Michael ?

166 15 8
                                    

ROZDZIAŁ 5

Moje serce, uderza chyba z 298353405 razy na minute. Serio. Dobra, zaraz dostane palipitacji serca.

-Otwieraj te pierdolone drzwi!- krzyknoł już kolejny raz. 

Panię Boże, wiem, że żadna ze mnie pobożna istota, nawet sie nie modle ale teraz...

PROSZĘ, POZWÓL MI PRZEŻYĆ.

Znowu słysze ten kolejny niemiły dźwięk. Nawet już nie kontroluje łez. Siedze teraz w najdalszym koncie łazienki, z podkulonymi nogami, zaryczana w cholere....

Wiecie jak dzieczyna potrafi głośno piszczeć ?

Ja sama bym się o taki wielki decybel nie posądzała, gdyby nie to, że drzwi do łazienki nagle z impetem runęły na ziemię a ja nawet nie wiem kiedy zostałam przewieszona przez ramię chłopaka i wyniesiona z łazienki.

-Proszę puść mnie. Proszę!- błagałam przez łzy. Usłyszałam tylko donośny śmiech. Jego śmiech, który ku mojemu zdziwieniu tak szybko jak się pojawił tak znikł.

-Jeżeli w tej chwili jej nie odstawisz to odstrzele ci ten pierdolony łeb.- usłyszałam głos jakiejść trzeciej osoby ? - Ogłuchłeś? - Ktoś sie niecierpliwy. Głos ma lekko zachrypnięty, głęboki.

Osoba, która mnie trzymała, zatrzymała się, a następnie odstwiła mnie na ziemię. Niestety nie odzyskałam przestrzeni osobistej.Zostałam odwrócona w kierunku wspomnianej już osoby trzeciej.

O Mój Boże

Kolana mi zmiękły. Ten... Ten chłopak przede mną był piękny... Blond włosy w czarnymi odrostami. Niebieskie( w tej chwili wkurwione ) oczy. Nigdy nie widziałam kogoś piękniejszego..

-O nie chłoptasiu. To ty posłuchaj, widzisz... nie wiem po co Wam ta laska ale nie odbierzecie nam zemsty. - usłuszałam głos tuż za mną. - Ona jest NASZA. Więc skończcie zgrywać rycerzy i spierdalajcie chyba, że chcecie aby tym razem zginęła klejna osoba z tej waszej watachy. A właśnie Niall, może śmierć Michaela wzbudziła w Tobie poczucie winy co? To dlatego dołączyłeś do NICH?

- Puść dziewczynę- Bóg o imieniu Niall sie wkurwił jeszcze bardziej( o ile to w ogóle możliwe )

- Wycofaj sie lepiej.

STRZAŁ.Chłopak który mnie trzymał zaczoł ciągnąć mnie w dół, upadając. Fajnie sie leży.

Ktoś chwycił mnie za ręce i pomógł mi wstać.

- W porzątku ?- spytał delikatnie Niall?

- Chy-chyba t-ak- dobra jestem przerażona.

Ktoś wszedł przez okno. Kolejny blondyn. Również zadziwiająco przystojny.Taaaa Cat od razu by się za niego "wzięła"

-To twoja sprawka? - powiedział Niall

-Tak, ale to teraz nie ważne... Czyli to prawda... To te gnoje zabiły Michaela...

Niall odchrząknoł i znacząco popatrzył na mnie.

-Ooh cześć, jestem Luke. - uśmiechnoł się do mnie i popadził z podaniem ręki. Czy on serio uważał, że sie z nim przywitam ? i może frytki do tego? Przeciez on przed chwilą zabił człowieka! a teraz zachowuje się jakby nigdy nic podczas gdy obok mnie leży jakiś chłopak? MARTWY.

Zauważył, że ja raczej chętna nie jestem do bratnia się z mordecami, więc odpuścił.

-Pojedziesz z nami, tu nie jest teraz bezpiecznie.- powiedział Niall i odwrócił się razem ze swoim kompanem w kierunku drzwi, święcie przekonany, że jak pies kanapowy rusze za nimi.

-Idziesz ? - powiedział Luke, gdy zorientował się o co chodzi. Ku ich zdziwieniu i rozgoryczeniu odpowiedziałam pierwszy raz od kąt się tu zjawili:

- Nie.

_____________________________

Heeeloooł

zawiodłam się :<

Nie dajecie votes, ani komentarzy :C

bardzo smutaaaam. to bardzo nobilizuje do dalszego pisania. serio

2 sprawa: teraz biore się za poprawianie literówek z poprzednich rozdziałów. XD

3 sparwa: WAKACJE KOCHANI! cieszycie sie tak jak ja ?

tyle na teraz

see yaa

Uciekaj!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz