3. "we will try again"

20 3 0
                                    

Wpatrywałam się w niebo szukając gwiazd, z których widoczne było może sześć tych najjaśniejszejszych. A to i tak dużo zważając na to, że słońce wciąż było nad horyzontem.
Te jasne punkty oddalone o lata świetlne prawdopodobnie już umarły. Odeszły, a mimo to wciąż widzimy ich blask.

Czułam się jak taka gwiazda, wciąż widziana przez ludzi, ale czy jeszcze żywa?
Przez tak długi okres czasu, egzystowałam pogrążona w smutku, aż stał się on moim domem, aż zaczęłam się z nim czuć, w pewien sposób komfortowo. Cały ten czas chciałam, żeby uczucie samotności odeszło, lecz bałam się zmieniać sposobu w jaki funkcjonowałam. Chcąc uniknąć pogorszenia sytuacji brnęłam jeszcze głębiej w cierpienie, niszczyłam cały swój świat więżąc, że to co robię jednak go poprawi. Strach nie pozwalał mi być szczęśliwą, przekonując, że każda chwila radości oznacza długie upadki. Ale czy tak musiało być?

– Przejdziemy się gdzieś? Tu jest za jasno, nic nie widzę. – Mówiąc to odwróciłam się w stronę Remingtona. Dopiero wtedy zrozumiałam, że przez cały ten czas on patrzył na mnie. Poczułam jak się rumienię, ale nie byłam jedyną osobą, która tak zareagowała na moje odkrycie. On wyglądał jeszcze bardziej uroczo, z tym różem na policzkach. Nie sądziłam, że to w ogóle możliwe.

– Jasne. Plaża? Tam za raz powinno być ciemniej, a jak się pośpieszymy to zdążymy jeszcze na zachód słońca.

– No to ruszaj dupę! – powiedziałam już odchodząc w stronę wyjścia z placu. Chłopakowi chwilę zajęło wyjście z wąskiego siedziska. Jak on w nim tak długo wytrzymał? Po krótkiej chwili prześcignął mnie.

– Wskakuj. – polecił pochylając się przede mną.

– Chyba sobie żartujesz! Nie będziesz mnie niósł. – Nie byłam w stanie utrzymać powagi i wybuchłam gromkim śmiechem, a po chwili dołączył do mnie czarnowłosy. Tak prosty gest potrafił sprawić, że złe myśli odchodziły na drugi plan, ukrywały się gdzieś z tyłu głowy, czekając by uderzyć. Ale czy życie nie polega na tych małych momentach czystej radości?

– Już i tak zachowujemy się jak dzieci. Wiem, że tego chcesz. – Posłał mi zachęcające spojrzenie, poruszając brwiami w zabawny sposób. – No zluzuj. Będzie śmiesznie.

– No dla przechodniów na pewno.

– Nie gadaj tylko wskakuj.

Cały czas się śmiejąc podeszłam do chłopaka i oplotłam rękoma jego szyję. Ten złapał moje nogi pod kolanami i zarzucił mnie na swoje plecy. Byłam drobną osobą, może nawet trochę zbyt chudą, ale i tak miałam nieodparte wrażenie, że chłopak nie da rady mnie unieść i pod moim ciężarem przewróci się przy pierwszym kroku.

– Pasażerowie proszeni są o zapięcie pasów. Życzymy miłego lotu.

Gdy Remington zaczął biec, zrozumiałam jak głupio postąpiłam zgadzając się na jego propozycję. Rozpędzeni mijaliśmy idących promenadą przechodniów, którzy na nasz widok zaczynali się śmiać. Czy mogli mylnie myśleć, że jesteśmy tylko młodymi, szczęśliwymi ludźmi, którzy idą radośnie przez świat? My faktycznke byliśmy młodymi ludźmi, ale tymi, którzy ze światem walczą o swoje szczęście.

Ciaśniej zaplotłam ręce, a głowę wtuliłam w szyję chłopaka modląc się, aby ten tylko się nie przewrócił. Wolę sobie nie wyobrażać, jak byśmy wyszli z takiego upadku. Promenada wyłożona była kamieniami, z których conajmniej połowa mogła spowodować poważny uraz przy zwykłym upadku.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 22, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

One Step Closer [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz