Rozdział 7

323 14 2
                                    

26 Lipiec 2018 rok. Kalifornia. Dom Judy.

Siemano!

Nie wiem od czego zacząć! Jestem tak podekscytowany. Judy jest jest w szóstym miesiącu ciąży. Moje ukochane dzieciaki przyjadą na świat za trzy miesiące! Po prostu ich kocham. Całym moim serduszkiem!
Byłem z nią na USG. Poczekałem ma nią przed salą. Czekałem aż wyjdzie. W rękach trzymałem małe piękne pudełeczko z pierścionkiem. Miałem także jej ulubioną czekoladę. Gdy wyszła, podszedłem do niej. Uklęknąłem na jedno kolano. Powiedziałem:

- Wiem, że to nie odpowiedni moment dla ciebie. Dla mnie jest jednak odpowiedni Judy. Za niedługo nasze kochane dzieci przyjdą na świat. Więc teraz ciebie o to zapytam. Czy wyjdziesz za mnie?

Judy za nie mówiła.

- Jasne, że tak! - powiedziała ze łazami w oczkach. Były to łzy szczęścia.

Założyłem jej pierścionek i pocałowałem ją delikatnie w usta. Podarowałem jej czekoladę. Razem wróciliśmy do Stark Tower. Z tego całego dnia byłem mega zadowolony. Za nie długo będę miał dwójkę kochanych bliźniaków. Eddiego i Davida. W końcu jestem szczęśliwy.

Jak wam dzisiaj mija wieczór?

Bo mi dobrze. Leżę teraz obok ukochanej, która teraz aktualnie śpi. Jak zawsze się we mnie wtuliła. A od jej brzuszka czuć jak nasze dzieci kopią.

Nie wiem jak ona to wytrzymuje...jestem pełen podziwu. Kocham ją...nie no znaczy Kocham ich. Moją małą kochaną rodzinkę. Mam nadzieję, że będą przy mnie szczęśliwi.

Życze wam miłego wieczoru drodzy przyjaciele!

~~~Pietro Maximoff~~~

Further Life... ~~Pietro Maximoff~~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz