawie dorosła kobieta zakochana do szaleństwa w nieprzewidywalnym drapieżniku.. Rachel Walker - czy wysłuchasz jej smutnej piosenki? (Uwaga: Romans)