4

1.5K 69 12
                                    

Następnego dnia Lyvrene,wchodząc do sali głównego dowództwa,gdzie miało się odbyć zebranie,zwróciła na siebie uwagę każdego,przebywającego w tym pomieszczeniu człowieka,jak i innego stworzenia. Wszyscy patrzyli się w jej wchodzącą sylwetkę do środka,bo pomimo tego,że była już na Yavinie prawie cały dzień i pomimo tego,że zdołała się już zapoznać z niektórymi osobami,to i tak budziła niepokój i respekt w stosunku do innych.  Dziewczyna usiadła na jednym ze schodków,spoglądając na wchodzącego na środek admirała Ackbara. Ten,głośno chrząknął ,spoglądając z lekkim wyrzutem na tych co cały czas byli pochłonięci rozmową. Jednak już po krótkim momencie  zapanowała cisza,a po chwili powiedział:

- Po długich negocjacjach z innymi doradcami,ustaliliśmy oficjalny plan bitwy. Przed przylotem imperium,rano pojawią się nasi sprzymierzeńcy z Naboo i Gunganie,a następnie wszyscy solidnie ukryjemy się w bunkrach. Chciałbym,żeby podczas ukrywania wszyscy starali się być cicho i nie robić jakiś gwałtownych ruchów,ponieważ to może później wzbudzić podejrzenia u pezybyłego wroga.Potem zastosujemy strategię niespodzianki,czyli rozpoczniemy atak znienacka. Wybiegniemy z buknrów w najbardziej odpowiednim momencie,tak by zaskoczenie było jeszcze większe. Gunganie są świetnymi pływakami co pozwoli nam szybko pozbyć się elektrycznych robotów,które nasi sprzymierzeńcy będą masowo wciągać do wody. Wszyscy rycerze Jedi i inni,awaryjni atakujący pozostają w bazie do momentu ostatecznego ataku. Jakieś pytania lub dodatkowe sugestie?

- Ten plan jest bez sensu!- krzyknęła Lyvrene,wstając gwałtownie ze swojego miejsca.

- Pani Avily,czy zechciała by pani jeszcze coś dodać?- zadrwił Ackbar,próbując zignorować jej słowa.

- Tak. Mam propozycję własnego planu,który według mnie jest znacznie bardziej skuteczny. Strategia niespodzianki jest już stara i każdemu dobrze znana. Imperium będzie wiedziało,że gdzieś się kryjemy co doprowadzi do tego,że odnajdą bunkry i poprzez taki atak będziemy musieli się automatycznie poddać. Po za tym nie chciałabym tutaj niczego sugerować,ale nie możemy być pewni czy nikt nie zdecyduje się ujawnić naszej kryjówki i na przykład wyjdzie i zdradzi miejsce gdzie wszyscy się ukrywają. Moja propozycja jest taka. Yavin 4 to planeta pełna niezwykłej rośliności i żywych organizmów,dlatego nie warto jest walczyć w tym miejscu,jedyne co możemy zrobić to zniszczyć to miejsce,a to nie jest najlepszy pomysł. Uważam,że najbardziej przemyślanym wyjściem jest opuścić bazę rebelii i przemieścić się na Jakku. W tamtych rejonach teren jest najczęściej ubity,a wszędzie jest pusto,więc nie będzie zagrożenia,że cokolwiek ważnego zostanie zniszczone. Może i Gunganowie będą mieli odrobinę utrudnione zadanie,ale przecież tak naprawdę oni żyją na powierzchni,a woda ich jedynie otacza. Jestem pewna,że poradzą sobie,nawet w utrudnionych dla nich warunkach. Imperium będzie przekonane,że stacjonujemy na Yavinie,dlatego tam zaatakują,a nas już tam nie będzie. Uruchomimy zdalnie sterowane działa,która ostrzelają armię imperialną przez co,gdy ta do nas przybędzie,będzie już bardziej zdziesiątkowana. Kiedy imperialni zrozumieją,że nas tu nie ma,zaczną nas szukać przez co zyskamy odrobinę czasu na przygotowania. Obstawiam,że zlokalizują nas po jedynym dniu,jak nie więcej,więc przybędą bardziej osłabieni,ze zmniejszoną liczbą zapasów i większą determinacją,za to rebelia będzie w pełni sprawna i lepiej przygotowana do walki. - zakończyła Lyverne.

- Jak ty chcesz włączyć te zdalnie sterowane działa,skoro wszyscy będą na Jakku?- zapytała podejrzliwie Leia.

Nagle wszystkie urządzenia i cała elektryczność padła,a po chwili z powrotem się włączyła,a wokół rozległy się pomruki,spoglądając na dziewczynę,która otworzyła wcześniej lekko zmrużone oczy, po chwili pospiesznym ruchem przetarła rękawem twarz i dodała:

- Jakieś jeszcze pytania?- zapytała Lyvrene.

Nikt nie podniósł ręki. Wszyscy wpatrywali się w jej postać z zaiteresowaniem i zaskoczeniem. Niektórzy zaczęli szeptać między sobą,wskazując na sylwetkę dziewczyny,która z dumą rozglądała się po tłumie. Admirał Ackabar widząc wahanie u innych rebelianckich kompanów,pokręcił z niezadowoleniem głową.

- Kto uważa,że plan admirała Ackabara jest lepszy?- zapytał z zaciekawieniem Luke.

Jedna ręka uniosła się w górę.

- Kto uważa,że plan Lyvrene jest lepszy?

Cała sala uniosła ręce w górę. Dziewczyna uśmiechnęła się z zadowoleniem,spoglądając na generała,który również unosił rękę w górę.

- Dziękuję za poparcie,chociaż szanuję wkład pracy dowódcy. Admirale Ackbarze,przedyskutuj moją propozycję z sojusznikami. Jestem przekonana,że będą bardziej z niego zadowoleni- powiedziała Lyvrene,po czym opuściła salę głównego dowództwa,pozostawiając za sobą setkę zaskoczonych kompanów.

Wieczorem zaczął padać deszcz. Luke widział przez okno sali treningowej jak po nim spływają tysiące małych i drobnych kropelek. W całej rebelii na razie panował spokój. Cisza roznosiła się po całym schronieniu,a wszyscy pogrążali się na medytacji lub treningom. Ta cisza miała być ciszą przed burzą.Pora deszczowa była uważana na Yavinie za porę odpoczynku,dlatego wszyscy zdecydowali chociaż na ten moment zaprzestać prac przygotowawczych i dać sobie chwilę wytchnienia.
Luke lubił patrzeć przez okno i obserwować przyrodę,która lekko się chwiała pod wpływem spadających kropel.  Krajobraz wydawał się bardziej ponury,ale też bardziej klimatyczny.
Nagle,patrząc cały czas w to samo miejsce zauważył,że coś zaczyna się poruszać. Zobaczył,że z kamienia,znajdującego się nieopodal jeziora. Sylwetka zdjęła kaptur,który wcześniej miała nasunięty na głowę,a po chwili Luke zauważył,że spod kaptrura ukazują się kasztanowe,mokre włosy.
"Co Lyvrene robi w taką ulewę na dworze?"- zastanawiał się z zaciekawienem Jedi.
Ciekawość brała w nim górę i po chwili wyszedł z sali treningowej i skierował się w strone wyjścia na dwór. Inni,widząc jego pośpiech patrzyli na niego z zaciekawieniem i zdziwieniem,ale Luke ignorował ich spojrzenia i po krótkim czasie był już na dworze. Czuł krople,spadające na jego pelerynę. Rozejrzał się wokół,ale nie widział nigdzie dziewczyny. Jej statek też wydawał się być pusty. Jedi rozejrzał się ponownie,próbując znaleźć ją w innym,prawdopodobnym miejscu,jednak okolica również była bez żadnych oznak życia. Luke czując,że jest coraz bardziej przemoknięty zdecydował się wrócić do swojej kajuty.
______________________________________________________________________________
Hejka!
Przepraszam za to,że przez ten tydzień nic nie publikowałam,ale niestety trochę miałam rzeczy do zrobienia...
Postaram się częściej publikować!

SojusznikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz