Byłam kompletnie rozkojarzona. Przecież ta trójka... to musieli być oni, ale czy nie byli dorosłymi?
-Kim do cholery jesteście?! Skąd przychodzicie? Jaki jest wasz cel?! -mierzyłam czubkiem miecza do każdego z nich, na co przerażeni chłopcy kulili się przy sobie.
-Mam ci przypomnieć, jeszcze raz?!
-Herobrine, ale... ona chyba naprawdę nie wie. -chłopak w białej bluzie ścisnął ramię drugiego, występując przed niego.-Spadliśmy z góry. Nigdy nie słyszałaś o legendach? O... o nas?
-Słyszałam, ale... w opowieściach, których słuchałam, byliście potężnymi stworami. Okropnymi błędami systemu. -mówiłam, gdy Entity wykazywał trochę większy spokój niż jego przyjaciel.-No i kiedy my właśnie nimi jesteśmy!!
-Tak, tylko trochę was zmniejszyło jakby. -mruknęłam na unoszącego się Herobrine'a. Tylko Null pozostawał bez słowa, kompletnie przerażony. Chłopcy spoglądali po sobie, nie wiedząc, co robić. Przyklęknęłam przy nich i dałam po parę marchewek każdemu.-Musicie coś zjeść, zanim opadniecie z sił. -westchnęłam, po czym zwróciłam twarz w kierunku wioski, którą za sobą zostawiłam. Dobra. Wiem, kto będzie wiedział, co robić.
***
-Mali... nieporadni... bez mocy? Tak ich znalazłaś?
-Dokładnie tak. Ten to się rzucał jeszcze na mnie. -wskazałam na białookiego, który fuknął tylko w odpowiedzi. Znajomy mi wieśniak kartkował wielką, starą księgę, po czym drgnął.-Słuchaj tego. „(...)Aż pewnego razu Rzekł w ich kierunku, 'gdy nie zaprzestaniecie swych czynów, ukarzę was mocno i dotkliwie'. Trzy diabły zaśmiały się i ruszyły na dalsze harce. Wtedy jednak, On wziął ich w swoje objęcia i trzasnął o ziemię, odbierając ich siłę i moce. Odtąd byli zdani na siebie ze słabnącym zdrowiem i rosnącym głodem. W środku deszczu i uderzających piorunów. A oto z nieba zstąpił głos 'Dopóki nie nauczą się prostego życia, by doceniać wielkie moce które posiadali, do Góry nie wstąpią. Wrócą jedynie jeśli dotrą na sam kraniec tego świata, który jest nieskończony.'"- przeczytał głośno, by wszyscy zgromadzeni w bibliotece zrozumieli. Herobrine drgnął w miejscu w którym siedział.
-Musimy iść na kraniec świata! Wtedy wrócimy! -wykrzyknął entuzjastycznie. Zerknęłam to na wieśniaka, to na chłopaka.
-W sumie, można by ich tak przetrzymać tutaj... zabić... torturować. Są bezbronni. -wzruszył ramionami, a ja zmartwiłam się. W zasadzie, nasłuchałam się o nich dużo złego, a chęć odbicia na nich tego wszystkiego byłaby rozsądna. Jednak... tylko Herobrine wykazywał tą wielką wściekłość. Entity i Null siedzieli jak trusie. Byli bardzo przestraszeni całą sytuacją, w sumie nie było się czemu dziwić. Według tej księgi, zostali pozbawieni wszystkich mocy i umiejętności które posiadali wcześniej. W takiej chwili, chyba każdy czułby się jak opuszczone, bezbronne dziecko.
-Odprowadzę ich głębiej w las lub w góry, i tam ich zostawię. Wtedy będę kontynuować swoją podróż. -oznajmiłam chłodno i podeszłam do chłopców. Zawiązałam ich oczy materiałem i ręce sznurem. Wyprowadziłam ich z biblioteki i zaczęłam ich w kierunku gór. Tam, gdzie wcześniej.
W tym samym momencie, gdy oddaliłam się na bezpieczną odległość od wioski, usłyszałam szloch za sobą. Zatrzymałam się i obejrzałam; to był 303. Stanął jak wyryty i wył z przerażenia. Życie było dla niego... cenne.
-B-Błagam, nie-nie zabijaj na-as... -jęczał słabiutko, próbując nabrać tlenu.
-Przestań się mazać, idioto! Co to ma za znaczenie.
-Może dla ciebie nie ma, dla mnie ma! -gdy Herobrine mu zawtórował, zaczęli się kłócić. Spokojnie westchnęłam i ściągnęłam wstążki z oczu ich wszystkich.-Przyprowadziłam was tutaj, nie po to, żeby was zostawić.
-Zabijesz nas szybciej?
-Nie. Chcę was odprowadzić. Do tej granicy. Mam mapę. I mam wskazówki. Oraz przyjaciela, takiego jednego który nam pomoże. Musiałam was trochę odprowadzić, udawać, że chcę się was pozbyć. Teraz, chodźmy już. Powoli robi się ciemno, a po ciemku nie będziemy chodzić. -oznajmiłam. Rozwiązałam ich ręce i gdy tylko skończyłam, Herobrine rzucił się do ucieczki. Odbiegł ode mnie na dobre parę metrów i dopiero wtedy zauważył, że jego przyjaciele zostali u mojego boku.-Serio?! Chłopaki, no weźcie! Przecież możemy iść tam sami. Wiemy gdzie, wiemy po co, dalej! -zachęcił ich, jednak ci ani drgnęli.
-Herobrine, ona ma mapę i... ma też jedzenie. I ma miecz, do obrony, i może rozpalić ogień. Przecież my nie mamy niczego. Mocy nie mamy, a jak zgaduję, moby mają gdzieś to, kim jesteśmy. Zaatakują nas i co będzie? -303 zwrócił się do niego i chłopak wrócił do mnie, od niechcenia.
-Zatem ruszamy. -skinęłam głową i zaczęłam iść, a chłopcy podążyli za mną wężykiem.
Po drodze nie rozmawialiśmy zbyt dużo, chyba wszyscy byliśmy zmieszani tą sytuacją. Ku mojemu szczęściu, zauważyłam że powoli robi się ciemno.
-Dobra, tutaj zostaniemy na noc. -powiedziałam, rzucając plecak pod wzniesieniem. Zawsze lepiej usiąść pod jakąś ścianą, gdy jest noc a my nie mamy czym się zabudować. Chłopcy byli zmęczeni, więc opadli na ziemię, podczas gdy ja szybko zebrałam trochę drewna na ognisko i ogrodziłam nas dookoła palami, tak w razie czego. W końcu usiadłam, i akurat wtedy na niebo wylazł księżyc i gwiazdy.
-Macie, okryjcie się, żeby nie było wam zimno. -rozdałam dzieciakom krowie futro, które zostało mi z ostatniego polowania. Trzy skrawki idealnie ich okrywały. Null i Herobrine wpatrywali się sennie w ogień, natomiast Entity bacznie mnie obserwował.
-Dlaczego właściwie chcesz nam pomóc? -spytał cicho, układając się bliżej mnie. Zerknęłam na niego, unosząc brwi.
-Szczerze... bardzo długo działałam według wyznaczonych zasad. I chcę zobaczyć, czy jeśli podążę własną ścieżką... czy będzie inaczej. Poza tym, wiesz... mój przyjaciel, powiedział mi kiedyś coś bardzo ważnego. -mówiłam, uśmiechając się do niego. 303 kiwnął głową i skulił się przy mnie, opierając się o moje kolano; chciał słuchać dalej.
-Co takiego powiedział?
-Powiedział... „Tylko serce
podpowiada właściwą wędrówkę,
właściwy kierunek,
właściwy cel.
Słońce rozjaśnia umysł,
jednak serce rozgrzeje tylko Księżyca biel."
-No ale... co to znaczy?
-To znaczy, że jestem wyjątkowa. Bo jestem ze strefy księżycowej, wiesz?
-Ty?? Ze strefy księżycowej?!
-Tak! Naprawdę. Chodzi tu o to, że może... jeśli będę kierować się tym co mam tu, a nie tu i góry, to będzie lepiej? -pokazałam na swoje serce i na głowę, odpowiadając na pytania Entity. Chłopiec kiwał głową ze zrozumieniem, powoli opuszczając powieki; był zmęczony. Uśmiechnęłam się do niego i położyłam dłoń na kapturze.-Musisz iść spać. Jutro idziemy dalej. -szepnęłam, czując jak z drugiej strony, Null również wtula się w moją dłoń. Tylko Herobrine pozostawał z boku, naburmuszony.
-Zachowujesz się, jakby to była moja wina. To, że tu teraz jesteście.
-A nie jest? Jesteśmy bogami! I często odpowiadamy za złe czyny poddanych.
-Oj, Herobrine... winisz wszystkich dookoła, tylko nie siebie. A to nie my, ludzie, szaleliśmy z naszymi mocami i nie sialiśmy postrachu. Pomyśl o tym, i ich spać. -uśmiechnęłam się do niego i oparłam głowę o plecak, spoglądając w gwiazdy. Ognisko powoli dogasało, i po jakimś czasie, poczułam że również białooki indywidualista postanowił się przytulić.
Odetchnęłam głęboko z ulgą. Kompletnie nie wiedziałam, co tak naprawdę się dzieje, i czy postępuję tak jak powinnam, ale... skoro już podejmuję własne wybory, to nie będę się nad nimi aż tak zastanawiać. Myślałam tylko, czy Biendowi chodziło o to, o czym... sądziłam, że mu chodzi?
![](https://img.wattpad.com/cover/129906329-288-k625683.jpg)
CZYTASZ
The Legends from her Past {MC}
ФанфикNowe życie w nowym świecie, przynosi nowe niespodzianki. Raz na jakiś czas zdarza się, że legendy z twojego dzieciństwa, ożywają i stają się rzeczywistością. To rzadkie i z reguły niespotykane, bo to tylko legendy. W wioskach, opowiadano dziecio...