"Kim jesteś ?!"

682 29 8
                                    

( Yavin 4, godzina 21:22 )

Ezra:

  Patrzyłem na swoją mił... przyjaciółkę. Zemdlała pod wpływem bólu. Była blada i cała się trzęsła. Patrzyłem na nią z troską i przerażeniem. Nie powinno to zrobić na mnie wielkiego wrażenia. W ogóle nie powinno. Nie było to znowu takie proste. Niby mogłem zostawić ją na pożarcie Poczwarze. Niby mogłem patrzeć, jak dziewczyna kiedyś kpiąca z moich uczuć i która złamała mi serce ginie na moich oczach. Jak dokonuje się słodka zemsta. Niby mogłem... ale nie mogłem. Wciąż darze ją mocnym, gorącym uczuciem. Pomimo tego wszystkiego, nadal ją kocham. Nadal kocham. Musiałem walczyć o jej życie. Może to pod wpływem bólu lub sporej utraty krwi ale...powiedziała, że za mną tęskniła. Nie wiem, co w tedy miałem myśleć. Starałem się nie okazywać zbędnych w tym momencie emocji, ale w głębi duszy byłem tak szczęśliwy. Niestety straciła przytomność. Delikatnie wziąłem ją na ręce. Zaniosłem ją na mój statek, który osadziłem na szczycie wzgórza tak, aby nie dosięgły go Poczwary, Pokraczaki, Pomyleńce... a zwłaszcza Siekacze. Dobiegłem tam najszybciej jak mogłem. Szybko opuściłem platformę i obserwowałem, czy się nie zbliżają. Gdy teren był na 100% bezpieczny wszedłem na pokład. Zaniosłem Sabine do swojej kajuty. W sumie dlatego, że była ona jedyną kajutą w tym statku. Nie była duża, ale mi wystarczała. Położyłem ją delikatnie na łóżku, by nie uszkodzić jej ramienia bardziej, i przykryłem bawełnianym, granatowym kocem. Następnie usiadłem koło niej i tylko się jej przyglądałem. Dopiero teraz zauważyłem zmiany w jej wyglądzie. Zmieniła włosy. Znowu zaczęła je malować. Wole jej naturalny kolor, ale muszę przyznać, że ten nowy, fioletowy kolor nie jest taki zły. Jej biały kolor włosów, który miała wcześniej był bardzo jasny, rażący oczy... ten zaś jest ciemny, ale dobrze zauważalny przyciągający, a nawet bym powiedział... pociągający, kuszący. Ciemny fiolet to zdecydowanie jej kolor. Spod koca wyłaniał się kawałek jej zbroi. Też zmieniła kolor. Szary z czerwonymi, a bardziej bordowymi wykończeniami... to mi się podoba. Może, jak wyzdrowieje, to pomoże pomalować mi mój statek na taki sam. O ile wyzdrowieje. Jej rana jest dość głęboka. Ta pier*olona Poczwara mocno się w nią wgryzła. Mam nadzieje, że nie doszło do zakażenia. Spojrzałem jeszcze raz na Sabine, gdy zaczęła jęczeć. Widocznie odczuwa ból nawet przez sen. Biedaczka. Szkoda mi jej. Nie wiedziała, w co się pakuje, ratując tego faceta. Musiał być dla niej naprawdę ważny. 

  Nagle z rzeki moich myśli wybudziło mnie łkanie Sabine. Bardzo cierpiała. Nie mogłem tego słuchać.

- Ciiiii - powiedziałem ocierając jej łzy - już dobrze, nie płacz... nie płacz Sabine... jestem tu... zaopiekuje się tobą... już nic cię nie skrzywdzi.

  Cud, Sabine przestałą łkać, no, przynajmniej nie płakała tak głośno. Mam nadzieje, że wkrótce się obudzi i będziemy mogli ze sobą normalnie porozmawiać. Wstałem z łóżka i wyszedłem z kajuty. Skierowałem się korytarzem do łazienki po prawej stronie. Musiałem sprawdzić, czy Poczwara nie zadała mi większych obrażeń. Mam nadzieje, że nie, ale jeśli tak, to muszę szybko je zszyć lub zabandażować. Inaczej mogłoby się to skończyć infekcją, a następnie amputacją kończyny lub co gorsza śmiercią. Wszedłem do szarego, pozbawionego kolorów pomieszczenia, które nazywałem łazienkom. Ten opis wcale nie jest przesadzony. Jedyne, co się w nim wyróżniało, to apteczka z różnorakimi tabletkami i środkami, które oczywiście miały różne kolory. Podszedłem do umywalki. Oparłem się o metalowy zlew i spojrzałem w niedawno wstawione lustro. Nie miałem go przez te 3 lata. Chciałem uniknąć spotkania z Reaperem za wszelką cene. Wstawiłem lustro około dwóch tygodni temu. Uznałem, że uciekanie nie rozwiąże moich problemów. Więc postanowiłem się z nim zmierzyć. Jak do tej chwili nie pojawił się. Teraz to dla mnie lepiej. Musze opiekować się Sabine, więc walka z nim nie wchodzi w grę. 

"OBROŃCA"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz