Rozdział 9 „Granica."

177 19 9
                                    

-Dlaczego wciąż nic się nie dzieje?! Miało się zadziać, prawda?!
-Tak, miało! A-ale to nie jest zależnie ode mnie! Przecież ostrzegałam, nie ma pewności, że mikstura będzie działać!

Przez głosy dwójki, kłócącej się na zewnątrz, kręciło mi się w głowie. Musiałam leżeć, bo w przeciwnym razie, mogłabym boleśnie upaść. Świat wirował.
A w moim ciele, najprawdopodobniej nic się nie zadziało.
„Jeszcze nigdy nie słyszałam krzyku Bienda..." pomyślałam, i zaczęłam myśleć jeszcze więcej, by odwrócić uwagę od nieprzyjemnych efektów eliksiru.
W końcu... imię Bienda wcale nie wyglądało w ten sposób. To tylko ja mu takie dałam. A co jeśli miał inne? Może to była dla niego obraza? Nie chciałam go obrazić...
Nagle poczułam na swojej dłoni, inną. Mniejszą.

Przekręciłam głowę i zobaczyłam Nulla. Najcichszy i najspokojniejszy z całej trójki. Wpatrywał się we mnie swoimi wielkimi oczkami. Miałam wrażenie... że on wie.

-Coś się z tobą dzieje, prawda Code? -szepnął, na co ja obróciłam się na bok, by być frontem do niego.

-No... nie będę cię okłamywać. Dzieje i... to może być coś baardzo ciężkiego do pokonania. I coś bardzo decydującego, dla mojego życia. Skąd wiesz, Null?
-Dookoła ciebie, latają te śmieszne, fioletowe elementy...

Zamarłam, kiedy powiedział te słowa.
Eliksir nie zadziałał, a jedynie wzmożył postępowanie.

Wróciliśmy do normalnego świata bardzo szybko, gdy przestałam czuć osłabienie. Ifra nie mogła zrobić nic więcej. Nikt nie mógł zrobić nic więcej. 

-Nie czujesz się zbyt słaba, żeby iść?
-Nie.. jest dobrze. -po zabraniu rzeczy, które zostawiliśmy w lepiance przy portalu, postanowiłam wziąć się w garść i dopóki jestem jeszcze człowiekiem, dokończyć moją misję. Chłopcy sami się nie odprowadzą.

-Biend, jak masz na imię? -spytałam, gdy ponownie szliśmy. Znaleźliśmy się w lesie, gdzie panował przyjemny chłód. A może to po prostu temperatura mojego ciała powoli spadała.
Enderman przekrzywił głowę.

-Tak jak mnie nazwałaś. Mogę być Biend. -zaśmiał się. Nie dałam mu jednak wygrać tak szybko.

-Skoro jesteś endermanem... musiałeś wcześniej być człowiekiem. -dociekałam. Jednak mój przyjaciel był niezłomny.

-Kiedyś ci to powiem. -mruknął, zamykając się na dobre.
„Dziwne." Pomyślałam. „Gdy będę Endermanem, nie będę miała oporów przed ujawnianiem swojego imienia."

Wieczorami, siedzieliśmy przy ogniu i, od kiedy Null rozpracował, co mi dolegało, i gdy powiedział o tym chłopakom, ich pytania się nie miały końca.

-Kiedy będziesz już endermanem, będziesz moim ulubionym endermanem! -powiedział jednej nocy Herobrine. Zerknęłam na niego z uśmiechem. Miło, że mnie doceniał. Wtedy jednak, Entity dołączył do rozmowy.

-Ale skoro będziesz endermanem, a Endermany są takie same... jak cię rozpoznamy?! -pisnął przestraszony. Poklepałam go po głowie, mając nadzieję, że ochłonie.

-Oj, dacie sobie radę. Może po głosie? A może będę wyglądać inaczej?
-Ja wiem jak! Zawiąż sobie tą niebieską kokardkę na nadgarstku! -wykrzyknął Herobrine, i sięgnął za moją głowę, ciągnąc za nią. Rozwiązał kokardkę i tym samym... pociągnął nieco za mocno.

-O-O nie... Code, przepraszam! -wstał gwałtownie, patrząc, co zrobił. Przy pociągnięciu za kokardkę, wyrwał mi całą kitkę. To jednak dziwne, ponieważ niczego nie poczułam.

-Biend-
-To... normalne. -zwróciłam się do Endermana, jednak ten pozostał przy swojej standardowej odpowiedzi na moje pytania. Przy tym zawahał się. To musiał być beznadziejny widok.

The Legends from her Past {MC}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz