Pierwsze promienie zaczęły wpadać pod moje powieki wybudzając mnie ze snu. Słońce ostatnimi dniami wschodzi chwilę po piątej. Wnioskując, spałam zaledwie kilka godzin.
Gdy podniosłam powieki zauważyłam, że mój towarzysz już nie śpi. Ciekawe czy on w ogóle spał. Sińce pod jego oczami dawały znać, że jednak nie.-Dzień dobry. Jak się spało?- powiedział wciąż patrząc w spokojną wodę. Jego wesoły i pełen energii głos nie pasował ani trochę do tego co zastałam zaledwie sześć godzin temu. Mruknęłam, co miało oznaczać "dobrze ale zbyt krótko" i znów wtuliłam się w jego bark. -Wstawaj, idziemy coś zjeść. -mówiąc to złapał mnie za ramiona i odwrócił w stronę wyjścia z naszej małej kryjówki.
-Jest za wcześnie, wszystko jest jeszcze pozamykane. -Nie chciałam nigdzie iść. Było mi dobrze, gdy tak leżeliśmy. Choć na samą myśl o jedzeniu zrozumiałam, jak głodna jestem.
Remington pomógł mi zejść i bez słowa ruszył w stronę miasta.
Wędrując uliczkami mijaliśmy kawiarnie i restauracje, w których jedynymi żywymi istotami były kwiaty stojące na stolikach. Po ulicach jeździło zaledwie kilka samochodów, a jedynym budynkiem, w którym można było dostrzec ruch była jeszcze zamknięta piekarnia.Szliśmy około dziesięciu minut zanim skręcił na podjazd.
Dom był dwupiętrowy, z gankiem i dużym balkonem, zdecydowanie należał do jednej z bogatszych rodzin tego miasta. Biała fasada idealnie komponowała się z zielenią trawnika. W narożnikach posesji rosło kilka drzew, a za budynkiem, na środku podwórka mieścił się dużych rozmiarów basen.Obeszliśmy budynek i weszliśmy tylnym wejściem prowadzącym do kuchni. Remmy tylko wskazał na wysokie krzesło stojące przy blacie dając mi do zrozumienia, że to miejsce mam zająć.
- Jakieś specjalne życzenia? -były to pierwsze słowa jakie powiedział od czasu gdy zeszliśmy z plaży, mimo to cisza towarzysząca nam przez ten czas nie była niezręczna, a raczej odprężająca. Oboje źle wspominaliśmy poprzedni wieczór i prawdopodobnie każde z nas bało się powiedzieć coś niestosownego.
- Nie, zjem cokolwiej. No... może oprócz tego czegoś. -ze skwaszoną miną wskazałam na koktajl stojący w blenderze. Miał on dziwny, szaro-zielony kolor i mimo, że pokrywa była szczelnie zamknięta czułam jego zapach, który do przyjemnych nie należał.
-Spokojne. Nie będę Ci kazał pić tego świństwa. Danny lubi takie "zdrowe" jedzenie. -mówiąc to zaśmiał się pod nosem. To był jeden z najbardziej uroczych dźwięków jakie słyszałam. - Danny to mój współlokator. -chłopak zaczął grzebać w szafach.
Odruchowo zaczęłam poprawiać włosy, które były w okropnej kondycji, a bez lustra nie byłam w stanie nic na to poradzić. Zmagałam się z nimi dłuższą chwilę, zanim padły wybawcze współrzędne.
-Do góry, pierwsze drzwi po lewej. Tylko nie siedź w łazience za długo, bo zaraz kończę.
Szybko wbiegłam po schodach, i weszłam do wskazanego pomieszczenia. Gdy tylko spojrzałam w lustro zrozumiałam czemu Rem nie utrzymywał ze mną kontaktu wzrokowego.
Tusz rozmazany od łez i snu sprawił, że wyglądałam jak panda.. brzydka panda. Potargane włosy, które na codzień są sięgającymi za ramiona ciemnymi falami, sterczały na wszelkie strony i podobnie jak cera były wysuszone od morskiej soli.
Dokładnie zmyłam makijaż z twarzy i względnie ogarnęłam włosy przeczesując i wiążąc je w wysoki kok. Nie byłam w stanie zrobić nic więcej bez wzięcia prysznica. Chyba spytam się chłopaka, czy nie będzie mu przeszkadzać, jeżeli się u niego ujmyję.Schodząc po schodach słyszałam dźwięk wyciąganych talerzy. Nie mogłam się powstrzymać, więc przystanęłam w drzwiach, żeby przyjrzeć się tej dziwnej istocie. Ubrany był cały na czarno: koszulka z długim rękawem, rurki i trampki. Włosy bezustannie plątały mu się po twarzy i nie pomagało ciągłe ich przeczesywanie. Z wyglądu ta sama osoba którą widziałam kilka godzin wczesniej. Z zachowania? Tak jakby to nie miało miejsca, jakby całe życie miał usłane kwiatkami. Z jednej strony chciałam się dowiedzieć co w nim takiego siedzi, z drugiej jednak wyglądał na szczęśliwego i nie chciałam mu psuć humoru.
CZYTASZ
One Step Closer [ZAWIESZONE]
Truyện Ngắn"Bo ludzie dopuszczający się samobójstwa, to istoty zbyt delikatne dla tego świata." Historia o ludziach zbyt delikatnych, którzy starają się przetrwać, mając siebie nawzajem. Co ich łączy i jak daleko zaszli? *** To jest moje pierwsze opowiadanie...